Rzadko obecnie chodzę na koncerty metalowe, zwłaszcza te bardziej podziemne. Miałem iść na Akhlys i Cynic w Poznaniu, ale w obu przypadkach nie wypaliło (wyjazd zagraniczny). Na Sacrofuck i Necrot w poznańskiej Minodze poszedłem w dużej mierze dlatego, że wygrałem bilet w redakcyjnym konkursie Kvlt, za co dziękuję. Wiem, że Necrot wystąpili na tegorocznej edycji czeskiego festiwalu Brutal Assault.
17 sierpnia w Minodze frekwencyjnie szału nie było, ale przyszło trochę stałych bywalców poznańskich koncertów metalowych. Zawsze trzymam się jednak trochę na uboczu. W trakcie koncertu death metalowego Sacrofuck z Warszawy były drobne problemy z dźwiękiem, ale po pewnym czasie obrzydliwa death grindowa maszyna o seryjnych mordercach i chorobach psychicznych zabrzmiała tak jak powinna. Soczyście, brutalnie, gniotąco, wulgarnie. Jeśli lubicie Autopsy, Immolation czy szwedzki death metal to polecam. Odsłuch "Świętej krwi".
https://sacrofuck.bandcamp.com/album/wi-ta-krew
W trakcie koncertu Necrot zwróciłem uwagę na koszulkę wokalisty Luci Indrio. Winter "Into Darkness" (1990) - płyta dla mnie absolutnie ważna, pionierska jeśli chodzi o doom death. Oczywiście koncert Amerykanów z Oakland bardzo mi się podobał. Energiczny, porywający, zmuszający do headbangingu i pogo. Sporo melodii, dużo agresji i death metalowego ciężaru, ciekawe solówki i gwałtowna energia bijąca ze sceny. Death metal w starym stylu, dla fanów Morbid Angel, Immolation, Grave, Autopsy, Dismember, itd.
https://necrot.bandcamp.com/album/lifeless-birth
Muzyka (zarówno metalowa, jak i gotycka) dość mocno mi pomaga, gdyż powrócił ostatnio czarny dżin depresji. I mocno mnie trzyma. Mam nadzieję, że czas wyleczy bezradność i powracające poczucie odrzucenia, które boli psychicznie. Chłód emocjonalny i obojętność są jak najbardziej wskazane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz