poniedziałek, 21 listopada 2022

Retrospective i Antimatter w 2Progi, 19 listopada 2022 (fotorelacja)

                                                       




Z nieukrywaną przyjemnością wybrałem się na koncert Antimatter do poznańskiego klubu 2Progi, gdyż zespół Micka Mossa znam i cenię od lat. To była pierwsza moja wizyta w 2Progi i muszę przyznać, że to całkiem fajny klub, który mieści się w podziemiach. Co prawda w pewnym momencie mojego życia straciłem zainteresowanie rockiem progresywnym na rzecz innych gatunków muzycznych, Antimatter w zasadzie został jedynym zespołem tego gatunku muzycznego, który stale słucham - przede wszystkim ze względu na poruszający głos Micka Mossa oraz ogromny ładunek melancholii tkwiący w muzyce Brytyjczyków. Muzyki otwierającego zespołu z Leszna, Retropsective nie znałem zupełnie i muszę przyznać, że koncert Polaków odebrałem bardzo pozytywnie. Żwawy, energiczny, fajnie zaaranżowane i rozbudowane piosenki, ciekawe żeńskie i męskie wokale. Do tej pory przesłuchałem tylko najnowszy (piąty) album Retrospective "Introvert" (2022), który gorąco polecam.

https://retrospectivepl.bandcamp.com/album/introvert

Ósmy album Antimatter "A Profusion of Thought" (2022), który ukazał się zaledwie kilka dni temu to piosenki pochodzące z długoletniego archiwum Micka Mossa, które nie znalazły się na wcześniejszych albumach Antimatter. Album bardzo udany, co stwierdziłem już po jego pierwszym odsłuchu. Ilekroć widzę zespół Micka Mossa na żywo to jestem naprawdę pod wrażeniem. Energia, przejmująca melancholia, doskonałe zgranie się muzyków, humorystyczne interakcje Micka i pozostałych muzyków z widownią. Nie inaczej było w 2Progach. Zapamiętałem wypowiedź 47-letniego Mossa, że "muzyka Antimatter jest dla niego terapią". Bez niej by zniknął. Poza tym Mick Moss często współpracuje wokalnie z zespołami metalowymi (doom death metalowcy z Clouds, black metalowcy z Eudaimony), zatem ma wszechstronny gust muzyczny. Tak czy owak Antimatter zagrali bardzo przekrojowy set obejmujący w zasadzie wszystkie albumy zespołu (plus trzy kompozycje z "A Profusion of Thoughts"). 

Set-lista z Poznania: "The Third Arm", "This Is Not Utopia", "Partners in Crime", "Can of Worms", "Black Eyed Man", "The Last Laugh", "Monochrome", "Angelic", "Fold", "No Contract", "Wish I Was Here", "Kick the Dog", "Leaving Eden", "Paranova", "Redemption".

https://open.spotify.com/album/6P83JPvL9LTJ9wp8RH1cWg

niedziela, 13 listopada 2022

Vévaki "Fórnspeki" (2022) - recenzja

                                         
Zaskoczył mnie drugi album studyjny islandzkiego projektu animistyczno-folkowego Vévaki, gdyż jest nieziemsko kojący, piękny i melancholijny. Vévaki początkowo był projektem jednoosobowym założonym przez Willa Huntera, obecnie funkcjonuje już jako pełnoprawny zespół (skład zasilili Sigurboði Grétarsson, Hrafnhildur Inga Guðjónsdóttir i Gísli Gunnarsson). Nie słyszałem debiutanckiego albumu Vévaki "Edda" (2020), co oczywiście będę musiał w przyszłości nadrobić. Póki co cieszę się jednak odsłuchem "Fórnspeki", drugiego albumu studyjnego Islandczyków, który ukazał się ponad dwa tygodnie temu via Season of Mist. 

Pogański folk Vévaki przypomina pod kątem namacalnego i eterycznego klimatu twórczość zespołów pokroju Wardruna, Heilung czy Forndom (z naciskiem na słynny zespół Einara Selvika), jednakże nadal jest to muzyka wciągająca, przesycona delikatną melancholią, z której aż bije fascynacja animizmem, pogańskimi rytuałami i uwielbieniem Natury. Piosenki (pogańskie pieśni) składające się na całość "Fórnspeki" są głęboko medytacyjne, intymne, przenikające słuchacza, wprawiające w rytualny trans. Służą temu bogactwo tradycyjnego i współczesnego instrumentarium, wyśmienite wokale oraz staranna aranżacja. To zaiste idealna muzyka do wędrówki po porannym, zamglonym lesie albo do obserwacji spokojnej erupcji lawowej na Islandii (choć wówczas warto się wsłuchać także w jej dźwięki i rytm).

Świetny album, który powinien przypaść do gustu wielbicielom nordyckiego folka. Trudno mi wyróżnić w tej chwili ulubione utwory na "Fórnspeki". Może siedmiominutowy, mocno filmowy i medytacyjny "Disablót", przepiękny spirytualny "Vitrun" albo poruszający "Varðloka"?

Odsłuch: https://vevaki.bandcamp.com/

Nie jestem dobrym recenzentem, ale mimo wszystko chcę, aby ciekawa i mniej znana muzyka jakoś docierała do grona odpowiednich słuchaczy. Recenzje muzyczne piszę sporadycznie, muszę mieć na to czas, wenę i wewnętrzny spokój. Interesuje mnie muzyka raczej mroczna, melancholijna, czasem agresywna i brutalna. Zatem jeśli macie zespoły i projekty metalowe (doom metal, z naciskiem na doom death i funeral doom, black metal, death metal, metal industrialny) albo gotyckie (post-punk, rock gotycki, death rock, neofolk, ethereal darkwave, coldwave, dark electro, EBM etc.) to zapraszam do kontaktu (krawczykbart@yahoo.com) - a nuż pojawi się u mnie recenzja, jeśli Wasz materiał mocno przypadnie mi do gustu.

sobota, 12 listopada 2022

Halszka Witkowska „Życie mimo wszystko: rozmowy o samobójstwie” - recenzja

                                                 

Suicydologia w Polsce jest trochę traktowana po macoszemu (samobójstwo jednostki to wciąż w Polsce tabu społeczne, co powoli się zmienia ), zatem z wielkim zainteresowaniem przeczytałem książkę-wywiad z Halszką Witkowską, suicydolożką "Życie mimo wszystko: rozmowy o samobójstwie". Książkę obecnie bardzo potrzebną, gdyż mamy trudne czasy inflacji, coraz większej biedy, niepewności, samotności i odrzucenia. Nie ma dnia, w którym nie docierałyby do mnie medialne doniesienia o czyimś samobójstwie. Oczywiście prawda jest, że mężczyźni zabijają się częściej, natomiast kobiety regularniej podejmują próby samobójcze.

W obszernym i niezwykle ciekawym wywiadzie z dziennikarzem Szymonem Falacińskim Halszka Witkowska porusza m.in. takie tematy jak tabu samobójstwa, przyczyny zachowań suicydalnych, skalę tego zjawiska w Polsce, listy pożegnalne, którym najczęściej towarzyszy ogromny wstyd, mity (stereotypy) narosłe wokół problematyki samobójstwa, samobójstwa dzieci, nastolatków, studentów, seniorów, mężczyzn, lekarzy weterynarii, internetowy hejt (pogarda), samobójstwa w trakcie dotkliwych kryzysów gospodarczych i społecznych takich jak pandemia koronawirusa czy wojna na Ukrainie, pierwsza pomoc emocjonalna osobie w trakcie kryzysu suicydalnego, próby samobójcze, żałoba po udanym samobójstwie osoby bliskiej, etc.

Autorka wypowiada się o samobójcach i osobach po próbach samobójczych z ogromną empatią, stara się wejść w mrok, który takie wrażliwe, osamotnione i odrzucone jednostki roztaczają wokół siebie. Kiedy na szali jest ludzkie życie osoby, która planuje je sobie odebrać trzeba działać szybko i starać się otoczyć jego/ją opieka emocjonalna. Taka podstawowa pomoc emocjonalna nie jest trudna (czasem wystarczy rozmowa, uśmiech, szczere zainteresowanie się problemami potencjalnego samobójcy, wysłuchanie go bez oceniania), choć oczywiście może być dla niektórych obciążająca psychicznie. Ludzie ze skłonnościami samobójczymi potrafią się także dobrze maskować, gdyż nie chcą być obciążeniem dla innych. Myślą o śmierci w czasach, gdy medycyna stara się przedłużyć, udoskonalić ludzkie życie, co samo przez się jest swoistym aktem rozpaczy w konsumpcyjnym świecie, który uniemożliwia szczęście.

W trakcie czytania rozdziału o samobójstwach lekarzy weterynarii przypomniała mi się smutna historia studentki farmacji Aleksandry Maliszewskiej z Łodzi. Dziewczyna targnęła się na swoje życie w ustronnym miejscu 26 maja 2015 roku. Odsyłam do poniższego artykułu.

https://dzienniklodzki.pl/aleksandra-maliszewska-nie-zyje-zwloki-25latki-znaleziono-na-widzewie/ar/3905053

Książkę Halszki Witkowskiej gorąco polecam, ponieważ pozwala ona lepiej zrozumieć osoby znajdujące się z różnych powodów w kryzysie samobójczym (niezależnie od ich wieku i płci), a nawet udzielić im stosownej pomocy w rozproszeniu myśli samobójczych, odegnaniu ich. 

Na zdj. obraz Wilhelma Kotarbińskiego "Mogiła samobójcy" z 1900 roku.

Zawsze przy okazji nowego tekstu polecam muzykę. No to najnowszy album Ukraińców z Drudkh. Bardzo solidny, chwilami agresywny i melancholijny black metal, który od razu wpada w ucho. Wczoraj Ukraina odbiła Chersoń - tak trzymać!

niedziela, 6 listopada 2022

Muzeum (1989) - recenzja

Metafizyczna dystopia. Sowiecki film sci-fi od reżysera urodzonego w Dnipro (Ukraina).

"Muzeum" wygląda na film, który nakręcono w piekle. W odróżnieniu od żótej post-apokaliptycznej dystopii "Listów martwego człowieka" (1986) Łopuszańskiego "Muzeum" to film pomarańczowy, czerwony. Także i tutaj mamy do czynienia ze światem poddanym bliżej nie sprecyzowanej ekologicznej zagładzie. Taka ekologiczna zagłada postępuje obecnie w formie antropogenicznych zmian klimatycznych i tzw. szóstego wymierania. Być może wciąż należy się spodziewać widma nuklearnej apokalipsy.

Pewien wędrowiec (turysta) przybywa do miejsca będącego gigantycznym i skażonym wysypiskiem śmieci. Garstka jego mieszkańców pali ogień, by trzymać z dala od siebie umieszczonych w rezerwatach 'degeneratów'. Mężczyzna pragnie dotrzeć do zatopionego tajemniczego muzeum, w którym być może znajduje się portal do innego świata. W trakcie niebezpiecznej podróży przechodzi transformację.

"Stalker" w ekologicznym piekle. "Muzeum" to film hipnotyczny, przesycony metafizycznym obłędem i nieco depresyjny. Doskonałe zdjęcia ponurych i przesyconych martwotą krajobrazów, pięknie uchwycona estetyka post-apo, świetna gra aktorska. Owszem, niektóre sceny mogą się mniej cierpliwym widzom dłużyć, jednak "Muzeum" niewątpliwie należy do kategorii filmów, które zostają w pamięci widza jeszcze długo po seansie. Konkludując, "Listy martwego człowieka" z 1986 roku są filmem bardziej koherentnym niż "Muzeum", ale oba te filmy warto obejrzeć, najlepiej jeden po drugim.

Przy okazji polecam ten rodzimy album. Muzyka onirycznych przestrzeni, dzikich i bezludnych pustkowi, jesienne piosenki neofolkowe z domieszką black metalu o uwielbieniu natury, depresji i wychodzeniu z niej oraz o zapomnieniu. Dla wielbicieli Tenhi, Kauan, Vali, Forndom czy black folkowego oblicza Ulver.

https://paganrecords.bandcamp.com/album/pustkowia

Poprzednia recenzja:

czwartek, 3 listopada 2022

Samobójstwo młodej matki w Szczecinie

                                                  
Ze smutkiem obejrzałem wczoraj nagranie na Twitterze z 31 października, w którym 30-letnia kobieta wypadła z okna dziesiątego piętra bloku na ulicy Wilczej w Szczecinie. Kobieta siedziała na zewnętrznej stronie parapetu. Zapewne rozmyśliła się i zdecydowała mimo trudności żyć dalej. Próbowała zatem wrócić do wewnątrz mieszkania. W pewnym momencie przy odwracaniu się straciła równowagę i zawisła na parapecie. Dwie osoby (jej siostra i policjant) próbowały wciągnąć ją do środka, ale im się to nie udało. Walka zdesperowanej kobiety o nie spadnięcie trwała kilkanaście sekund i niestety zakończyła się upadkiem z dziesiątego piętra i śmiercią na miejscu. W sieci filmik ten był udostępniany setki razy, ja oczywiście nie zamierzam go tutaj publikować. Pojawiła się też masa kretyńskich komentarzy np. zaniżony wiek kobiety, challenge na Tik-Toku i tym podobne chore plotki, które w przypadku bulwersujących opinię publiczną zgonów mnożą się niczym wirus.

Kobietą, która poniosła śmierć okazała się 30-letnia matka, która cierpiała, gdyż nie mogła widywać się z własnymi dziećmi. To była przyczyna chęci odebrania sobie własnego życia. Poczucie winy, które toczyło ją od środka. Napisał o tym jej brat na fanpejdżu Wiedzy Bezużytecznej. Ten filmik mocno mnie przygnębił, gdyż sam zmagam się z poczuciem winy, ale z diametralnie innych powodów. 

Rodzi się pytanie: czy zasadne jest wrzucanie tego typu nagrań do sieci? Moim zdaniem nie, gdyż takie filmiki godzą w rodzinę pokrzywdzonej i skazują ją na ostracyzm. Jednak w czasie dominacji smartfonów i kamer przemysłowych powstawanie takich materiałów i umieszczanie ich w sieci wydaje się być nieuniknione. Takie nagrania mogą mieć również 'walory' refleksyjne. Niech jako przykład posłuży poruszający dokument "Most samobójców" (2006) o skoczkach z mostu Golden Gate, w którym znajdują się autentyczne nagrania samobójczych skoków. Widziałem go już 2-3 razy i skłonił mnie do przemyśleń nad kruchością i delikatnością ludzkiego życia, nad tym, jak często nie umiemy sobie poradzić z nawarstwiającymi się problemami.

Generalnie suicydologia jest dziedziną, która jest dla mnie bardzo interesująca. Śledzę czasem doniesienia prasowe na temat samobójstw i oto kilka ostatnich przykładów z Polski.

21-letnia Katarzyna Dychus (na zdj.) zaginęła 21 września 2022 roku w Krakowie. Wyszła z mieszkania przy ulicy Celarowskiej i do niego nie powróciła. Jej ciało odnaleźli ratownicy z psem tropiącym 4 października 2022 roku w zaroślach w pobliżu ulicy Radzikowskiego. Dziewczyna wybrała ustronne i trudno dostępne miejsce, by (zapewne) odebrać sobie życie. Czemu piszę o tej sprawie? Ponieważ zajrzałem z ciekawości na jej profil na FB, Katarzyna słuchała metalu, zatem była osobą, z którą z pewnością bym się dogadał (wspólne, tudzież pokrewne zainteresowania muzyczne).

19 października samobójstwo popełnił 16-letni Filip z Obornik Wielkopolskich. Jego zwłoki odnaleziono dwa dni później przy stacji przekaźnikowej. Nastolatek targnął się na swoje życie, bo był w szkole gnębiony przez swoich rówieśników. Też przez to przechodziłem w szkole podstawowej. Wiem, co to znaczy. Prześladowania się skończyły, gdy pobiłem jednego z nękających w trakcie bójki. I nie żałuję tego. Dzieci potrafią być okrutne wobec outsiderów, dzieci nieśmiałych, biednych, odmiennych. Stosują przemoc fizyczną i psychiczną, a także cyberbullying. Szkoły powinny szybko reagować w przypadku stwierdzenia kryzysu suicydalnego u ucznia, a nauczyciele powinni być wyczuleni na bullying wśród uczniów. W tym akurat przypadku winnych zaszczucia Filipa póki co nie ma. 

Jak powszechnie wiadomo w Polsce psychiatra dziecięca jest od dawna w zapaści. A dla czarnkowego Ministerstwa Edukacji ważniejsze jest wychowanie dzieci w duchu żarliwego patriotyzmu i religijnej służalczości, a nie odpowiednie dbanie o dobrostan psychiczny dzieci.

12 października 15-letnia dziewczynka rzuciła się pod pociąg Kolei Dolnośląskich na torach kolejowych w Zgorzelcu. Po prostu wbiegła na torowisko i położyła się na torach. Według świadków miała ona w tym samym czasie rozmawiać z kimś przez telefon. Poniosła śmierć na miejscu. Nie udało jej się w porę pomóc. 

Tytułem dygresji sam lubię spacerować po torach kolejowych (miałem z tego powodu jedną niebezpieczną sytuację ocierając się o śmierć), zwłaszcza tych zarośniętych, nieczynnych, interesują mnie także opuszczone mosty kolejowe i inne obiekty infrastruktury kolejowej.

Wreszcie Warszawa. 26 października z mostu Poniatowskiego skacze 17-letnia dziewczyna. Upada na piaszczystą łachę, tuż przy przęśle mostu. Przy sobie ma list, być może pożegnalny. Niestety nastolatka umiera kilka dni później w szpitalu. 31 października (w Halloween) z tego samego mostu do Wisły skacze 31-letni mężczyzna, jednak udaje się go przytomnego wyłowić z rzeki. 

Takie przykłady można mnożyć i mnożyć. Nie są pierwsze i zapewne nie będą ostatnie. Czasem mam wrażenie, że czyjeś rozterki, problemy, cierpienie, piekło depresji mało kogo obchodzą. Być może gdzieś tam tkwi rozwiązanie, ale osoba w depresji, pogrążona w myślach samobójczych często tego rozwiązania nie widzi, tłumi w sobie poczucie porażki i zniechęcenia, wstydzi się prosić o pomoc, natyka się na mur obojętności ze strony otoczenia, jest całkowicie osamotniona, choć naturalnie może skorzystać z pomocy linii kryzysowej/psychologicznej. Dlatego zawsze warto być życzliwym i empatycznym w kontaktach z innymi, nauczyć się słuchać i nie oceniać. Ilu śmierciom samobójczym można by było zapobiec, gdyby obojętność i chłód relacji międzyludzkich zastąpić życzliwością, zrozumieniem i empatią (niezależnie od tego jaki światopogląd polityczny i gospodarczy prezentujemy)? Ile osób, które mijamy na ulicy rozważa odebranie sobie życia, bo nie widzi innej drogi?

Przy okazji polecam lekturę tej książki. Może sam pokuszę się w przyszłości o jej recenzję.

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5031119/zycie-mimo-wszystko-rozmowy-o-samobojstwie

A jeśli akurat zmagacie się z kryzysem psychicznym to polecam szukać pomocy na tej stronie:

https://zwjr.pl/ 

Z rzeczy, których ostatnio słuchałem zaintrygował mnie projekt DSBM (depressive black metal) None z USA. Rzadko słucham obecnie suicydalnego black metalu (preferuję funeral doom i melancholijny post-punk/darkwave), jednak None tworzy ciekawe, przeszywające i głęboko emocjonalne dźwięki a la Xasthur, Woods of Desolation, Austere czy Nocturnal Depression. 

https://hypnoticdirgerecords.bandcamp.com/album/damp-chill-of-life