piątek, 9 maja 2014
Dead Congregation "Promulgation of the Fall" (2014) - recenzja
Wczoraj przyszła do mnie przesyłka od Helltrasher Records, skąd zamówiłem m.in. drugi album greckich death metalowych siepaczy Dead Congregation "Promulgation of the Fall". I tak jak w przypadku Doom: VS musiało minąć 6 lat od czasu ukazania się następcy fenomenalnego albumu "Graves of the Archangels" (2008), który swego czasu mocno wstrząsnął death metalowym podziemiem. Obecnie coraz rzadziej sięgam po płyty death metalowe, gdyż nie mogę się oprzeć wrażeniu, iż death metal ździebko mi się przejadł. Poza tym w szeroko pojętym metalu poszukuję specyficznej atmosfery gęstniejącego zła i deprawacji, tudzież bestialskiego horroru, co też potrafią mi zapewnić wyłącznie niektóre zespoły death metalowe czy black/death metalowe o zacięciu okultystycznym. Dlatego też kiedy doszły mnie słuchy, iż Grecy z Dead Congregation 5 maja 2014 roku nakładem Martyrdoom Productions wydadzą drugi album studyjny nie zastanawiałem się długo nad zakupem CD.
Pierwsze co daje się odczuć w trakcie odsłuchu "Promulgation of the Fall" to perfekcyjna produkcja uwypuklająca potężne, dysonansowe gitary, złowieszczą melodykę i brutalne, acz techniczne perkusyjne napierdalanie. Nad całością materiału unosi się rozległa chmura nieprzeniknionej ciemności, a głęboki growling Anastasisa Valtsanisa (A.V) potrafi nieźle sponiewierać. Podobnie jak monolityczny debiut "Promulgation of the Fall" nie jest albumem jednostajnym: występuje doskonale wyważona zmienność temp, od umiarkowanego, budującego napięcie po potężną eksplozję blastów. Weźmy np. atmosferyczny numer tytułowy, niepokojący, zahaczający o doom metalowe miażdżenie. Poprzedza go bestialski death metalowy wyziew "Only Ashes Remain". I tym w zasadzie odznacza się cały album: precyzyjnym zróżnicowaniem. Z jednej strony opętańcza szybkość i orgia riffowania, z drugiej masywne doomowe zwolnienia (np. w "Nigredo" czy "Immaculate Poison"). Rzeźnicy z Dead Congregation nie tworzą muzyki innowacyjnej (wpływy Immolation, Incantation czy Morbid Angel są wyczuwalne), ale kapela z Aten niechybnie należy do czołówki mocarnego europejskiego death metalu. Ciekawe czy na ich kolejny krążek przyjdzie nam czekać następne sześć długich lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz