poniedziałek, 13 maja 2019

"Tylko nie mów nikomu" Sekielskiego - krótki komentarz















To nie będzie tradycyjna recenzja, raczej krótki komentarz odnośnie filmu dokumentalnego Tomasza Sekielskiego "Tylko nie mów nikomu" o pedofilii w polskim kościele katolickim uzurpującym sobie prawo do umoralniania innych, który na obecną chwilę obejrzało w Polsce (i na świecie - tak jest, nawet za granicą ten film oglądają, stąd angielskie i hiszpańskie napisy) ponad 7 milionów widzów.

Pedofilia w polskim kościele katolickim istnieje i ma się dobrze, co udowadnia poruszający dokument Sekielskiego, w którym dziennikarz pokazuje konfrontacje po latach pomiędzy pedofilami w sutannach a ich ofiarami oraz zagłębia się w temat bezdusznego zamiatania takich szokujących występków pod dywan przez hierarchów i wyższych urzędników kościelnych. Oglądając "Tylko nie mów nikomu" odczuwałem smutek, obrzydzenie, wściekłość. Ten film utwierdził mnie jedynie w przekonaniu że nie chcę mieć z tak zdeprawowaną instytucją jak Kościół katolicki nic wspólnego. No bo każda instytucja, której członkowie niszczą dzieciństwo niewinnym ofiarom nie zasługuje na jakiekolwiek wsparcie. Tutaj mamy do czynienia z autentycznym cierpieniem jednostek, które nie potrafią sobie poradzić w dorosłym życiu z traumą związaną z gwałtem i seksualnym molestowaniem ze strony księdza. Kapłana, który dla wielu religijnych osób miał być wzorem moralności, postępowania, orędownikiem rzekomego dobra. To cierpienie widać na twarzach ofiar księży pedofilów - niewinnych ofiar, które miały odwagę wystąpić w tym filmie. Kiedyś szczerze wierzących i uległych, by nie rzec zniewolonych ofiar instytucji o potężnych wpływach, która je tak bardzo zawiodła, zniszczyła im życie.

Kościół katolicki, hierarchowie, urzędnicy kościelni, niektórzy wierni - wszyscy oni usilnie wypierają się tych haniebnych czynów dokonanych przez ich braci we wierze, ba, winą są często obarczane ofiary gwałcone i maltretowane seksualnie przez księży w czasie dzieciństwa. Przeraża w tym filmie najbardziej całkowicie odczłowieczona machina obojętności, zimna zmowa milczenia wokół setek przestępstw seksualnych popełnionych na przestrzeni dekad przez duchownych. A potem następują puste przeprosiny, kłamliwe frazesy o chęci poprawy czegoś co jest zepsute do szpiku kości, a proceder ukrywania sprawców, przenoszenia do innych parafii nadal trwa i zapewne będzie trwał. Oczywiście nie twierdzę że ten dokument (przynajmniej chwilowo) nie przyniesie jakichś pozytywnych skutków, zmian na lepsze, przynajmniej jednostkowych, bo to już się dzieje np. odsunięcia winnych nadużyć seksualnych od działalności duszpasterskiej czy wydalenia z zakonów (inna sprawa że powinni odpokutować za swoje czyny w więzieniu), ale czy ofiary nadużyć seksualnych ze strony księży wreszcie zaczną być traktowane poważnie? W to śmiem powątpiewać. Za jakiś czas (gdy minie szum medialny wokół filmu Sekielskiego) zapewne wszystko wróci do normy, a ukrywanie sprawców i kościelna zmowa milczenia znowu staną się powszechne. W końcu przez dekady można tkwić w obłudzie i zakłamaniu.

Obym się jednak w tej materii pomylił.

Kompletnie nie trafiają do mnie argumenty o nakręceniu filmów o pedofilii wśród artystów, nauczycieli, lekarzy, sędziów, kierowców, po prostu innych warstw zawodowych. Przede wszystkim dlatego że sprawcy przestępstw seksualnych dokonywanych na dzieciach wywodzący się z tych innych warstw zostają zazwyczaj postawieni w stan oskarżenia i mniej lub bardziej należycie ukarani (kara pozbawienia wolności, dożywotni zakaz pracy z dziećmi, ostracyzm społeczny), a nie są systematycznie przenoszeni gdzie indziej, chowani, ukrywani po innych parafiach (i co pokazuje "Tylko nie mów nikomu" mogą nadal odprawiać nabożeństwa czy mieć kontakt z najmłodszymi w trakcie rekolekcji). A tacy skażeni ludzie jak prałat Henryk Jankowski stają się patronami szkół i stawiane są im pomniki. Pedofilia w polskim kościele jest niestety zjawiskiem istniejącym i częstokroć przemilczanym. Czas najwyższy z tym skończyć.

Film obejrzałem w dniu premiery - czyli 11 maja 2019 roku. Jakoś krótko po 15 zacząłem go oglądać, co też robiłem z przerwami. Dokument Sekielskiego ma o wiele większą siłę rażenia niż "Kler" (2018) Smarzowskiego. I bardzo dobrze że Sekielski chce nakręcić jego ciąg dalszy. Niech kolejni pedofile w sutannach zaczną się bać.

Dwugodzinny dokument Sekielskiego do obejrzenia tutaj. Powinni go obejrzeć ateiści, agnostycy, ale też przede wszystkim ludzie głęboko wierzący. Zarówno młodzi (nastolatki i studenci), jak i osoby dojrzałe, starsze. Gdyż nie jest to jak sugerował jeden z polskich dostojników kościelnych "byle co".

https://www.youtube.com/watch?v=BrUvQ3W3nV4

piątek, 10 maja 2019

Thijs H. - morderca właścicieli psów z Holandii?



















Zerkając na statystyki tego bloga najczęściej czytane były moje teksty o morderstwach, samobójstwach, zniknięciach i zagadkowych zgonach. Myślę że co pewien czas będę wracał do takiej tematyki, choć po prostu brakuje mi czasu, by częściej aktualizować tego bloga. Tym razem świeża sprawa kryminalna z Holandii, która mnie zaintrygowała 'nietypowym' doborem ofiar mordercy. Co o niej do tej pory wiemy?

W sobotę 4 maja 56-letnia Japonka wychodzi ze swojego domu w Scheveningen pomiędzy 14.30 a 15.00 po południu. Codziennie wyprowadza swoje dwa psy: jeden z nich (czarny labrador) jest niepełnosprawny i potrzebuje chodzika. O godzinie 15.40 na zwłoki kobiety natyka się przechodzień. Leżą w krzakach w Galgenpad, ciała pilnują oba psy. Morderca dopadł ofiarę i zadźgał.

W poniedziałek na terenie wrzosowisk w Brunssummerheide, Limburg odnalezione zostają zwłoki dwóch innych osób wyprowadzających psy: 68-letniego mężczyzny i 63-letniej kobiety. Oba ciała z ranami kłutymi na ciele znajdują się blisko siebie, w pobliżu obu krążą psy zamordowanych zabrane potem przez psi ambulans.

Holenderska policja rozpoczyna poszukiwania osoby podejrzanej. W środę wieczorem w Limburgu zatrzymany zostaje 27-letni student Thijs H. Wcześniej policja ostrzega przed potencjalnym sprawcą 'w mentalnie niestabilnym stanie'. 27-latek mieszka w Hadze, studiował antropologię kulturową na Uniwersytecie w Leiden, posiada dyplom ukończenia ekologii przemysłowej z Uniwersytetu Delft. Podejrzany Thijs H. może kontaktować się jedynie ze swoim adwokatem. Koledzy ze studiów opisują go jako inteligentnego i uprzejmego, ale posępnego i smutnego człowieka. Młoda kobieta opisała jak Thijs H. szedł za nią gdy spacerowała z psem na wrzosowisku Brunssummerheide (na zdjęciu). Zaniepokoiła się gdyż nie prowadził ze sobą psia, miał dziwne spojrzenie i niepokojący śmiech. Inny świadek naoczny z Limburga opowiedział że Thijs H. po prostu stał z rękoma w kieszeniach i rozglądał się wokół siebie.

