Jako że dzisiaj niedziela, a nie lubię spędzać weekendu zbyt leniwie (w dodatku islandzki podlodowcowy wulkan Bárðarbunga uparcie nie chce wybuchnąć) wybrałem się na rower. Krążąc po Baranowie postanowiłem zahaczyć o pewien opuszczony domek znajdujący się w pobliżu stacji benzynowej. Intrygują mnie opuszczone, zatęchłe, przeżarte zgnilizną miejsca zatem postanowiłem tam podjechać i popstrykać trochę fotek. Kiedy i w jakich okolicznościach ów domek został opuszczony i zrujnowany nie mam pojęcia. Kibla w nim stojącego postanowiłem nie otwierać. Na poddasze też się nie wspiąłem. W każdym razie ktoś tam śpi albo niegdyś spał. Dobrej nocy kimkolwiek jesteś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz