W zasadzie jakoś szczególnie nie planowałem wybrać się na niniejszy koncert, ale wygrałem na niego bilet, zatem wskazane było pojawić się 7 września 2024 roku w poznańskim 2Progi, w którym obecnie (obok Minogi) odbywają się najciekawsze koncerty metalowe i alternatywne w Poznaniu. Nie zanosi się póki co na odrodzenie poznańskiego klubu u Bazyla. 5 września Malevolent Creation i Belphegor wystąpiły w warszawskim klubie Proxima mimo skąpych frekwencyjnie protestów ze strony Krucjaty Młodych, które nic nie dały i jakichś dziwnych petycji. No bo wiadomo, że zespoły pokroju Belphegor czy Malevolent Creation deprawują młodzież, gdyż 'ich muzyka jest przesiąknięta satanizmem, złem i ohydą'. Śmieszne jest to, że takie protesty odbywają się przed wydarzeniami zamkniętymi, biletowanymi, na które przychodzą osoby chętne do posłuchania metalu na żywo. Metalu, który bywa prowokacyjny, bluźnierczy, okultystyczny, sataniczny, dekadencki, nihilistyczny. Jednak sekciarskie i służalcze monoteizmy, w tym, rzecz jasna, chrześcijaństwo także potrafią być zdeprawowane, pełne fałszu i hipokryzji, przesycone złem i ukrywaną perwersją. Na szczęście w Poznaniu cyrku z protestem grupki katolickich radykałów zabrakło i można było bez przeszkód posłuchać czterech zagranicznych zespołów.
Na początek Confess, czyli groove/thrash metal z Iranu/Norwegii. Pierwotnie zespół powstał w 2010 roku w Teheranie, ale dwaj muzycy Confess zostali tam aresztowani w 2015 roku. Zarzucono im bluźnierstwo ('treści antyreligijne, sataniczne, antyrządowe i wywiady z zakazanymi zagranicznymi rozgłośniami radiowymi'), groziła im egzekucja, ostatecznie muzycy zostali w 2019 roku skazani łącznie na 14.5 lat więzienia i chłostę. Czego oczekiwać od Iranu, kraju islamskiego zamordyzmu, w którym muzyka, metal, koncerty są zakazane, a kobiety są od lat traktowane jako podludzie? W każdym razie muzycy Confess (wokalista i basista) uciekli przez Turcję do Norwegii, gdzie uzyskali azyl, dokoptowali norweskich muzyków i dalej tworzą. Z tego też względu odebrałem groove/nu/thrash metal Confess bardzo pozytywnie, gdyż spodobała mi się determinacja i wywrotowość Irańczyków. Mam znajomą Irankę, która wciąż mieszka w Iranie i marzy o tym, aby się stamtąd wynieść. Reżimy autokratyczne i religijne tłamszą wolność jednostki, także w sferze upodobań muzycznych. Iran jest niestety tego smutnym dowodem. Koncertowo Confess mnie kupili, był ciężar, bujający groove, dobry growlujący wokal Nikana Khosravi i kilka okazji do headbangingu. Polecam odsłuch.
https://confessband.bandcamp.com/album/revenge-at-all-costs
Austriaków z Monument of Misanthropy widziałem w 2019 roku w Bazylu, gdy supportowali Ragnarok i Immolation. Wiedeńczycy grają brutalny death metal bardziej w estetyce Dying Fetus, aborted i Devourment niż Morbid Angel czy Cannibal Corpse. Sporo w death metalu Monument of Misanthropy jest chwytliwości i groove'a. W warstwie lirycznej przewija się tematyka seryjnych morderców. Dość powiedzieć, że w 2021 roku Monument of Misanthrophy wydali album "Unterweger" dotyczący seryjnego mordercy dziesięciu kobiet Jacka Unterwegera wywodzącego się z austriackich elit. Tak czy owak, momentami brutalny death metal MoM wydawał mi się ciut monotonny, ale jeśli i tak bawiłem się na koncercie Austriaków całkiem nieźle. Ich numery takie jak 'Exceptionally Sadistic" są krótkie i kompaktowe. Poniżej odsłuch:
https://monumentofmisanthropy.bandcamp.com/album/anger-mismanagement
Cóż, przyznaję się bez bicia, że nigdy nie widziałem Malevolent Creation na żywo, jakoś nigdy nie było ku temu okazji, a gdy zaczynałem słuchać metalu w drugiej połowie lat 90tych to była to dla mnie bardzo ważna kapela. Do tej pory posiadam kilka płyt Malevolent Creation na CD np. "Warkult", "Stillborn", "In Cold Blood", "The Fine Art of Murder" czy "The Will to Kill", choć dość dawno do nich nie wracałem. Muszę niebawem zrobić sobie dzień z death metalem Malevolent Creation i trochę uzupełnić ich dyskografię, bo do tego zespołu mam duży sentyment. Z najstarszego składu Malevolent Creation pozostał tylko gitarzysta Phil Fasciana, a na wokalu od 2022 roku growluje Deron Miller. Pamiętam też jak przygnębiła mnie w lipcu 2018 roku wiadomość o śmierci wokalisty MC Bretta Hoffmana na raka prostaty. Koncertowo Amerykanie wymietli. Doskonale zagrany, precyzyjny, gniotący death metal zmuszający do częstego moshingu i headbangingu. Świetny kontakt z publicznością (muzycy np. pytali co to znaczy po polsku skandowane 'napierdalać') i mocarne brzmienie na żywo. Nie jestem pewien setlisty, ale wyłapałem np. "Alliance or War", "Dominated Resurgency", "Coronation of Our Domain", "Monster", "Homicial Rant", "Multiple Stab Wounds", "Infernal Desire", "Living in Fear", "Kill Zone", "Blood Borthers" i chyba "Eve of the Apocalypse".
Odsłuch: https://centurymedia.bandcamp.com/album/the-13th-beast-bonus-tracks-edition
I w ramach ciekawostki demo szwajcarskiego Silent Death z 1995 roku z Brettem Hoffmanem (ex-Malevolent Creation) na wokalu:
https://www.youtube.com/watch?v=plDuyuIUbkc
No i dochodzimy do sedna sprawy, czyli koncertu Austriaków z Belphegor. Odnoszę wrażenie, że trochę publiczności przyszło wyłącznie na koncert Belphegor (liczne noszone koszulki, sporo osób na merchu). Belphegor wywołuje ambiwalentne odczucia także w środowisku metalowym. Niektórzy nie trawią choćby ich albumów nagrywanych dla Nuclear Blast. Ja też mam wrażenie, że obecnie muzyka Austriaków przypomina black death Behemoth z domieszką Morbid Angel. Mnie osobiście to nie przeszkadza, ale też nie jestem jakimś wybitnym fanem Austriaków. Natomiast ten zespół budzi kontrowersje ze względu na wyrazistą sataniczno-blasfemiczną otoczkę. Jednakże prowokacja, dekadencja i nihilizm były obecne w death i black metalu od zawsze i jakieś marginalne protesty środowisk kościelnych tego nie zmienią. A polska młodzież się laicyzuje, o czym świadczy obecność wielu młodych metalowców na Belphegor (pozdrawiam dwóch młodych chłopaków stojących obok mnie na Belphegor oraz piękną dziewczynę z niebieskimi włosami - świetne tatuaże!) Sam koncert Belphegor przypominał bluźnierczą ceremonię (kadzidła, zwierzęce czaszki, dwie maczety, odwrócony krzyż na piersi postawnego wokalisty Belphegor, Helmutha). Wczorajszego wieczoru najlepszy koncert dali według mnie Amerykanie z Malevolent Creation, jednak Belphegor też mnie zaintrygował (trupi wygląd muzyków, sporo mrocznego miażdzenia w umiarkowanych tempach). Frekwencja dopisała, jak widać sporo metalowców nie pojechało na Summer Dying Loud 2024. A totalnie posępny Helmuth uśmiechnął się parę razy w trakcie koncertu Belphegor i łyknął solidną porcję whisky z butelki.
Odsłuch: https://belphegor-austria.bandcamp.com/album/the-devils
I dla porównania starszy materiał od Belphegor:
https://belphegor-austria.bandcamp.com/album/blutsabbath-remastered-2021
https://belphegor-austria.bandcamp.com/music
Starsza fotorelacja z koncertu Belphegor w 2018 roku:
https://dtbbth.blogspot.com/2018/07/de-profundis-melechesh-i-belphegor-w.html
Następny koncert w planach: IAMX w Tamie 9 września br. Trzeba odpocząć od ciężkich brzmień i zagłębić się trochę w brzmienia gotyckie/elektroniczne.
Zdjęcia wrzuciłem trochę nie po kolei, ale chrzanić to. Blogspot powoli robi się dość problematyczny, jeśli chodzi o wrzucanie zdjęć.