Przypomina mi się głośna sprawa kryminalna z Katowic z 9 listopada 2016 roku. 62-letnia kobieta Danuta B. ginie zamordowana w parku Kościuszki 20 minut po wyjściu na spacer z psem. Morderca zamordował ją nożem, o czym świadczyły rany kłute i podcięte gardło. Śledztwo umorzono wskutek niewykrycia przypadkowego sprawcy. Analogia nasuwa się sama.

czwartek, 9 maja 2019

Doombringer, Revenge i Mgła w Bazylu, 8 maja 2019 roku (fotorelacja)



















Spodziewałem się ogromnej frekwencji na tym koncercie i ją dostałem. Nadal nie mogę się nadziwić ogromnemu sukcesowi Mgły w Polsce i na świecie. W końcu kapela gra dość ortodoksyjny, acz nie pozbawiony melodii black metal, a słuchają ją ludzie często nie siedzący głębiej w muzyce metalowej. Zresztą czy to ma jakiekolwiek znaczenie w krótkim jednostkowym życiu. Kłótnie o to co jest prawdziwe, a co pozerskie są dobre na czas piaskownicy. Sam ostatnio dzięki jednej osobie dryfuje dość mocno w kierunku gotyckiego rocka, post-punka czy zimnej fali, a muzyki metalowej słucham w mniejszych niż zazwyczaj dawkach.

Ale na tym koncercie byłem i nie żałuję, gdyż bawiłem się wybornie. Na początek Doombringer z Kielc. Black death metal tego zespołu ma taki specyficzny staroświecki klimat jednoznacznie kojarzący mi się ze starymi horrorami o wiedźmach, sabatach, łowcach czarownic (przykładowo "Matthew Hopkins: Witchfinder General" z 1968 roku) czy bałkańskich wioskach nawiedzanych przez wampiry ("Leptirica" z 1973 roku). Bardzo mroczna i obskurna aura tkwi we wszystkich materiałach Doombringer z ostatnim albumem kapeli "Walpurgis Fires" (2019) na czele, którego jeszcze nie nabyłem. Jestem jak najbardziej na tak.

https://doombringer.bandcamp.com/album/walpurgis-fires

Natomiast z intensywnym war black death metalem nigdy jakoś specjalnie nie było mi po drodze. Owszem, w tej muzyce rządzą ultra-brutalność i chaos, jednak kawałki często brzmią jednakowo. Szczerze to wolę monotonię pogrzebowego doom metalu czy doom death metalu, gdyż generalnie uwielbiam wolne tempa i masywne zwolnienia w ciężkim graniu. Oczywiście mogę wymienić kilka kapel war black death metalowych: Blasphemy, Conqueror, Axis of Advance, Bestial Raids, Truppensturm (Niemców lubię), Angel Corpse, Archgoat, etc. No i właśnie Kanadyjczyków z Revenge. Nie da się ukryć że ich koncert to była intensywna zagłada. Istny huragan brutalności. Kipiący od agresji chaos. I tak naprawdę owa monotonia Revenge i tym podobnych kapel potrafi być całkiem hipnotyczna. Przy tak bestialskiej i pełnej nienawiści muzyce można odreagować wszelkie niepowodzenia i przeciwności dnia. Pod sceną szalone pogo i przepychanki, trzymałem się z boku. Nie stanę się oddanym fanem Revenge, ale nie widzę problemu by czasem posłuchać muzyki Kanadyjczyków. Warto było zobaczyć trio z Edmonton na żywo. Właśnie leci ich "Behold. Total. Rejction" (2015) gdy piszę ową mini-relację.

https://revengeofficial.bandcamp.com/album/behold-total-rejection

Mgła to już kapela na tyle rozpoznawalna i znana w polskim podziemiu metalowym że nie ma sensu się rozpisywać. To doskonały zespół koncertowy i zdecydowana czołówka, jeśli chodzi o rodzimy black metal. Hipnotyzujące riffy, wspaniała praca perkusji, lodowato-nihilistyczna atmosfera. Żyjemy w przełomowych czasach, w których działalność ludzi stopniowo przyczynia się do coraz większej degradacji środowiska i szóstego wymierania gatunków, a spowodowane przez czynnik ludzki (spalanie paliw kopalnych) globalne ocieplenie będzie stopniowo coraz bardziej utrudniać homo sapiens życie aż w końcu (być może) nadejdzie zagłada. Muzyka Mgły idealnie wpisuje się w nadchodzące, pełne niepewności dekady. Set-lista:

"Exercises in Futility I", "Exercises in Futility IV", "Mdłości II", "With Hearts Toward None I", "Further Down the Nest II", "Exercises in Futility II", "Groza III", "With Hearts Toward None VII", "Exercises in Futility VI", "Exercises in Futility V".

Jeszcze przed koncertem kapeli M. i Darkside'a kupiłem wreszcie na CD ostatni album Kriegsmaschine "Apocalypticists" (2018) na CD oraz Deus Mortem "Kosmocide" (2019). Będzie słuchane. Lubię kupować płyty na koncertach, gdyż widzę w tym bezpośrednie wsparcie dla zespołu bez potrzeby udziału jakichkolwiek pośredników. Tak jest najlepiej.

https://ksmpl.bandcamp.com/album/apocalypticists

https://malignantvoices.bandcamp.com/album/kosmocide

środa, 1 maja 2019

Urbex: Opuszczony hotel w miejscowości Methana



















Rzadko obecnie wrzucam zdjęcia z wypraw urbexowych z prostego powodu - urbex zawsze służył mi jako pewnego rodzaju odskocznia, lubiłem adrenalinę związaną z zazwyczaj samotną miejską eksploracją, poczucie izolacji i niepewności w na pierwszy rzut oka opuszczonym miejscu. Pierwsze opuszczone miejsca zwiedzałem już w 2010 roku, ale teraz urbex stał się ogromnie modny, przestał być zjawiskiem nowym, odkrywczym, spowszedniał. W samej Polsce miejską eksploracją zajmują się setki, by nie rzec tysiące osób (od profesjonalnych fotografów po wielbicieli starej architektury czy miłośników adrenaliny). Nawet dzieciaki uważają się obecnie za wielkich eksploratorów. Dodatkowo nie podoba mi się działalność urbexowych Youtuberów, którzy często chcąc nie chcąc poprzez swoje filmy i ich ogromny zasięg przyczyniają się do szybkiej dewastacji danego miejsca. Entuzjazm do urbexu we mnie opadł, ale jak mam okazję to po prostu... do danego obiektu wchodzę i szwendam się po pustych korytarzach, fotografuję, szukam śladów przeszłości.

Tutaj pierwsza galeria od dłuższego czasu. Przyjechałem do Methana, by zdobyć tamtejszy wulkan i cel swój zrealizowałem, urbex był niejako przy okazji. Zatem przed wami opuszczony grecki hotel. Dość specyficzne miejsce - ziejące pustką korytarze i przegniłe pokoje wypełniały pierwsze promyki poranka. W jednym z pokoi przyhotelowego budynku znalazłem martwego kota. Cuchnęło rozkładem. Tuż przy ciele kłódka, niedaleko rybacka lina. I jak sobie przeglądam zdjęcia z tego akurat pomieszczenia to zastanawiam się czy ktoś tego zwierzęcia nie uśmiercił w bestialski sposób. Czy aby na pewno zmarło śmiercią naturalną? Jeśli to pierwsze to eksploracja tego starego nadmorskiego hotelu nabiera zdecydowanie złowieszczego charakteru. W jednym z pomieszczeń piwniczych dużo świec w reklamówce. Przy niszczejącym od lat hotelu mała kaplica.

Data eksploracji: 26 kwietnia 2019 roku.