czwartek, 8 sierpnia 2013
Northaunt: Poza horyzont postrzegania
Dziś o płycie "Horizons" (2006) norweskiego projektu dark ambientowego Northaunt, płycie absolutnie mrocznej, zimnej i jednocześnie ogromnie wciągającej. To chyba mój ulubiony album dark ambientowy w ogóle. Northaunt w tym akurat przypadku zrezygnował niemal kompletnie z akustycznych melodii gitarowych i słowa mówionego na rzecz doskonałej porcji zimnego niczym syberyjski mróz dark ambientu. Tematycznie "Horizons" opowiada o izolacji jednostki, pustce, rozdzierającej samotności. Kiedy już przywiążemy się do kogoś bez względu na to, co robimy ten ktoś nas prędzej czy później opuści. Tym samym wędrujemy przez ciemność, a kiedy już dostrzeżemy światełko w tunelu ono i tak nam ucieknie. W "Until Dawn Do Us Part" po trzech minutach trwania pojawia się piękna melodia. Z kolei "Night Came to Us" to 14-minutowy dark ambientowy kolos przesycony odgłosami gwałtownej ulewy, zamykanych drzwi, dzwonów kościelnych czy odgłosów przypominających echo kroków gdzieś w oddali. Złowieszcze magnum opus! "The Autumn Sky" to jakby preludium przed mroźną norweską zimą; melancholijny dark ambientowy memoriał dla zamkniętej w cyklu życia i śmierci przyrody. "Night Alone" - lodowe sople, śnieżna zawieja, niegościnność zimy, niekończące się opady i rozległe morze mgieł nad horyzontem, wszędzie widać jedynie zszarzałe cienie, takie mam skojarzenia przy tym kawałku. Ostatnie 2 minuty "The Wilderness" uświadamiają mi, że jednak jest gdzieś tam nadzieja, snop światła przebijający się przez mare tenebrarum, latarnia morska na samotnej, smaganej przez oddech oceanu wysepce. "Horizons" to kwintesencja atmosferycznego dark ambientu. Każdy, kto mieni się fanem mrocznych muzycznych przestrzeni musi ten album znać.
https://www.youtube.com/watch?v=Nl3ZnhYaBjs
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz