poniedziałek, 17 marca 2014
Goeshi/ Strange Dead Bodies (1981) - recenzja
Mamy rok 1974. Angielska prowincja zostaje nawiedzona przez obudzone trupy spragnione ludzkiego mięsa. Zombies powstają z grobόw na skutek eksperymentu naukowego z falami ultrasonicznymi i radiacją zorganizowanego przez naukowcόw z Wydziału Agrokultury. Kontroli zachowań miały zostać poddane insekty i inne prymitywne formy życia, lecz owocem niefrasobliwych działań naukowych stała się inwazja zmartwychwstańcόw. George (Ray Lovelock) i Edna (Cristina Galbo) muszą walczyć o przetrwanie w gόskiej krypcie pełnej jęczących umarłych. Oto w telegraficznym skrόcie "Let Sleeping Corpses Lie" aka "The Living Dead at Manchester Morgue" (1974) Jorge Grau – bezdyskusyjnie jeden z najlepszych zombie horrorόw lat 70-tych, film przerażający i niesamowity. Fani Impetigo mogą pamiętać utwór tej kultowej kapeli zatytułowany "Breakfast at the Manchester Morgue" bazujący na owym filmie. Zostawmy jednak death metal/grindcore i przenieśmy się do roku 1981. Podrόżująca samochodem atrakcyjna Su-ji bierze autostopowicza Kanga Myunga. Dziewczyna w chustce pragnie odwiedzić swojego szwagra, lecz po przybyciu obojga na miejsce okazuje się, że mężczyzna jest martwy. Został uduszony w tajemniczych okolicznościach nad strumieniem w trakcie robienia zdjęć. Inspektor policji (Park Am) zaczyna podejrzewać towarzysza Su-ji, Kanga Myunga. W trakcie prywatnego śledztwa Myung odkrywa placόwkę badawczą, w ktόrej koreańscy naukowcy przeprowadzają eksperymenty laboratoryjne z falami radiowymi. Przeznaczenie doprowadza Su-ji i Kanga Myunga do opuszczonego domostwa wśrόd drzew, w ktόrym czyha na nich chodząca śmierć – supersoniczne zombies...
Gdybym został przez kogoś zapytany o wymienienie kilku ekstremalnie zapomnianych zombie horrorόw na pewno padły by nazwy "Morbus" (1983), "Dark Echo" (1977), "Dead End" (1985, szczerze mόwiąc powątpiewam w istnienie tego filmu) i "Strange Dead Bodies" (1981) – koreański ‘remake’ "Let Sleeping Corpses Lie". Podobieństw z kultowym horrorem Jorge Grau jest mnόstwo: spotkanie dwόjki wiodących postaci na drodze, transmisja radiowa budząca do życia trupy z pobliskich cmentarzy, gromadka umarłych atakująca nasz duet w upiornym leśnym domostwie, uparty policjant oskarżający dzielnego autostopowicza o dokonanie morderstwa, scena ataku siwowłosego zombie na zamkniętą w samochodzie Su-ji rozgrywająca się przy szemrzącym strumieniu, itd. Rόżnica między oboma filmami pod pewnym względem jest bagatelna: "Let Sleeping Corpses Lie" ocieka krwią obfitując w sceny odrywania kobiecej piersi i wyjadania wnętrzności (za krwawe efekty specjalne odpowiada Gianetto De Rossi), natomiast w "Strange Dead Bodies" gore brak, a tonące w błękicie zombies duszą swoje ofiary. Zmaganiom dwόjki protagonistόw towarzyszy nastrojowy soundtrack, natomiast pewne zastrzeżenia można mieć wobec pracy oświetleniowca. W scenach grozy praktycznie niewiele widać, a przecież w "The Living Dead at Manchester Morgue" wszystko było wyraźne. Chyba najbardziej ze "Strange Dead Bodies" utkwiła mi w pamięci scena, w ktόrej do pędzącego auta Su-ji przyczepia się jej martwy szwagier. Aby pozbyć się natręta dziewczyna wali go samochodem, a potem cofając przejeżdża umarlaka. Znany motyw, ale zawsze efektowny. Konkludując, pierwszy południowo-koreański horror o żywych trupach cierpi za bardzo na podobieństwa do "Let Sleeping Corpses Lie" Jorge Grau znacznie mu jednak ustępując. Na pewno jest to egzotyczna ciekawostka, horror piekielnie rzadki i zapomniany, z drugiej strony koreańskie kino grozy z lat 1960-88 stanowi białą plamę ignorowaną przez historykόw gatunku bądź niedostępną dla oczu tychże. "Goeshi" bynajmniej nie zaskakuje, ale jego idea przewodnia (trupy powstające z grobόw na skutek działania fal radiowych) jest znakomita, a sam film ogląda się z rosnącym zainteresowaniem.
Moja dawna recenzja z portalu Danse Macabre, lekko uzupełniona. Seans numer dwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz