sobota, 28 maja 2022

Mesjasz zła/ Messiah of Evil (1973) - recenzja

                                                
Pamiętam, że kupiłem "Messiah of Evil" wiele lat temu na DVD i film mnie zachwycił, zatem postanowiłem ten wysmakowany dreszczowiec odświeżyć. Narracja w fabule pochodzi od młodej kobiety umieszczonej w szpitalu psychiatrycznym, a film otwiera jej ostrzeżenie: "They say nightmares are dreams perverted"... Arletty (zjawiskowa Marianna Hill) udaje się na kalifornijskie wybrzeże do odizolowanego nadmorskiego miasteczka Point Dune, by odnaleźć ojca-malarza (Royal Dano). Na miejscu natyka się na dobrze ubranego hipisa (Michael Greer) oraz jego dwie groupies, a także na wypełniony dziwacznymi zapiskami dziennik ojca. Od tej pory fabuła filmu rozmywa się w koszmarną halucynację...

Świetna atmosfera, mocno odrealniona i somnambuliczna, by nie rzec lovecraftowska, wzorcowo wykreowany nastrój osamotnienia. Generalnie "Messiah of Evil" można potraktować jako quasi-surrealistyczne i pop-artowe skrzyżowanie "Karnawału dusz" (1962) Herka Harveya z "Nocą żywych trupów" (1968) George'a A. Romero. Ale w trakcie seansu można mieć także skojarzenia z takimi horrorami jak np. "Miasto żywych trupów" (1980) Lucio Fulciego, "Dead and Buried" (1981) Gary'ego Shermana, "Świt umarłych" (1978) George'a A. Romero (znakomita scena w supermarkecie), etc. Do tego dochodzi wspomniany odrealniony nastrój jakże charakterystyczny dla naprawdę licznych Eurohorrorów i gialli z lat 70-tych. Z tego względu warto odświeżyć "Mesjasza zła" po latach albo obejrzeć go po raz pierwszy. 

Pierwszy seans: 29 października 2008 roku, film ponownie obejrzany 26 maja 2022 roku. Sceny w supermarkecie i kinie znakomite! Podobnież dziwaczne i niepokojące pop-artowe obrazy na ścianach domu artysty. Samotność i melancholia w obrazach Edwarda Hoppera się kłania.

Konkludując, "Mesjasz zła" aka "Dead People" to parasomnia w estetyce horroru.

czwartek, 26 maja 2022

Black Glasses/ Occhiali Neri (2022) - recenzja

                                    

Przynajmniej od czasu "Opera" (1987) horrory i thrillery w reżyserii Dario Argento pozostawiają sporo do życzenia, zatem także do seansu "Black Glasses" aka "Occhiali Neri" (2022) podszedłem z pewną dozą rezerwy. I generalnie muszę przyznać, że najnowszy i być może ostatni już film giallo Dario Argento jest thrillerem całkiem znośnym, przyzwoitym, wciągającym. Oczywiście nie należy oczekiwać wysmakowanej stylistyki "Suspirii" (1977), "Deep Red" (1975) , "Inferno" (1980) czy "Tenebre" (1982), ale to chyba najlepszy film włoskiego reżysera przynajmniej od czasu "Sleepless"(2001). Akcja jest szybka, morderstwa są krwawe i brutalne (szczególnie otwierająca scena mordu na luksusowej prostytutce), pulsujący soundtrack Arnauda Rebotiniego także zapada w pamięć.

Oczywiście brakowało mi w tej historii o przyjaźni niewidomej sex workerki z chińskim sierotą pomysłowej choreografii morderstw, elementu zaskoczenia w trakcie ujawnienia tożsamości mordercy czy zbliżeń na dłonie w czarnych rękawiczkach/narzędzia mordu, jednak należy pamiętać, że ostatnie filmy Dario Argento są niskobudżetowe, zatem nie ma mowy już o powrocie Dario Argento do formy z lat 70-tych i 80-tych.

Tak czy owak, w "Occhiali Neri" wychwyciłem nawiązania do "Suspirii", "The Beyond" czy "Kota o dziewięciu ogonach". Ogromny plus też za świetnie wykonane efekty gore autorstwa Sergio Stivalettiego. A i główną bohaterkę Dianę da się polubić, gdyż jej walka o przetrwanie tragedii, której doświadczyła wciąga. Polujący na nią morderca stanowi w tym filmie jedynie namacalne tło.

Nie mam pojęcia czy Dario Argento wyreżyseruje w przyszłości kolejny thriller. Facet jest już po osiemdziesiątce. Być może "Black Glasses" to jego łabędzi śpiew. Być może. Jestem fanem thrillerów i horrorów Włocha od ponad 25 lat, odkąd po raz pierwszy obejrzałem w polskiej telewizji "Głęboką czerwień" czy "Cztery muchy na szarym aksamicie". Z tego względu podwyższam delikatnie ocenę na 7/10. A miałem ochotę dać 6/10 w skali IMDb czy Filmweba.

Powrócę jeszcze kiedyś do "Occhiali Neri".  Zdj. Asii Argento z ojcem wykonał Casper Wackerhausen-Sejersen.

środa, 25 maja 2022

Salvador Ramos i masakra w szkole podstawowej w Uvalde (Teksas)

                                                        

                                  

Pomysł na tekst o szkolnych active shooterach kiełkował we mnie od dawna, zatem stwierdziłem, że najwyższa pora poruszyć tą problematykę omawiając aktualny przypadek. Pisałem tutaj niejednokrotnie o brutalnych i zagadkowych morderstwach, wojnie, samobójstwach (także dzieci), masowych strzelaninach, itd. - w zamierzeniu tematyka tego bloga od początku jego istnienia miała być mroczna i ekscentryczna. 

24 maja 2022 roku uzbrojony w karabin i pistolet 18-letni Salvador Ramos wtargnął do szkoły podstawowej Robb Elementary School w Uvalde (Teksas), po czym zastrzelił 19 dzieci i dwie  nauczycielki. Bez wątpienia doszło do najgorszej szkolnej masakry od czasu Sandy Hook w Connecticut. Wówczas (14 grudnia 2012 roku) 20-letni Adam Lanza po zamordowaniu własnej matki udał się do szkoły podstawowej Sandy Hook, w której zabił strzałami z karabinka AR-15 20 dzieci i 6 dorosłych, po czym odebrał sobie życie strzałem z pistoletu. Większość ofiar morderczego ataku Lanzy miała 6-7 lat. Przed opuszczeniem swojego domu Lanza zniszczył dysk twardy swojego komputera, co znacznie utrudniło ustalenie motywu jego działania. 

Wróćmy jednak do aktualnej masakry w szkole w Uvalde. 18-letni sprawca, który prezentował zakupioną na swoje urodziny broń na Instagramie najpierw strzelił do swojej babci (na razie nie wiadomo czy przeżyła, na pewno została ciężko ranna), po czym udał się w kamizelce taktycznej do szkoły Robb Elementary, porzucił samochód marki Ford (pickup) i wtargnął do budynku. Zanim został zastrzelony przez funkcjonariusza straży granicznej zamknął się w dwóch połączonych ze sobą pokojach klasowych 111 i 112, tam zabił dwie nauczycielki (Irma Garcia i Eva Mireles) oraz 19 dzieci w wieku 9-11 lat, zranił 17 osób, w tym dwoje policjantów. Strzelał do każdego, kto znalazł się na jego drodze. Według relacji świadków z jego ust padły następujące słowa/zdania: "Dobranoc" (przed zastrzeleniem Irmy Garcii), "Wszyscy umrzecie", "Czas umierać", zanim zaczął strzelać podobno puścił 'smutną' muzykę. Policja nie umiała przeprowadzić z nim żadnych negocjacji.

Typowy przykład active shooter incident. 

Problematycznie zachowała się policja na miejscu, gdyż czekała aż 78 minut, by wkroczyć do szkoły podstawowej i zastrzelić napastnika w pokoju klasowym. Budynek szkoły podstawowej został otoczony kordonem, co spowodowało starcia zdesperowanych, chcących wydostać swoje pociechy z budynku rodziców ze stróżami prawa. Policja użyła wobec przerażonych rodziców siły. Ramos pozostawał ukryty za stalowymi drzwiami przez godzinę, zanim policjanci zdobyli do nich klucz.

Wychodzi na jaw, że sprawca był gnębiony w szkole, gdyż pochodził z biednej rodziny, seplenił i używał kredki do oczu. Założył konto na Instagramie i obserwował uczniów szkoły w Uvalde, do której w zasadzie przestał uczęszczać. Być może przyczyną wybuchu gniewu Salvadora była niemożność ukończenia szkoły, gdyż masakry dokonał dzień po jej ukończeniu przez jego klasowych kolegów. Nastolatka z Los Angeles, która nie znała Salvadora otrzymała od niego na IG tajemnicze wiadomości, w których pisał, że zamierza coś zrobić. To był sygnał ostrzegawczy. Wiadomo też, że chłopak przejawiał zachowania agresywne w stosunku do współpracowników fast-foodu, w którym pracował. Był niegrzeczny i skłonny do bójek. Pierwszą rzeczą, którą zrobił na 18 urodziny był zakup dwóch karabinów AR. 

Co intrygujące, Salvador Ramos musiał widzieć na Netflixie (także i tutaj recenzowany) dokument "Don't Fuck with Cats" o Luka Rocco Magnottcie i zapewne kanadyjski morderca kotów i człowieka imponował mu patologicznym wręcz pragnieniem bycia sławnym. Na Wikipedii znalazłem informację, że nastolatek pastwił się nad kotami (jak Luka Magnotta) i urządzał z tego livestreamingi na aplikacji Yubo. Czemu wówczas nikt nie zareagował? Oto jest pytanie. 

https://dtbbth.blogspot.com/2021/12/luka-magnotta-i-dont-fuck-with-cats.html

Pokaźna część masakr w szkołach jest starannie zaplanowana i odznacza się specyficzną choreografią (użyta broń np. wspomniany AR-15, odzież sprawców, zazwyczaj czarna czy moro, długi trencz). Wśród sprawców masowych morderstw w placówkach edukacyjnych przodują mężczyźni. 

Motywacja sprawcy to często chęć bycia zauważonym, respektowanym, fantazjowanie o byciu sławnym, które nasila się wraz z upływem czasu. Fantazje podsycają wyczyny innych sprawców masowych morderstw. W końcu owe marzenia (np. zemsty za zniewagę czy poczucia kontroli nad życiem innych) sprawcy ujawniają w manifestach czy w konwersacjach swoim przyjaciołom, w mediach czy chat roomach. To są fantazje i sny o zabijaniu, które przyczyniają się do izolacji społecznej, skrajnego introwertyzmu, wycofania sprawcy. Sprawca masowego mordu często określany jest jako osoba cicha, zamknięta w sobie, nieśmiała, samotnik. Wielu szkolnych active shooterów było prześladowanych, gnębionych, odrzucanych przez rówieśników, pesymistycznie nastawionych, o niskiej samoocenie, zawieszonych w szkole, odczuwających presję ze strony nauczycieli. Niektórzy sprawcy doświadczyli przemocy w dzieciństwie i potem fantazjują o zabijaniu, by wreszcie stać się widzialnymi dla otoczenia. Sława takich masowych morderców jak Dylan Klebold i Eric Harris, nastoletnich sprawców masakry w szkole Columbine z 20 kwietnia 1999 roku sprawiła, że szybko znaleźli się ich naśladowcy, kopiści. Z czasem fantazja staje się obsesją i zaczyna dominować, krzyczeć do sprawcy "Czas działać!" Masowi szkolni mordercy chcą być zapamiętani tak jak Harris i Klebold, ich idole, 'męczennicy' z Columbine. Z tym że mordercy z Columbine chcieli czuć się jak bogowie poza kontrolą i prawem, władcy życia i śmierci. Jednak czasem sygnały ostrzegawcze ujawniane w sieci to nic innego jak krzyk rozpaczy, ostateczne wołanie o pomoc, która nie nadchodzi. Jakiekolwiek komunikaty od przyszłych sprawców szkolnych masakr nie powinny być zatem ignorowane przez uczniów, rodziców, nauczycieli czy szkolnych psychologów. Depresja, odwiedzanie fanowskich stron o masowych mordercach, kolekcjonowanie broni, agresywne intencje przekazywane w mediach społecznościowych. To wszystko mogą być potencjalne sygnały ostrzegawcze, ale należy do nich podejść na chłodno, bez przesadnej reakcji. Zbudowanie trwałych więzi z ludźmi, na których nam zależy, z mentorami to najlepsza metoda, by zapobiec aktom przemocy. 

Przy okazji dopiero dziś znalazłem na Reddit trzy zdjęcia pozującego z bronią Adama Lanzy. Także w przypadku masowego mordercy z Sandy Hook doszło do metodycznego zaplanowania masakry szkolnej. Zresztą Adam Lanza jest bodaj jednym z najbardziej ekscentrycznych przypadków szkolnych mass shooters: ważący zaledwie 50 kg weganin ze zdiagnozowanym syndromem Aspergera, fanatyk broni palnej obsesyjnie wyszukujący informacje o szkolnych strzelaninach, wielbiciel Dylana Klebolda i Erica Harrisa, morderców z Columbine, być może aseksualny, jednak z niezdrową obsesją na punkcie dzieci, gdyż zapewne chciał je 'wyzwolić' spod kontroli rodziców i nauczycieli, fanatyczny miłośnik pewnej tanecznej gry, skrajny introwertyk z awersją do naturalnego i jasnego światła i ze skłonnością do przebywania w świecie online, izolujący się od świata w swoim pokoju fan japońskiego techno.

Na zdjęciach także Adam Lanza pozujący z AR-15, sala szkolna nr 10, w której się zastrzelił i leżący na podłodze Glock oraz jej policyjny rysunek. Przydatne linki (artykuł z tabloidowego Daily Mail dość mroczny i nieprzyjemny):

https://www.dailymail.co.uk/news/article-2530129/Newtown-aftermath-pictured-time-Harrowing-images-inside-Sandy-Hook-Elementary-School-released-final-report.html

https://www.bbc.com/news/world-us-canada-41749336 

Swoją drogą szkolna masakra Sandy Hook stała się swego czasu zarzewiem licznych teorii spiskowych, gdyż została przez policję z Connecticut utajniona. Przykładowo dopiero z czasem zaczęły wypływać jej szczegóły oraz jakiekolwiek zdjęcia. Po dziś dzień spiskowcy doszukują się w jej utajnieniu drugiego dna. 

W grudniu 2021 roku ktoś odkrył na YouTube zapomniany kanał Adama Lanzy, który prowadził jako CulturalPhilistine. Lanza zaprzestał jego prowadzenia, gdyż miał niewielu subskrybentów i zainteresowanie kanałem prowadzonym jedynie w formie audio było nikłe. Zresztą na YouTube tego kanału już dawno nie ma, ale w sieci nic nie ginie. Lanza jawił się na swoim kanale jako tzw. efilista (był przeciwko życiu) i antynatalista, który wyrzekł się irracjonalnej i konformistycznej kultury (norm kulturowych). Uznawał, że ludzkość trawi błyskawicznie rozprzestrzeniająca się wśród kolejnych generacji choroba memów, tyrania memów w formie kultury, tyrania konformizmu, dostosowywania się i posłuszeństwa. Należy pamiętać, że jako Aspie Lanza miał kłopot z socjalną interakcją i mógł się czuć kompletnie wyalienowany, niezrozumiany.

Wreszcie Lanza postanowił wyrzec się wartości, życia jako takiego. W końcu jeśli chcemy być szczęśliwi to musimy zaspokajać własne samolubne pragnienia. Walczymy o zaspokajanie tych pragnień (np. intymnych, seksualnych, materialnych, emocjonalnych) i ta walka często nas unieszczęśliwia. Dlatego w Lanzie narastała nienawiść do życia. Jego matka zamierzała sprzedać dom, a to oznaczało, że Adam zostanie zmuszony do opuszczenia pokoju, w którym praktycznie stale przebywał. Musiał stać się 'normalnym' człowiekiem, posłusznym konformistą, który znajdzie pracę i będzie w stanie sam się utrzymać. Lanza nie chciał tego i rozważał samobójstwo. Wybrał jednak masowy mord-samobójstwo, gdyż o tym fantazjował. Być może chciał wyzwolić dzieci, które zabił z przekleństwa życia i jego propagacji. W końcu te dzieci też stałyby się kiedyś rodzicami. Zapewne porzucony w styczniu 2012 roku kanał YouTube, który prowadził miał stać się jego manifestem, jednak zainteresowanie jego poglądami było znikome i nie spotkało się ze zrozumieniem i aprobatą nielicznych odbiorców, co skutkowało kolejnym gorzkim rozczarowaniem i poczuciem odrzucenia.

Inteligentny i filozofujący Adam Lanza to ciekawy przypadek do pogłębionej analizy psychologicznej, kryminologicznej i kryminalistycznej.

https://odysee.com/@ChadChaddington:d/Adam-Lanza-Youtube-Videos-In-Order:3

czwartek, 19 maja 2022

Zagadkowa śmierć 18-letniej Denbahi Escobar

                                              



Ta sprawa kryminalna wzbudziła ostatnio moje zainteresowanie, gdyż skojarzyła mi się z tragicznym zniknięciem Elisy Lam i odkryciem jej rozkładających się zwłok w zbiorniku wodnym na dachu hotelu Cecil. Tutaj jednak definitywnie możemy mieć do czynienia z morderstwem, tym bardziej, że Meksyk (nie czarujmy się) nie jest krajem bezpiecznym dla kobiet. Ale o tym później. Fascynują mnie i niepokoją sprawy kryminalne, w którym widzimy ostatnie zdjęcie ofiary czy jego/jej oprawcy bądź widzimy sprawcę/ofiarę na monitoringu. Tak czy owak, możemy narzekać na miejską inwigilację, ale monitoring bardzo często prowadzi do schwytania sprawców brutalnych przestępstw (niekoniecznie jednak w Meksyku).

W każdym razie 18-letnia Denbahi wybrała się 8 kwietnia 2022 roku na party z dwoma przyjaciółkami do miasta Escobedo, pokłóciła się z jedną z nich i zabawa została zakończona. Przyjaciółka wezwała Denbahi taksówkę, po dziewczynę przyjechał 47-letni 'zaufany' taksówkarz Juan David Cuellar, który miał osiemnastolatkę odstawić do domu. Zamiast podjechać pod dom dziewczyny pozostawił Denbahi samotną na drodze prowadzącej z Monterrey do przygranicznego miasteczka Tamaulipas wchodzącego w skład Nuevo Laredo. To Juan zrobił zdjęcie odwróconej od niego dziewczyny stojącej na drodze, po czym wysłał je jej przyjaciółkom i odjechał. Nie ma to jak pozostawić młodą kobietę na pastwę losu, ale zakładam, że Denbahi musiała mieć dobry powód, by wysiąść (zapewne ją molestował). Wiadomo, że w trakcie jazdy oboje pokłócili się. Potem dziewczynę zarejestrowała jeszcze kamera pobliskiej firmy przewozowej Alcosa Transportes Internacionales. Dziewczyna weszła na jej teren, ale już stamtąd nie wyszła. Niestety finał zniknięcia okazał się tragiczny.

