poniedziałek, 1 października 2018
High On Fire i Enslaved w Bazylu 30 września 2018 roku (fotorelacja)
Po kilku udanych koncertach wrześniowych w Poznaniu, w których uczestniczyłem i już tutaj ich nie opiszę (By the Spirits i Death in Rome, Maggot Heart i Voivod, Cemetery Urn i Necrowretch), gdyż brakuje mi z tych gigów przyzwoitej jakości zdjęć tym razem postanowiłem wbić na koncert Kraków, High on Fire i Enslaved, który odbył się w Bazylu 30 września 2018 roku. Publiki tak na oko ponad 200 osób. Spóźniłem się znacznie na otwierający gig norweskich stoner metalowców z Kraków, więc w zasadzie powstrzymam się od opisywania wrażeń z ich występu, gdyż widziałem 1-2 kawałki. W każdym razie kilka dni przed tym koncertem przesłuchałem sobie ich ostatni album "Minus" (2018) i jakoś mnie nie zachwycił. Tak czy owak kapela pochodzi z Bergen i została nazwana Kraków, co na pewno intryguje.
Po Kraków przyszedł czas na głośny i intensywny gig tria z High on Fire. Frontmanem tego amerykańskiego zespołu grającego mocarny stoner/sludge doom jest gitarzysta Sleep Matt Pike. Koncert tria z Oakland, Kalifornia był hałaśliwy, intensywny i autentycznie mocny - dało się odczuć ciężar muzyki HoF na całym ciele. Co zagrali? Tutaj się zastanawiam, bo pamięć mam ostatnio coraz bardziej zawodną. Na pewno "Serums of Liao", "Fertile Green", "Rumors of War", "Steps of the Ziggurat", "Spewn from the Earth", "Blood from Zion", "Fury Whip", "Snakes for the Divine" oraz "Electric Messiah" z ostatniej płyty (2018) pod tym samym tytułem.
Enslaved nigdy nie miałem okazji widzieć na żywo, zatem wreszcie nadarzyła się okazja, by zobaczyć jeden z najciekawszych norweskich zespołów progresywno viking black metalowych z jakże bogatym dorobkiem muzycznym. Gig Norwegów był przekrojowy - oprócz nowszych kompozycji muzycy Enslaved zaprezentowali także dwa numery z "Frost" (1994) oraz jeden z dema "Yggdrasill" z 1992 roku. Oczywiście ku uciesze fanów pamiętających black metalowe oblicze Enslaved z początku lat 90-tych. Sam koncert był dość krótki i trwał mniej więcej 55 minut. Wokalista i basista Grutle Kjellson żartował i przekomarzał się z widownią, jednak w trakcie prezentacji poszczególnych kawałków zespół brzmiał świeżo i agresywnie. Osobiście bardzo odpowiada mi długotrwała ewolucja Enslaved w stronę bardziej przystępnego progresywnego viking black metalu. Doprawdy czuć w tej muzyce fascynację nordycką mitologią, sagami, runami i walecznymi wikingami. Set-lista Enslaved była następująca: "Intro", "Roots of the Mountain", "Ruun", "Isöders dronning" (z "Frost" z 1994 roku), "Havenless" (z "Below the Lights" z 2003 roku), "Sacred Horse" (z "E" z 2017 roku), "Jotunblod" (z "Frost" z 1994 roku - wyryczany przez jakiegoś fana zespołu) i na sam koniec stareńki "Allfáðr Oðinn". Te najstarsze numery zespół zaprezentował w Polsce po raz pierwszy o czym Grutle nie omieszkał widowni powiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz