piątek, 7 grudnia 2018
Vorbid, Obliteration i Aura Noir w Bazylu 5 grudnia 2018 roku (fotorelacja)
Przedwczoraj wybrałem się na jedyny w Polsce koncert Vorbid, Obliteration i Aura Noir w poznańskim Bazylu. Wcześniej miałem przyjemność uczestniczyć w dwóch innych koncertach w Poznaniu, a mianowicie Antimatter (melancholijny progresywny rock Micka Mossa, zespół, który bardzo lubię) oraz Zola Jesus (mroczna i melancholijna elektronika, ostatnia płyta tej młodej artystki "Okovi" bardzo mnie zachwyciła) - jednak z powodu braku czasu i być może chęci ich tutaj nie opisałem. W grudniu miałem zaplanowanych kilka koncertów m.in. funeral doomowego Bell Witch we Wrocławiu (7 XII), ale z powodu braku wolnego nie uda mi się w nich uczestniczyć. Głód koncertowy nie pozwolił mi jednak zignorować koncertu Vorbid, Obliteration i Aura Noir, który odbył się 5 grudnia w poznańskim Bazylu.
Frekwencja dość przeciętna, to nie zazwyczaj wyprzedane koncerty Cannibal Corpse, Behemoth czy Watain. Tak czy owak preferuję koncerty klubowe od dużych festiwali, gdyż jako introwertyk nie przepadam za dużymi zbiorowiskami ludzi. Vorbid (Norwegia) poszedł na pierwszy ogień - młoda i obiecująca kapela thrash metalowa z Arendal. Thrash metalu słucham obecnie bardzo rzadko, generalnie ostatnio nie rezygnując jednak całkowicie z ciężkich brzmień coraz śmielej zagłębiam się w post-punk, rock gotycki czy darkwave, ale w thrash metalu Vorbid sporo jest ciekawych progresywnych smaczków, kompozycje takie jak np. "Zombie" są rozbudowane i ogromnie urozmaicone. Nie ma tutaj miejsca na monotonię. Dużo długich i porywających solówek, generalnie thrash metalu Vorbid słucha się z przyjemnością, choć nie do końca przekonały mnie wysokie i przenikliwe wokale Michaela Eriksena.
https://vorbid.bandcamp.com/
Na Obliteration czekałem chyba najbardziej, bo to wspaniały zepsuty do szpiku kości retro death metal, z którego emanuje mrok i ohyda. Mamy nieodpartą skłonność do szufladkowania i kategoryzowania, zatem powtórzę za znajomym: death metalowy debiut Darkthrone "Soulside Journey" (1991) oraz Autopsy "Mental Funeral" (1991) to dobre odnośniki. I rzeczywiście w death metalu Obliteration bardzo dużo jest złowieszczej atmosfery, jadu, żółci i odoru grobu. W trakcie intensywnego i porywającego koncertu Norwegów trudno było nie zwrócić uwagi na selektywne i mocne brzmienie - dźwiękowiec spisał się na medal. Set-lista następująca: "Cenotaph Obscure" z najnowszego albumu Obliteration pod tym samym tytułem, który zakupiłem na CD, "Nekropsalms Evoke the Frozen Age", "Tumulus of Ancient Bones", "Detestation Ride", instrumentalny "Orb", "Goat Skull Crown" (z "Black Death Horizon" z 2013 roku ten jeden numer), "Exterminate" oraz "Charnel Plains". Czyli generalnie set-lista oparta na "Cenotaph Obscure" (2018).
https://obliterationorway.bandcamp.com/album/cenotaph-obscure
Brzydki i agresywny black thrash Norwegów z Aura Noir lubię, choć w takiej stylistyce obracam się bardzo sporadycznie (choć ostatnio wzięło mnie na odsłuch "Fields of Rot" Nocturnal Breed). I to właśnie dostałem na koncercie 'najbrzydszego zespołu na świecie' (the ugliest band in the world). Czysty i nierozwodniony "Black Thrash Attack". Mroczny i brudny, z konkretną dawką punkowej zadziorności. Aura Noir to weterani black thrash metalu i cieszy fakt że kapela od wielu lat robi swoje i nie zmienia się praktycznie wcale, co też udowadnia ich ostatni album "Aura Noire" (2018). Wspaniałe demoniczne wokale Aggressora, a na perkusji wymiatał Kristian Valbo z Obliteration. Na poprzednim koncercie Aura Noir 25 maja 2017 roku w Bazylu nie byłem (jako suporty zagrały wówczas Kurhan, Voidhanger i Occvlta), więc tym razem nadrobiłem zaległości. Wychodzę z założenia że warto zobaczyć choć raz w życiu koncerty kapel, które znamy i cenimy, gdyż być może każdy taki koncert to ostatnia okazja, by zobaczyć dany band na żywo. Muzycy też nie są wieczni tak jak odbiorcy ich sztuki.
https://auranoir.bandcamp.com/album/aura-noire
Subskrybuj:
Posty (Atom)