Rozkładające się zwłoki Denbahi znaleziono po 13 dniach poszukiwań niedaleko miejsca, gdzie widziano ją po raz ostatni, w zbiorniku wodnym blisko przydrożnego motelu Nueva Castilla 13. Goście motelowi zaczęli skarżyć się na intensywny odór. Identyfikacja dziewczyny była możliwa dzięki jej ubiorowi i naszyjnikowi z krzyżykiem. Podobno meksykańska policja przeszukiwała teren motelu wielokrotnie. W każdym razie ktoś zamordował Denbahi (sekcja zwłok wykazała przynajmniej jednokrotne uderzenie w głowę) w innym miejscu (teren firmy?), po czym wrzucił ciało do zbiornika z wodą. 

Denbahi zaczęła studiować prawo, a we wrześniu obchodziłaby 19 urodziny. Niestety meksykańskie statystyki dotyczące zniknięć, morderstw i przemocy wobec kobiet są ponure i przerażające. Policja jest bezczynna, przestępstwa są bagatelizowane i nie są rozwiązywane. Tam kobiety po prostu znikają, dosłownie i w przenośni. Zapewne za częścią tych zniknięć stoją kartele narkotykowe oraz handlarze ludźmi. Wyczytałem, że w 2022 roku w samym stanie Nuevo Leon zarejestrowano 275 zniknięć kobiet. Oprócz Denbahi mniej więcej w tym samym czasie zamordowana została w tajemniczych okolicznościach 26-letnia Maria Fernanda Contreras. Zginęła od silnych uderzeń w głowę. Co prawda aresztowano w tej sprawie podejrzanego, niejakiego Raula Alfredo, ale podobno wypuszczono go na wolność. 

https://www.infobae.com/en/2022/04/24/debanhi-escobar-the-inconsistencies-of-the-case-from-leaving-the-taxi-driver-free-to-the-suspicion-of-sowing-the-body/ 

W Polsce zwróciłem natomiast uwagę na nagrane brutalne pobicie i morderstwo 29-letniego Macieja w bramie na warszawskim Nowym Świecie 28 tylko dlatego, bo stanął w obronie zaczepianych kobiet (zwrócił uwagę pijanym młodym mężczyznom i został przez nich zaatakowany, skopany i jeden z nich dźgnął go trzy razy w klatkę piersiową nożem). Może ktoś skojarzy, gdzie obecnie przebywa śmieć, którego zarejestrował monitoring? Aha, wbrew histerii prawicy wpisującej się w proputinowską narrację niechęci wobec Ukrainy póki co nic nie wskazuje na to, że był to obcokrajowiec np. Ukrainiec. Podejrzany jest pochodzenia polskiego, podobno znane jest jego imię i nazwisko. Natomiast ofiara przyjechała do Warszawy, by puszczać muzykę w klubach. 

EDIT: Podejrzanych jest trzech: 23-letni Sebastian Włodarczyk, 27-letni Łukasz Goławski i 24-letni Dawid Mirkowski. I zapewne niedługo zostaną zatrzymani, gdyż wystawiono za nimi wnioski o areszt i listy gończe. Oczywiście tchórze się ukrywają. Rzeczywiście są to 'obcokrajowcy'. Tak jak chcieli 'specjaliści' z Konfederacji i Ordo Iuris. Mam nadzieję, że te ścierwa lada moment zostaną schwytane, gdyż zamordowanie niewinnego mężczyzny za to, że ośmielił się agresorom zwrócić uwagę zasługuje na totalną infamię i potępienie. I jak najsurowszą karę. 

Nadal zadziwia mnie jak głupie, koszmarne i okrutne rzeczy ludzie robią bliźnim pod wpływem spożytego alkoholu. Banalna awantura kończąca się czyjąś całkowicie niepotrzebną śmiercią. Nie pierwszy taki przypadek i nie ostatni. Co do zasady staram się unikać pijanych i skłonnych do awantur ludzi, gdy np. wracam nocą z koncertu do domu. Ale zawsze mogę znaleźć się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Tutaj niestety ofiara zginęła, bo zareagowała, co bynajmniej wcale nie oznacza, że nie powinno się w ogóle reagować.

Z pozytywnych wieści na pochwałę zasługuje szybka reakcja warszawskiej policji i osób postronnych skutkująca uratowaniem 17-letniej dziewczyny od samobójczego skoku z mostu Świętokrzyskiego w Warszawie (poranek 12 maja). W takiej sytuacji trzeba reagować natychmiast i starać się z potencjalnym samobójcą/samobójczynią rozmawiać, okazać takiej osobie empatię i zrozumienie. Tutaj niedoszła samobójczyni była zdecydowana, by umrzeć, w pewnym momencie odwróciła się i chciała skoczyć, ale została przytrzymana i siłą wciągnięta przez policjantów i osobę postronną (empatyczną kobietę) na most. O samobójstwach dzieci i młodych ludzi napisałem w ubiegłym roku dłuższy artykuł, do którego odsyłam. To jest problem, o którym trzeba stale informować. 

http://dtbbth.blogspot.com/2021/09/podwojne-samobojstwo-w-lesie-pod.html 

W tematyce samobójczych skoków z mostu nieodmiennie polecam poruszający dokument "The Bridge" z 2006 roku. 

https://www.cda.pl/video/39851088c

https://dtbbth.blogspot.com/2013/06/gene-sprague-wspomnienia.html 

Rekomendacja muzyczna. Ostatni album black metalowców z Watain. Podoba mi się. Melodyjny, wciągający, znakomicie wyprodukowany, podniosły black metal. Momentami mam wrażenie, jakbym słuchał black metalowego Tribulation czy The Devil's Blood ("Serimosa", singlowy "We Remain"). I bardzo dobrze. Możliwe, że prędzej czy później ten materiał zrecenzuję.

https://watainsom.bandcamp.com/album/the-agony-ecstasy-of-watain

piątek, 6 maja 2022

Helleruin, Kampfar i Taake w Bazylu 5 maja 2022 roku (fotorelacja)

                                           






W trakcie drogi na niniejszy koncert złapała mnie koszmarna ulewa. Nie pomógł rozłożony parasol, wystarczyła chwila i byłem już dość mocno przemoczony. Schroniłem się w bramie kamienicy i starałem się rzęsisty deszcz przeczekać. Zaczęła mi się kołatać myśl czy nie odpuścić tego koncertu i po prostu nie wrócić do domu, tym bardziej, że biletu nie miałem wcześniej zakupionego. Taake widziałem na żywo (ogromnym fanem norweskich black metalowców nie jestem, choć to kapela na pewno zasłużona dla skandynawskiej sceny black metalowej), ale przyciągał mnie Kampfar, który bardzo lubię. W końcu przemogłem się i w deszczu przybyłem do Bazyla. 

Niestety przybyłem z opóźnieniem, zatem załapałem się jedynie na końcówkę występu holenderskich black metalowców z Helleruin. Na krótko przed koncertem przesłuchałem w całości album "War Upon Man" (2021) i muszę przyznać, że był całkiem dobry. Agresywny, acz dość melodyjny black metal, który wprawnie kreuje złowieszczą i chłodną atmosferę. Koncert Holendrów (z tego co zdążyłem zobaczyć) był całkiem energiczny, intensywny. No nic, dla zachęty posłuchajcie Helleruin:

https://helleruin6.bandcamp.com/album/war-upon-man

Intensywnie było także na następnych koncertach. Kampfar absolutnie mnie nie zawiedli. Podobnie jak Taake ta norweska kapela jest dość mocno zasłużona, jeśli chodzi o skandynawską scenę black metalową. I słynie z mocnych, wyrazistych koncertów. Kampfar jako zespół także ewoluowali muzycznie: od mocno osadzonego w nordyckiej mitologii folk/pagan black metalu po mroczniejsze brzmienia progresywno black metalowe, jakimi zespół szczyci się obecnie (począwszy od albumu "Mare" z 2011 roku). Ilekroć słucham Kampfar to mam skojarzenia z Enslaved i Hades Almighty. Koncert Norwedzy dali świetny, intensywny, wciągający. Radością napawa mnie fakt, że mogłem Kampfar zobaczyć na scenie, choć w tej chwili nie jestem pewien, czy był to mój 'pierwszy raz' z ich muzyką na żywo. Mnóstwo koncertów sprzed wielu lat, w których uczestniczyłem zatarło mi się w pamięci. Set-lista Kampfar: "Our Hounds, Our Legion", "Troll, Dod Og Trolldom", "Ophidian", "Swarm Norvegicus", "Urkraft", "Mylder", "Tornekratt", "Det Sorte". 

Natomiast koncert Taake, choć też intensywny trochę mnie znużył, ale chyba wynikało to z rosnącego zmęczenia. Niemniej podoba mi się upiorna prezencja sceniczna Hoesta, w tym jego wampiryczna peleryna a la Nosferatu. Zgromadzona w Bazylu publiczność przyjęła występ Taake bardzo żywiołowo. Widziałem też pod sceną sporo młodych ludzi, którzy zapewne dość niedawno zaczęli swoją przygodę z black metalem. Tak trzymać. Mam jednak nadzieję, że owi młodsi wiekiem fani wciąż będą kupować płyty ulubionych zespołów, a nie tylko słuchać ich np. na Spotify. Set-lista: "Nordbundet", "Du ville ville Westland", "Fra Vadested til Vandesmeed", "Orkan", "Doedsjarl", "Havet i huset", "Helvetesmakt", "Dei vil alltid klaga og kyta", "Hordalands Doedskvad 1" i "Myr".

Na koniec poruszę jeszcze jedną kwestię. W związku z wciąż trwającą pandemią i narastającą inflacją ceny biletów na koncerty, ale także merchu (ciuchów, płyt CD) rosną. Przykładowo kiedyś byłem w stanie nabyć płytę zespołu za 50 zł czy bluzę ulubionego zespołu w podobnej cenie, teraz normą są płyty CD za 70-80 zł sprzedawane na merchu. Drożyzna dotyka niestety także sfery koncertowej, w związku z tym chodzę na koncerty rzadziej i kupuję merch zespołów mniej regularnie, ale nadal kupuję. Nie będę z tego powodu narzekał (muzyka kosztuje i powinna kosztować, muzycy mają na niej zarabiać, a koronawirus na długi czas praktycznie unicestwił trasy koncertowe i ich organizację), ale widać jak wiele zmieniło się w sferze muzyczno-koncertowej dzięki pandemii Covid19 i inflacji, którą przyniosła. Osobna kwestia to odgórna likwidacja stoisk z płytami CD choćby w Media Markcie. Czyżbyśmy w dobie Spotify i bandcampa zmierzali powoli i systematycznie ku zmierzchowi tego fizycznego nośnika?

Odsłuch na dzisiaj to "HyperViolent" (2022) Hocico - płyta mocno zróżnicowana i długa, być może nieco przekombinowana, jednak warto poświęcić jej trochę uwagi. Znalazł się na niej oprócz coveru Ministry nawet kawałek industrial metalowy "Crown of Knives".

https://hocico666.bandcamp.com/

środa, 4 maja 2022

Tragedia Mariupolu i zaciekłe walki o Azowstal

                                                    

Z chwilą gdy piszę tego posta trwają zaciekłe walki o kombinat metalurgiczny Azowstal, do którego wdarli się rosyjscy żołnierze. Burmistrz miasta poinformował, że utracony został kontakt z siłami ukraińskimi broniącymi zakład. Warto dodać, że w podziemiach (wielokilometrowym labiryncie podziemnych korytarzy) Azowstalu wciąż kryją się także cywile, choć część ludności cywilnej Azowstalu (łącznie 156 osób) udało się bezpiecznie ewakuować do Zaporoża. Nie mam pojęcia jak długo będą trwać walki o Azowstal, gdyż przewaga liczebna Rosjan jest wyraźna. Poza tym obrońcy m.in. z pułku Azow są wymęczeni i mogą nie mieć wystarczająco jedzenia i amunicji. Rosjanom ogromnie zależy na jakimkolwiek większym sukcesie strategicznym na potrzeby orwellowskiej machiny propagandy. Do tej pory nie odnieśli oni większych sukcesów w trakcie wojny na Ukrainie, a zatopienie krążownika "Moskwa" przez Ukraińców było dla rosyjskich propagandystów nie lada szokiem. Na ulicach zrujnowanego ("wyzwolonego od rzekomych nazistów") Mariupola Rosjanie pragną zorganizować 9 maja paradę, być może z udziałem pojmanych jeńców. 

Tak czy owak będzie to parada wstydu zważywszy na ogrom zbrodni wojennych i szabrownictwa, jakiego Rosjanie dopuścili się na zajętych terytoriach. Strategia Rosjan w wojnie na Ukrainie jest prosta: niszczyć/uszkadzać krytyczną infrastrukturę, terroryzować, traumatyzować i emocjonalnie wykańczać Ukraińców, sprawić, aby stale się bali. Do tego miały posłużyć m.in. tortury i egzekucje w Buczy, Irpieniu, Hostomelu, Mariupolu czy Borodziance. Do tego służą też ostrzał rakietowy obiektów cywilnych oraz bombardowania. Celem Rosjan jest też wywołanie kryzysu humanitarnego i żywnościowego na wielką skalę, czemu ma posłużyć ujawniona niedawno kradzież 400 000 ton pszenicy.

Żal mi Mariupola, choć nigdy nie miałem okazji wizytować tego miasta. Parada 'zwycięstwa' w tak wykrwawionym i zniszczonym mieście brzmi jak jakiś koszmarny żart, absurd. Wciąż jednak liczę na zwycięstwo Ukrainy w tej haniebnej, wywołanej przez Rosję wojnie. Putin zapewne będzie chciał sprzedać na potrzeby rosyjskiej propagandy samą ideę zwycięstwa Rosji w trakcie tej tzw. 'operacji specjalnej'. Całkowita kontrola nad upadłym Mariupolem to oczekiwane 'zwycięstwo' nad 'nazistami' i 'banderowcami'.

Żal mi także obrońców Azowstali, gdyż nie wiadomo jaki czeka ich los. Być może śmierć, a w razie pojmania żywcem niewyobrażalne tortury. Straceńcza obrona kompleksu metalurgicznego Azowstal słusznie bywa porównywana do Termopile.  

Zastanawiam się jaki będzie finał tej wojny. Czy np. Putin w swoim autokratycznym obłędzie nie zdecyduje się użyć broni jądrowej, jeśli Rosjanie zostaną ostatecznie wyparci z Donbasu? Czy wojna nie rozleje się na Mołdawię i być może inne kraje europejskie? Czy potencjalne wejście Szwecji i Finlandii do NATO nie stanie się przyczynkiem do kolejnych rosyjskich aktów wojennej agresji? 

Rosja rozmieściła 22 batalionowe grupy taktyczne w pobliżu Izjum - celem jest zajęcie Kramatorska i Sewierodoniecka. Czy uda się go zrealizować przed 9 maja?

Analityk wojskowy ze mnie żaden, ale oto kilka moich luźnych przemyśleń pisanych w trakcie odsłuchu najnowszego albumu The Devil and the Universe.

https://aufnahmeundwiedergabe.bandcamp.com/album/goatopia 

Na środkowym zdjęciu dwóch żołnierzy walecznego pułku Azow oraz lekarka. Być może to już ostatnia fotografia tych ludzi. 

niedziela, 1 maja 2022

Clan of Xymox w Bazylu 30 kwietnia 2022 roku (fotorelacja)

                                                            




30 kwietnia 2022 roku holenderscy weterani melancholijnego darkwave'u po raz pierwszy (wreszcie) zagrali w Poznaniu. Lubię ten istniejący od 1981 roku zespół zdając sobie sprawę, że formacja ta tworzyła podwaliny sceny darkwave. To zatem zespół równie ważny dla subkultury gotyckiej jak np. Joy Dvision, Bauhaus, Sisters of Mercy, The Cure czy Fields of the Nephilim. Clan of Xymox, Sisters i Fields prezentował w swoich audycjach nieodżałowany Tomasz Beksiński, ale mnie te audycje ominęły z dwóch zasadniczych powodów: zbyt młody wiek oraz rodzące się wówczas we mnie zainteresowanie sceną metalową, a nie szeroko pojętą muzyką gotycką. Rock gotycki, post-punk, darkwave, coldwave czy EBM poszerzały moje horyzonty muzyczne stopniowo, a tak na dobre wsiąknąłem w ten klimat ledwie kilka lat temu. I już nie ma odwrotu. Moja uwielbienie do sceny gotyckiej rośnie coraz intensywniej, przez co mniej obecnie skupiam się na muzyce metalowej, która jeszcze kilkanaście lat temu miała u mnie priorytet. 

Generalnie koncert Clan of Xymox w poznańskim Bazylu został szybko wyprzedany, zatem nie udało mi się w porę nabyć biletu. Z pomocą przyszedł znajomy, który odsprzedał mi jeden bilet (podziękowania dla Mariusza). Support w zasadzie mnie ominął, gdyż spędziłem czas jego występu na pogaduszkach na świeżym powietrzu. Natomiast Clan of Xymox zaczęli grać koło 21.30, a zakończyli krótko po 23 prezentując aż sześć piosenek rozłożonych na dwa bisy. Setlista była zdecydowanie przekrojowa, a z ostatniego pandemicznego albumu "Limbo" Holendrzy zaprezentowali na żywo jedynie "Lockdown". I choć widziałem Clan of Xymox już poprzednio na żywo (choćby na festiwalu Castle Party) to nadal jestem pod wrażeniem jaką radość grania Holendrzy czerpią z występów na żywo. A koncertują często i obficie. Doskonały kontakt z publicznością oraz brak wypalenia artystycznego - to są wciąż atuty Clan of Xymox, zespołu, który trwale wpisał się już w historię szeroko pojętej muzyki gotyckiej. Set-lista wczorajszego wieczoru: "Stranger", "Your Kiss", "Jasmine and Rose", "Louise", "Emily", "All I Ever Know", "Lovers", "Loneliness", "She", "Lockdown", "There Is No Tomorrow" + bisy "Spider on the Wall", "In Love We Trust", "A Day", "Obsession", "Muscoviet Mosquito", "Hail Mary". Kolejny koncert Clan of Xymox w Krakowie jakoś po wakacjach.

Natomiast cieszy mnie obecność Nitzer Ebb jako jednego z headlinerów tegorocznej edycji Castle Party, gdyż ominął mnie ich koncert w Warszawie.

Rekomendacja muzyczna na dziś to przepiękny i niezwykły funeral doom od Australijczyków z Mournful Congregation. Nowa EP-ka "The Exuviae of Gods" (2022). Co za wspaniałe i melancholijne partie gitar. Jestem fanem pogrzebowego doom metalu Mournful Congregation od wielu lat.

https://www.youtube.com/watch?v=zmlg_vpr7Y0