piątek, 27 października 2023

Masakra w Lewiston w stanie Maine

                                                              

Czytam właśnie o kolejnym masowym mordzie w USA, tym razem o masakrze dokonanej w mieście Lewiston w stanie Maine, na którą zareagował pochodzący z tego stanu Stephen King: "To szaleństwo w imię wolności. Przestańcie wybierać apologetów morderstwa. To nie ma miejsca w innych krajach". Maine uchodzi za jeden z najspokojniejszych stanów w USA, jeśli chodzi o morderstwa z użyciem broni palnej. Ale do rzeczy: wieczorem 25 października 40-letni Robert Card zaczął zabijać strzałami z karabinu najpierw w kręgielni Just-In-Time Recreation, a potem w barze Schemenengees Bar & Grille Restaurant. W obu lokalizacjach, gdzie active shooter dokonał masakry zginęło 18 osób, a 13 zostało rannych, z czego troje jest w stanie krytycznym. Obecnie trwa obława na sprawcę, który unika zatrzymania przez policję choćby dlatego, że pozbył się telefonu wiedząc, że policjanci mogą go łatwo namierzyć, gdyby miał go przy sobie. Opuszczony samochód Carda (biały SUV marki Subaru

) został odnaleziony w miasteczku Lisbon Falls niedaleko Lewiston. Mieszkańcom Lisbon zaleca się nie wychodzić na noc z domu. Policja i agenci FBI przeszukali już dom Carda w miasteczku Bowdoin. Mijają kolejne godziny i póki co nie ma śladu Roberta Carda. Poszukiwania mają obejmować m.in. użycie specjalistycznych kamer na podczerwień gdyby Robert ukrywał się gdzieś w lasach.

Co ciekawe, Robert Card jest eks-żołnierzem ze stopniem sierżanta. Pytanie jaki miał motyw. Osoby, które go znały twierdzą, że Card słyszał głosy. Ogarnęła go ostatnio paranoja, że sąsiedzi plotkują na jego temat. Będący fanatykiem broni palnej Rob zapewne postanowił zrobić z nimi porządek, gdyż być może spodziewał się, że plotkarze będą przebywać we wspomnianym barze i na kręgielni. Lokalizacji obu masakr z pewnością nie wybrał przypadkowo. Wiadomo, że latem 2023 r. Robert spędził dwa tygodnie w szpitalu psychiatrycznym. Groził też strzelaniną w bazie wojskowej w Saco (Maine). 

EDIT: Robert Card został odnaleziony martwy pod dwóch dniach obławy w miasteczku Lisbon Falls koło rzeki Androscoggin. Odebrał sobie życie strzałem w łeb.

Swoją drogą w Polsce też od kilku dni trwa obława na mordercę 6-letniego chłopca. Policja poszukuje 44-letniego Grzegorza Borysa, który 20 października podciął gardło własnemu synkowi. Mężczyzna jest już objęty Europejskim Nakazem Aresztowania, ale nadal może ukrywać się w gęstych, pagórkowatych i liściastych lasach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że Borys także jest żołnierzem (konkretnie Marynarki Wojennej), zatem wie doskonale jak się skutecznie ukrywać przez dłuższy czas wykorzystując okopy, transzeje, przyleśne ogródki działkowe i naturalne kryjówki. Także do jego poszukiwań wykorzystywana jest kamera termowizyjna. Nieoficjalnie wiadomo, że mężczyzna przygotował sobie wcześniej kryjówki z jedzeniem, a w jednej z ziemianek znaleziono telefon, kosmetyki i rzeczy mogące należeć do Grzegorza Borysa. Z drugiej strony przedmioty te mogą należeć do kogoś innego (np. jakiegoś bushcraftowca biegłego w sztuce survivalu). Konkludując, widzę tutaj podobieństwa ze sprawą potrójnego mordercy Jacka Jaworka, który zniknął bez śladu i nadal nie został odnaleziony. 

EDIT; Natomiast obława na Grzegorza Borysa trwa już 11 dni. Mężczyzna nadal ukrywa się w lasach TPK. 44-latkowi udało się przechytrzyć dwóch żandarmów z ŻW, którym nie udało się go zatrzymać, a także odrzucić policyjnego psa, który się na niego rzucił. Wygląda na to, że Borys jest godnym przeciwnikiem dla poszukującej go policji i Żandarmerii Wojskowej. Nie pomagają nawet poszukiwania ze śmigłowca oraz z psami tropiącymi.

Tyle na dzisiaj. Kolejny dłuższy tekst true crime w planach. 

EDIT 2: Ciało Grzegorza Borysa odnaleźli saperzy z Rozewia pod pływającą wysepką (naturalną przeszkodą wodną) w zbiorniku wodnym (stawie) Lepusz (otulina TPK) 6 listopada, w miejscu oddalonym od mieszkania Grzegorza o około 400 metrów. Zwłoki były w dresie Adidasa. Jako przyczyna śmierci podawane jest utonięcie. Czy Grzegorz popełnił samobójstwo topiąc się w stawie? A może ktoś go nakrył w nocy w którejś z ziemianek i mężczyzna w trakcie ucieczki próbował się ukryć w zbiorniku wodnym i w konsekwencji utonął? Ciekawi mnie co wykaże sekcja zwłok. Ciekawi mnie również kiedy i w jakich okolicznościach mogło dojść do śmierci Grzegorza w stawie Lepusz (na zdj. Karola Makurat, Zawsze Pomorze).

Wyniki sekcji: utonięcie, zgon nastąpił około 2 tygodnie temu. Rany cięte na ciele wskutek zachowań autoagresywnych, dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej na skroniach.

Po zamieszczeniu zdjęć zwłok Borysa w sieci mnożą się wymyślne teorie spiskowe np. Grzegorz wiedział za dużo, zatem uśmiercono mu dziecko, a jego zmuszono do ucieczki i zlikwidowano. Ludzie szukają powiązań z inną sprawą z 31 lipca 2023 roku z Redy. Wówczas 32-letni komandos Formozy zabił swojego psa rasy pitbull, podciął gardło 6-letniej córeczce, po czym popełnił samobójstwo w łazience swojego mieszkania. Wcześniej miał poinformować swoją matkę smsem, że "zrobił coś strasznego". W rzeczy samej obie te sprawy łączą pewne podobieństwa. W przypadku tego starszego marynarza (czynnego żołnierza Formozy) nie było żadnych sygnałów o jego problemach psychicznych czy problemach z prawem.

czwartek, 19 października 2023

Morderstwo przedszkolaka Maurycego na poznańskim Łazarzu

                                                







Piękny jesienny spacer kończy się niewyobrażalną tragedią. Nie będę ukrywał, że wstrząsnęła mną ta sprawa kryminalna, gdyż wydarzyła się nagle, ofiara była dzieckiem i ma się wrażenie, że jednocześnie była kompletnie przypadkowa. Totalnie bezsensowna śmierć 5-letniego chłopczyka zadźganego w biały dzień na oczach innych dzieci i opiekunek grupy przedszkolaków. Co przeraża w tej sprawie to jej nagłość, upiorny pierwiastek nieprzewidywalności, bezsilność świadków wobec kilku sekund brutalnej przemocy. To doprawdy koszmar każdego rodzica, ale nie tylko. Rodzice nie mogą być dla dzieci zawsze i wszędzie. Inna sprawa, że także osoby dorosłe, acz bezdzietne mogą paść ofiarą irracjonalnego mordercy, jeśli znajdą się w złym miejscu o złym czasie. Śmierć może nadejść niespodziewanie, w najmniej oczekiwanym momencie.

18 października 2023 roku po godzinie 10 rano na poznańskim Łazarzu (skrzyżowanie ulic Karwowskiego i Łukaszewicza) doszło do bestialskiego ataku nożownika na grupę dzieci z pobliskiego przedszkola. Grupka 11 przedszkolaków z dwiema opiekunkami przemieszczała się na lokalną pocztę z okazji Dnia Listonosza. W pobliskiej placówce pocztowej dzieci wysyłały pocztówki do bliskich. Chwilę wcześniej w pobliskiej Żabce pojawił się 71-letni Zbysław C., który zaczął się tam awanturować, gdyż nie chciano mu sprzedać alkoholu. Mężczyzna w obdartej kurtce i znoszonych butach wyglądał jak kloszard. Wobec odmowy sprzedaży mu piwa zaczął grozić sklepowej śmiercią. Wyszedł ze sklepu i natrafił na grupkę przedszkolaków z dwiema opiekunkami. Zaczął grozić dzieciom, przedszkolanki próbowały go odciągnąć od grupki. Zbysław C. w końcu wyjął duży nóż kuchenny i pchnął dwukrotnie 5-letniego Maurycego w klatkę piersiową. Chłopiec szedł jako ostatni w szeregu grupki. Dzieci zaczęły okropnie płakać, morderca zaczął uciekać. Powalił go na ziemię kopniakiem pracownik firmy komunalnej Ramondis Grzegorz Konopczyński, nóż wypadł mordercy z ręki, w obezwładnieniu pomogli mu koledzy z pracy i policjantka będąca poza służbą. Ratownicy przez ponad pół godziny próbowali ratować umierającego Maurycego (doszło do zatrzymania krążenia), w końcu chłopczyk trafił do szpitala pediatrycznego na oddział kardiochirurgii (na blok operacyjny), na którym niestety zmarł. Pchnięcia nożem okazały się śmiertelne. Morderca zabił niewinne dziecko, które miałoby przed sobą długie lata życia. Jego rodzicom odebrał promyczek szczęścia, a dzieciom i przedszkolankom z tej feralnej wycieczki zapewnił traumę na długie lata. Nie dziwię się, że wielu rodziców na wieść o takiej tragedii ogarnia strach o dzieci.

Poszedłem dzisiaj po godzinie 10 na miejsce zbrodni i nie mogłem opanować wzruszenia. Mnóstwo maskotek, pluszaków, palących się zniczy, obecni dziennikarze, gapie, mieszkańcy Łazarza. Zbysław C. już od przynajmniej dwóch dni zachowywał się dziwnie, irracjonalnie, choć w przeszłości nie był notowany, ani karany. Mieszkał w kamienicy z siostrą - tej samej obok której zabił.

Oczywiście to domysły, ale wygląda na to, że Zbysław C. mógł być osobą zaburzoną, np. chorować na schizofrenię paranoidalną, co skutkowało urojeniami i wybuchami agresji. Był tykającą bombą zegarową i w końcu doszło do eksplozji. Wiadomo już, że leczył się na zaburzenia somatyczno-psychiczne. Mógł mieć (co nieoficjalnie ustalili dziennikarze) guza mózgu. Zakładam zatem, że Zbysław C., morderca 5-letniego Maurycego trafi na obserwację psychiatryczną i zostanie uznany za niepoczytalnego tym samym unikając kary dożywotniego pozbawienia wolności. 

Zbysław C. nie przyznaje się do winy i twierdzi, że nic nie pamięta. Odmawia składania wyjaśnień.

Przypominam, że masowy morderca Charles Whitman, który 1 sierpnia 1966 roku zabił 16 osób, w tym swoją żonę i matkę miał guza mózgu. 25-latek w trakcie dokonywania masakry nie działał z tego powodu racjonalnie, nie umiał odróżnić dobra od zła. Czy zatem tacy zbrodniarze powinni być moralnie odpowiedzialni za swoje czyny? Z drugiej strony tysiące ludzi żyje na świecie z guzami mózgu, ale przypadki drastycznych kryminalnych zachowań wśród chorych są bardzo rzadkie. 

Tak czy owak, przerażająca sprawa kryminalna. Kilka dni wcześniej na Osiedlu Jagiellońskim w Poznaniu doszło do morderstwa 86-letniej kobiety. Morderca dostał się do jej mieszkania przez balkon na parterze, wybił szybę, podciął staruszce gardło nożem i splądrował jej mieszkanie. Sprawca nadal pozostaje na wolności.

czwartek, 12 października 2023

Zagadkowe morderstwo Krzysztofa Siudzińskiego ze Starołęki

                                                     





Ostatnio od pewnego czasu słucham kilku podcastów kryminalnych (Kryminatorium, Krymisfera, Kryminalny Patrol) i rzuciła mi się w oczy niewyjaśniona i ponura sprawa kryminalna z 2007 roku: okrutne morderstwo 30-letniego Krzysztofa Siudzińskiego ze Starołęki. Kilka dni temu postanowiłem odwiedzić miejsca związane z Krzysztofem: częściowo zrujnowany Fort I, ulicę Żorską, na której mieszkał i odludne okolice Warty, gdzie przychodził.

Jako że pomieszkuję w Poznaniu od kilku lat i jestem mocno zainteresowany kryminalistyką i kryminologią interesują mnie wyjaśnione i niewyjaśnione sprawy morderstw, zaginięć i tajemniczych śmieci z Poznania i okolic. Jedne bardziej głośne (Ewa Tylman i jej śmierć w Warcie, bezsensowne morderstwo Ewy Stankowskiej w grudniu 2000), inne mniej (okrutne morderstwo lesbijki na Sołaczu w 2011 roku, niewyjaśnione morderstwo 75-letniej staruszki blisko mostu Św. Rocha we wrześniu 2018 roku - sprawca nadal jest poszukiwany, itd.) Brutalna śmierć Krzysztofa Siudzińskiego kojarzy mi się nieco z zaginięciem Ewy Tylman, ale tylko w jednym aspekcie: wyłowienia jego zwłok z Warty w Czerwonaku. 

Nie chcę tutaj dublować bardziej szczegółowych informacji z innych źródeł, zatem w skrócie.30-letni Krzysztof Siudziński mieszkał z rodzicami i siostrą na ulicy Żorskiej. Pracował w sortowni odpadów, nie zarabiał zbyt wiele, był singlem, ale starał się wyglądać elegancko. W zasadzie mamy tylko jedno jego zdjęcie w sieci, co sprawia, że ta sprawa jest dość zagadkowa. Poza pracą Krzysztof lubił chodzić z piwem nad Wartę (sam bądź ze znajomymi), spacerować po częściowo zrujnowanym pobliskim Forcie I z XIX wieku, grać w karty w garażu z mieszkającym blisko kolegą. 30 kwietnia 2007 roku Krzysztof rzuca dotychczasową pracę i nie odbiera ostatnich 150 zł wynagrodzenia. Być może był w pracy pokłócony ze swoimi współpracownikami. 24 czerwca 2007 roku po 23 przed jego domem na Żorskiej pojawiła się grupa jego kolegów z zaproszeniem na grilla. Krzysiek odmówił zaproszenia wyglądając przez okno. Przedtem trzykrotnie rozmawiał przez telefon z kolegą.

25 czerwca około godziny 19.10 Krzysztof wychodzi z domu na Żorskiej tylko na chwilę. Przed tym wyjściem poza porannym spacerem po gazetę cały dzień siedział w domu. Jako ostatnia widziała go jedna z sąsiadek na Żorskiej. Młody mężczyzna zostawił w domu telefon komórkowy i dokumenty, wziął ze sobą tylko portfel z niewielką sumą pieniędzy. 

27 czerwca 2007 roku jego zmasakrowane i częściowo poćwiartowane zwłoki odnalazł rybak w Warcie (Czerwonak). Sprawca (bądź sprawcy) obciął nożem Krzysztofowi lewą nogę i lewą rękę, nacinał także kości, by je złamać. Nie dokończył jednak procesu rozczłonkowania. Krzysztof był prawdopodobnie bity kijami, o czym świadczyły połamane kości czaszki i żebra. Ktoś mógł skakać po jego ciele. Być może pił alkohol z mordercą/mordercami, gdyż badania toksykologiczne wykazały jego obecność w organizmie Krzysztofa. 

Zwłoki chłopaka były tak zmasakrowane, że identyfikacji dokonał jego ojciec na podstawie charakterystycznego tatuażu. Rodzi się pytanie: kto, dlaczego i gdzie zabił? Czy do mordu doszło nad Wartą albo w okolicach/na terenie Fortu I? Wiadomo jedynie tyle, że ktoś musiał przewieźć autem rozczłonkowane zwłoki Krzysztofa do Czerwonaka i tam porzucić je do Warty. Wiadomo też, że Krzysztof nie miał powiązań ze światkiem przestępczym. Nie ma na to dowodów. Czy zatem zginął przypadkowo będąc świadkiem np. jakiejś transakcji narkotykowej? A może oprawcami są jacyś jego bliżej nieokreśleni znajomi? Może w odpadach znalazł coś, czego nie powinien był znaleźć? Czy zaplanował to wyjście, tzn. był z kimś (grupą) wieczorem umówiony? Chciał coś załatwić z innymi np. nie oddał długu? Bał się kogoś? A może doszło do pijackiej awantury, której skutkiem był bestialski mord?

Nadal nie ma motywu tej zbrodni, a sprawcy zapewne są wolni. Po więcej informacji odsyłam na poniższy (swoją drogą doskonały) blog i na podcast Krymisfera.

https://niewyjasnione-zbrodnie.blogspot.com/2021/09/zabojstwo-krzysztofa-siudzinskiego.html

Zdjęcia mojego autorstwa przedstawiają odludne okolice Warty (gdy tam spacerowałem nie natknąłem się na nikogo), mocno zalesione ruiny fortu I z XIX wieku (podobnie) oraz opuszczony dom na Żorskiej.

poniedziałek, 9 października 2023

The Devil's Trade i Alcest w 2Progi w dniu 8 października 2023 r. (fotorelacja)

                                                                 



I kolejny koncert za mną. Tym razem w szczególności zależało mi na zobaczeniu na żywo The Devil's Trade z Budapesztu, gdyż solowy i bardzo chwalony przez moich znajomych występ Davida Mako na Castle Party 2022 zwyczajnie mnie ominął. Obecnie jednoosobowy projekt dark folkowy Davida Mako stał się pełnoprawnym i regularnym zespołem, co też udowadnia ostatnia płyta TDT "Vidékek Vannak Idebenn" z 2023 roku. Kilka słów o niej: jest mroczna, poruszająca, katartyczna i głęboko emocjonalna. Jeśli lubicie ciemność w muzyce to koniecznie zapoznajcie się z tym wspaniałym materiałem:

https://thedevilstrade.bandcamp.com/album/vid-kek-vannak-idebenn

Wrócę jednak do koncertu Węgrów. O ile poprzednie płyty The Devil's Trade miały charakter melancholijno dark folkowy, o tyle miałem wrażenie, że zespół na żywo brzmiał momentami ciężko, duszno, post/doom metalowo. W set-liście TDT znalazły się takie piosenki jak "Harom Arva", "Liminal", "Dead Sister", "12 to Die 6 to Rise", "Flashing Through the Lack of Light" (zawsze mam ciarki na ciele i ściśnięte gardło, gdy słucham tej akurat piosenki) i "Vidékek Vannak Idebenn". Co ciekawe, teledysk do "Flashing..." został nakręcony na przepięknym cmentarzu Kerepesi w Budapeszcie, który miałem przyjemność wizytować w lipcu 2023 roku. Polecam seans i odsłuch. 

https://www.youtube.com/watch?v=opNooIfBJts

Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Melancholijny i ekspresyjny śpiew Davida Mako kojarzy mi się nieco z wokalami Micka Mossa z Antimatter oraz Jerome Reutera z Rome. I oczywiście jest to ogromna zaleta. Zdecydowanie jest to jeden z najbardziej poruszających męskich wokali w muzyce niszowej. 

Francuzów z Alcest widziałem już wcześniej na żywo m.in. w 2020 roku gdy supportowały ich Islandki z Kaelan Mikla. Nie da się ukryć, że długowłosy wokalista zespołu Neige jest jednym z prekursorów tzw. black gaze, czyli miksu black metalu z shoegaze (Slowdive, My Bloody Valentine, etc.), który zaowocował muzyką rozmarzoną, oniryczną, ciepłą, rzadko agresywną. Alcest na żywo nadal daje całkiem dobre koncerty, w których delikatność, oniryzm i marzycielskość shoegaze'a czy dreampopu przeplata się z agresją black metalu, jednak w przypadku Alcest agresją raczej stonowaną. Dość powiedzieć, że poznański koncert The Devil's Trade został wyprzedany, podobnie jak wrocławski. 

Tak czy owak, Alcest to absolutny top, jeśli chodzi o blackgaze. Płynące melodie, ciekawa praca rytmiczna, doskonałe wokale, eteryczna atmosfera, doskonała forma sceniczna. Słuchając Alcest ma się wrażenie powrotu do marzeń z dzieciństwa, kiedy wszystko wydawało się łatwiejsze, bardziej spontaniczne i częściej w dziecku budził się zachwyt. To muzyka, która przywołuje poczucie nostalgii za czymś, co minęło bezpowrotnie. Nic dziwnego, że na koncerty Alcest przychodzi bardzo dużo fanek, gdyż w blackgaze Alcest więcej jest łagodności niż agresji.

Odsłuch: https://alcest.bandcamp.com/

Set-lista Alcest: "Écailles de lune - Part 1", "Écailles de lune - Part 2", "Percées de lumière", "Abysses", "Solar Song", "Sur l'océan couleur de fer", "Souvenirs d'un autre monde", "Protection", "Sapphire", "Oiseaux de proie", "Autre temps" i "Délivrance".

środa, 4 października 2023

Afera groomingowo-pedofilska z polskimi YouTuberami i instacelebrytami

 

Zacznę od tego, że w zasadzie ominął mnie fejm takich znanych top YouTuberów jak Stuu, Gargamel, Krzysztof Gonciarz, Dubiel czy Boxdel. Pamiętam oglądanie zabawnych i pomysłowych pranków Wardęgi, czasem może wrzuciłem jakieś filmy od Gargamela czy Gonciarza, ale jakoś nie interesowały mnie te nagrania. Uciekałem w tamtych latach (2011 r. i wzwyż) w świat nauki, kina grozy czy pisania. Na YouTube poszukiwałem głównie muzyki i filmów fabularnych, ewentualnie dokumentów kryminalistycznych. W pewnym sensie byłem ignorantem, z drugiej strony może to i dobrze. Od kilku tygodni wylewa się bowiem szlam od tych młodych mężczyzn, którzy stosowali przemoc psychiczną i fizyczną (agresję) wobec partnerek, poniżali (Gargamel, Gonciarz), manipulowali dziećmi, rozpijali dziewczynki, pisali do nich erotyczne wiadomości czy wręcz dopuszczali się zachowań pedofilskich (12-13-14 letnie dziewczęta). Tacy ludzie jak Stuu i pozostali chyba zbyt szybko zaczęli zarabiać duże pieniądze i poczuli się niczym 'samce alfa', którym wszystko wolno. Nie od dzisiaj wiadomo, że ogromna forsa deprawuje, regularne donejty, kontrakty z markami i agencjami czyniły ich osobami wpływowymi, a to oznacza poczucie bezkarności, chęć przekraczania kolejnych granic i wzajemne krycie (zmowa milczenia). Każda osoba, która wykorzystuje w taki sposób dzieci zasługuje na potępienie oraz na ostracyzm społeczny. Kiedy ofiary zaczęły mówić po latach oczywiście zaczęto je obwiniać (stosować victim blaming), że nie umiały stawiać granic, że prowokowały, etc. 

Gargamel i Gonciarz uważali się za wrażliwych na prawa kobiet feministów. Obaj przeprosili, ale... no cóż, ich internetowy wizerunek okazał się iluzją, kreacją na potrzeby fanów i fanek. Pozostali korzystali przez lata z poczucia bezkarności i ze swoistej zmowy milczenia. Oczywiście grooming to nie tylko domena rodzimego internetu. Takie skandale kończące wielkie (wysokoprofilowe, z ogromnymi zasięgami) internetowe kariery zdarzały się także za granicą. Grooming online to nic innego jak wzbudzenie w dziecku zaufania, obdarzenie go atencją, której szuka po to tylko, by wykorzystać owo dziecko seksualnie, skłonić je do wysyłania nudesów czy kompromitujących nagrań, które są następnie pokazywane na livestreamach czy udostępniane w prywatnych rozmowach influencerów (chat roomy, platformy do dzielenia się zdjęciami a la DailyBooth). Naruszeniu zaufania zawsze towarzyszy trauma, zatem nic dziwnego, że dziewczyny, które kiedyś doświadczyły cybergroomingu mocno to przeżywają, boją się, mają problemy z obdarzeniem kogoś wartościowego zaufaniem. Należy pamiętać, że relacja influencer-fan odznacza się podległością, to nie jest relacja na zasadzie przyjaciel-przyjaciółka, przyjaciel-przyjaciel. 

Zastanawia mnie czy to nie jest wierzchołek góry lodowej. Myślę, że adekwatną karą dla stosujących grooming czy przemoc wobec partnerek influencerów byłaby likwidacja ich kanałów na YouTube i ich całkowita demonetyzacja. Koniec zarobków ponad stan, intratnych współprac z markami i pysznienia się luksusem (drogie auta, apartamenty, itd.). Teraz modne jest tłumaczenie przeszłych występków podjęciem terapii (powody to depresja, alkoholizm, itd). Terapia zaczyna być swoistym słowem-wytrychem w trakcie internetowych afer z celebrytami. Wygodnie jest się usprawiedliwiać terapią. Każdy ma prawo czuć się bezpiecznie w interakcjach z influencerami, a już w szczególności nierzadko podatne na techniki manipulacyjne dzieci. Swoją drogą ta eksplodująca afera dobitnie pokazuje jak zakłamane, toksyczne i skonfliktowane jest środowisko polskich influencerów tworzących content dla dzieci i nastolatków. I jak łatwo przychodzi niektórym krzywdzić i poniżać osoby im podległe. Poczucie władzy nad niedojrzałymi osobami nieletnimi upaja i skłania do przekraczania coraz to kolejnych granic.

Aha, do materiału już odniósł się już premier Morawiecki i obiecał stanowcze działania policji i ukaranie winnych. Taka afera to woda na młyn dla środowisk katoprawicowych, które zapominają jak rozpowszechniona jest pedofilia/efebofilia wśród kleru. I w jaki perfidno-systemowy sposób są tam ignorowane ofiary molestowane i gwałcone przez księży.

Materiał Wardęgi, w którym padają grube oskarżenia:

https://www.youtube.com/watch?app=desktop&v=p21jj8dYM4I

 Biografia Stuu (Stuarta Burtona), YouTubera i idola dzieci:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Stuart_Burton 

Zaintrygowały mnie przykładowe techniki groomingu używane przez owych topowych influencerów, by zdobywać zaufanie 13 i 14 letnich dziewczynek. Warto je tutaj krótko opisać. 1) Love bombing - technika psychologicznej manipulacji mająca na celu uzależnienie ofiary od siebie np. za pośrednictwem komplementów, podarunków, obietnic, uwodzenia werbalnego, wzmożonej uwagi, dotyku, Czyli zapewnianie o nierozłącznej przyjaźni, miłości od pierwszego wejrzenia. 2) Jeśli ofiara odrzuca narcystycznego manipulatora rozpoczyna się faza jej dewaluacji: pogarda, umysłowe gry, karanie milczeniem (silent treatment, czyli ostracyzm ofiary, ghosting), przemoc fizyczna i psychiczna. Chodzi o kontrolę nad uzależnioną od manipulatora ofiarą, odizolowanie jego/jej od krewnych, co nierzadko skutkuje trwałą traumą.  

Konkludując, na YouTube można znaleźć wiele fajnych i wartościowych materiałów, choćby popularnonaukowych. Nie cieszą się one jednak aż takim powodzeniem wśród dzieci i nastolatków jak streamingi gamingowe czy patostreamingi. Szkoda. Chciałbym, aby na YouTube było więcej młodych i utalentowanych popularyzatorów nauki. Takie osoby powinny być autorytetami dla dzieci i młodzieży, a nie byli i potencjalni kryminaliści i efebofile.

EDIT: Wczoraj wleciał na YouTube kolejny film o tej aferze, tym razem Konopskiego. Dotyczy głównie pedofilskich działań stuu (Stuarta Burtona), ale pojawiają się w nim Dubiel, Boxdel, Fagata, DeeJayPallaside, Vertez, Vojtaz oraz paru innych 'celebrytów' youtubowego influencerstwa i 'idolów' osób nieletnich. Generalnie mam wrażenie, że ten świat wirtualnego influencerstwa jest całkowicie wyzuty z jakichkolwiek moralnych zasad. Mam nadzieję, że marki (firmy, agencje), które dotychczas współpracowały z tymi osobami także będą miały zszargany wizerunek, choć wówczas liczył się dla nich tylko i wyłącznie zysk. Inna sprawa, że pedofilia wśród osób nieprzeciętnie bogatych, znanych i wpływowych bardzo często zamiatana jest pod dywan, bagatelizowana, wypierana. Może ten materiał coś zmieni na lepsze i stanie się przyczynkiem do szerszej dyskusji na temat bezpieczeństwa dzieci w sieci? No i nasuwa się jeszcze inne pytanie: ilu z tych młodych i ongiś/teraz popularnych wśród dzieci twórców internetowych jest bardzo głęboko zaburzonych i traktuje swoje nieletnie fanki/fanów jedynie jako obiekty seksualne?

https://www.youtube.com/watch?v=V997VX3NIBo

A przed Halloween postaram się opublikować tekst już stricte kryminalistyczny. A na dziś kawałek Norwegów z Madder Mortem.

https://www.youtube.com/watch?v=_71PvQS8Hks