czwartek, 28 sierpnia 2014
Jaskinia Kitum rezerwuarem wirusa Marburg?
Afryka nadal nie może sobie poradzić z wybuchem epidemii Ebola w Liberii, Sierra Leone, Gwinei i Nigerii. W tej chwili od początku epidemii mamy 3069 podejrzewanych i potwierdzonych przypadków zachorowań na Ebola, w tym 1552 zgony. Statystyka śmiertelności wynosi 52% (42% w Sierra Leone, 66% w Gwinei). Wybuch oddzielnej epidemii stwierdzono laboratoryjnie w Demokratycznej Republice Kongo - pomiędzy 28 lipca a 18 sierpnia 24 podejrzewane przypadki gorączki krwotocznej Ebola, w tym 14 zgonów.
Ale nie o Ebola będzie dzisiaj, lecz o wirusie Marburg wywodzącym się z rodziny filowirusów (wysoce wirulentnych patogenów o zdolności spowodowania wybuchu lokalnej epidemii). Epidemie i sporadyczne zakażenia wirusem wybuchały w Kongo, Angoli, Kenii i RPA. Zarażenie poprzez bliski kontakt z krwią i wydzielinami ciała chorego (ślina, odchody, uryna, wymiociny). Objawy: ostry ból głowy, wysoka gorączka, bóle mięśni, gwałtowne osłabienie, ostra biegunka, mdłości i wymioty rozpoczynają się zazwyczaj trzeciego dnia od infekcji. Pacjenci znajdują się wówczas w stanie ekstremalnego letargu. Tak jak w przypadku wirusa Ebola występuje krwawienie z różnych otworów ciała, w tym z nosa, dziąseł i waginy. Ma to miejsce po 5-7 dniach od infekcji. W kilku przypadkach odnotowano zapalenie jądra. Śmierć następuje w niektórych przypadkach po 8-9 dniach od zarażenia, zazwyczaj wskutek utraty krwi i szoku. Po raz pierwszy do epidemii wirusa Marburg doszło w 1967 roku w Niemczech (Frankfurt i Marburg) i byłej Jugosławii. Pracownicy laboratorium mieli kontakt z koczkodanami z Ugandy (25 potwierdzonych przypadków, 7 zgonów), a konkretnie z krwią małp. Wreszcie dochodzimy do jaskini Kitum znajdującej się w wygasłym wulkanie tarczowym Elgon w Kenii. Na ścianach długiej na 200 metrów jaskini odnajdziemy liczne zadrapania i ślady po pazurach. Słonie, bawoły, antylopy, hieny czy leopardy przez setki lat wędrowały do Kitum, aby zlizywać znajdujące się tam pokłady soli.
8 stycznia 1980 roku 56-letni Francuz zaraził się wirusem Marburg prawdopodobnie w jaskini Kitum. Umarł 15 stycznia w szpitalu w Nairobi - nie pomogły zabiegi resuscytacji. 9 dni później zachorował jego lekarz Shem Musoke, ale udało mu się wydobrzeć (szczep wirusa Musoke). 13 sierpnia 1987 roku 15-letni Duńczyk od miesiąca przebywający w Kenii trafił do szpitala z objawami gorączki, apatii, wymiotów i bólu głowy. Diagnoza: wirus Marburg, szczep Ravn (od nazwiska pacjenta). Dziewięć dni wcześniej pacjent przebywał w jaskini Kitum. Mimo natychmiast podjętej terapii chłopiec umarł po 11 dniach pobytu w szpitalu.
Czy wirus Marburg kryje się w jaskini Kitum? Całkiem możliwe, choć nowych przypadków zakażeń nie stwierdzono. Jaskinia Kitum nie jest przyjemnym miejscem. Gnieżdżą się tam setki drapieżnych i pożerających owoce nietoperzy (być może zwierzęcych wektorów wirusa). Można się też natknąć na obfite zasoby nietoperzowego guana (być może to wdychanie guana sprzyja infekcji wirusem Marburg) oraz rozpadlinę, w której bieleją kości słoni, które w nią wpadły.
Rosjanie pracowali w laboratoriach biologicznych zarówno nad wirusem Ebola, jak i Marburg. W 1988 roku doktor Nikolai Ustinov zaraził się wirusem Marburg (szczep MARV) po przypadkowym ukłuciu się igłą. Umarł w męczarniach. Ustinov pracował nad arsenałem sowieckiej broni biologicznej. Jego dziennik był pokryty krwią i musiał zostać zniszczony. Po jego śmierci rosyjscy naukowcy wyodrębnili wysoce wirulentny szczep wirusa Marburg, który można było przenosić drogą powietrzną. Ku czci Ustinova ów szczep nazwano Wariant U.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz