Kilka zdjęć z koncertu Lebanon Hanover na dziedzińcu Tamy - mojego pierwszego od marca 2020 roku, piątego w tym roku. Mam nadzieję, że nie ostatniego, gdyż czuję głód muzyki na żywo. Wziąłem maskę ffp3 i wypełniony formularz odnośnie Covid19, na miejscu czekał też dodatkowo pomiar temperatury. Koncert na świeżym powietrzu, toteż większość ludzi założyła maseczki jedynie w trakcie wpuszczania na dziedziniec. Występ duetu trwał godzinę i był mocno przekrojowy, dwa kawałki poszły na bis. Melancholijna zimnofalowa elektronika/darkwave/post-punk LH obraca się tematycznie wokół samotności, wyalienowania, izolacji i fatalistycznego romantyzmu. Ten rok jest katastrofalny dla szeroko pojętej branży koncertowej. Niektóre zespoły od sześciu miesięcy nie grają żadnych koncertów, w tym LH. Wielu utalentowanych muzyków niszowych traci dochody, promocja płyt w taki sposób odpada. Koncerty zagranicznych wykonawców są w Polsce nie lada rzadkością - albo są przekładane na późniejsze terminy, albo odwoływane. A fani są spragnieni muzyki na żywo, co pokazała duża frekwencja na niniejszym koncercie. Duet muzyków z Lebanon Hanover wypadł na żywo bardzo przekonująco i ekspresyjnie. Byłem naprawdę pod wrażeniem. Premiera nowej (szóstej już płyty) niebawem. Depresja i nihilizm w taneczno-refleksyjnym wydaniu.
'Sadness is Rebellion' - tak brzmi swoiste motto LH. Te słowa
doskonale odzwierciedlają niepewność życia w czasie pandemii. Set-lista koncertu na otwartym dziedzińcu w Tamie: "Gallowdance", "Totally Tot", "Alien", "The Last Thing", "Shatter Matter", "Digital Ocean", "Die World II".