niedziela, 17 listopada 2013
Survival po kanadyjsku
W lipcu 2013 roku 44-letni Marco Lavoie postanowił wybrać się w głąb kanadyjskiej dziczy (rzeka Nottaway), aby popływać na canoe. Planował trzy miesięczną wyprawę. Towarzyszył mu jego ukochany pies: owczarek niemiecki. Obozowisko, gdzie przebywał Lavoie zaatakował niedźwiedź, który zniszczył canoe i pożarł zapasy żywności Marco. Od natychmiastowej śmierci uratował swojego pana owczarek, który bohatersko odpędził niedźwiedzia. W dodatku pechowy Marco skręcił kostkę, co spowodowało, że nie mógł polować na zwierzynę. Co zrobił Marco, gdy zaczął doskwierać mu głód? Po trzech dniach od ataku niedźwiedzia zabił owczarka kamieniem i go zjadł. Dalsze losy Marco Lavoie są następujące: w październiku mężczyzna miał wrócić do domu, ale nie wracał; zaniepokojona rodzina zawiadomiła policję. Marco został uratowany 30 października nad jeziorem Matagami, helikopterem przewieziono go do szpitala. Był w fatalnym stanie, cierpiał na hipotermię i odwodnienie organizmu, stracił 90 funtów wagi, nie mógł jeść ani mówić... choć to ostatnie to nie tak do końca. Pierwsze słowa jakie Marco wypowiedział po szczęśliwym uratowaniu to to, że chciałby nowego psa.
Co byście zrobili na jego miejscu będąc w takiej sytuacji? Kanadyjska rzeka Nottaway to miejsce niebezpieczne dla spływu kajakiem, zdarzały się tam przypadki zaginięć ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz