środa, 23 października 2019

Body of Light i Drab Majesty w Minodze 22.10.2019 (fotorelacja)



















Coraz częściej odchodzę od agresywnych brzmień metalowych (poza kilkoma wyjątkami) na rzecz innych stylów muzycznych: post-punka, darkwave, rocka gotyckiego, neofolka, coldwave, itd. - po prostu melancholijnych brzmień ambientowych. Nie chodzi o to że odczuwam znudzenie metalem czy coś w tym stylu, gdyż nadal powstaje tam mnóstwo wartościowych albumów. Bardziej chodzi o poszukiwanie specyficznych emocji w muzyce, w obrębie różnorodnych stylów i sub-gatunków: oniryzmu, melancholii, smutku, refleksyjności. Takie style jak post-punk czy gotycki rock potrafią być równie mroczne i melancholijne jak np. pogrzebowy doom metal czy atmosferyczny black. Gdy dowiedziałem się że w Minodze zagra tak zjawiskowy zespół jak Drab Majesty po prostu musiałem się na ich koncert stawić.

Pierwsze zaskoczenie to brak płyt CD, wszystkie zostały wykupione w trakcie tour. Tak czy owak już dwie zamówiłem. Na początek wystąpili dwaj bracia z Arizony tworzący intrygujący projekt Body of Light - syntetyczne i bardzo taneczne brzmienia, bardzo przebojowy i energiczny synthpop z roztańczonym wokalistą. Warto posłuchać na początek ich albumu "Time to Kill":

https://bodyoflightmusic.bandcamp.com/album/time-to-kill

Po ciepło przyjętym przez publiczność koncercie Body of Light przyszła kolej na Drab Majesty. To był doprawdy niezwykły koncert, ogromnie oniryczny i transowy. Drab Majesty wypadają świetnie na żywo, a ich wysoce oryginalny image sceniczny zapisuje się w pamięci na zawsze. To doskonała synteza post-punka, industrialu, rocka gotyckiego i synth-popu na myśl przywodząca takie zespoły jak The Cure z czasów "Faith" czy New Order. Jeśli kiedykolwiek Drab Majesty zagrają jeszcze w Polsce to stawiam się obowiązkowo. Koszulka kupiona, dwa ostatnie albumy zamówione. Jest dobrze. Do posłuchania "The Demonstration":

https://drabmajesty.bandcamp.com/album/the-demonstration

piątek, 18 października 2019

Decadent Fun Club i New Model Army, Tama, 13.10.2019 (fotorelacja)



















Nieco spóźniona (norma u mnie, ostatnio nie mam czasu, by się zbyt starannie przykładać do blogowania) relacja z absolutnie wspaniałego i przesyconego emocjami koncertu weteranów rocka z New Model Army, w którym miałem sposobność uczestniczyć 13 października 2019 roku. Jako support wystąpili interesujący warszawiacy z Decadent Fun Club prezentujący intrygujące zimnofalowo-elektroniczne brzmienia. Widziałem ich po raz pierwszy i myślę że z ich muzyką znakomicie wpisali by się w klimat Castle Party.

New Model Army dali jeden z najwspanialszych koncertów na jakich kiedykolwiek byłem.

New Model Army. Niesamowita pasja i energia sceniczna, którą można obdzielić przynajmniej kilkanaście zespołów. Niesamowicie charyzmatyczny Justin Sullivan. Muzyka pulsująca od potężnej siły, kipiąca od emocji, stanowiąca oderwanie od utytłanej politycznym brudem rzeczywistości. Czasem melancholijna i smutna jak w akustycznej wersji "Over the Wire", "Winter" czy w "From Here", czasem mroczna i apokaliptyczna, zawsze niebanalna i ambitna. Po prostu muzyka do odczuwania, do przyswajania tego ogromu emocji, do chłonięcia tej atmosfery. Koncert, który zdecydowanie zrobił mi dzień i tchnął we mnie sporo ulotnego optymizmu. No i ten piękny apel Sullivana pod koniec koncertu, jego wzruszająca prostota - "Opiekujecie się wzajemnie". Marzy mi się wspólna trasa New Model Army i Killing Joke. A tak w ogóle charyzma sceniczna wokalisty Justina Sullivana jest wręcz powalająca. Dość powiedzieć że wybrałem się na ten koncert z ojcem, który poznał muzykę New Model Army raptem kilka dni wcześniej i bardzo mu się podobało.

Set-lista NMA: "One of the Chosen", "Never Arriving", "The Weather", "Watch and Learn", "51st State", "Believe It", "From Here", "Where I Am", "Wipe Out", "Maps", "Over the Wire", "Setting Sun", "Winter", "Here Comes the War", "States Radio", "Fate", "Angry Planet" i zagrane na bis "Purity", "125 Mph" oraz "I Love the World".

Co to był za mocny i fenomenalny koncert!

sobota, 12 października 2019

Isole, Shores of Null, Ereb Altor i In the Woods w Bazylu 6.10.2019 roku (fotorelacja)



















To był jeden z moich najbardziej wyczekiwanych koncertów metalowych w tym roku. Przede wszystkim w naszym kraju rzadko organizowane są trasy kapel doom metalowych, gdyż jest to nisza, która się nie sprzedaje. Każdy z zespołów, który zagrał 6 października 2019 roku na scenie Bazyla ma wiele wspólnego. Isole (Szwecja) - epicki doom metal ze sporadycznie używanym growlingiem, jeden z moich ulubionych zespołów doom metalowych. Shores of Null (Włochy) - inspirowany Katatonią i wczesnym Amorphis melodyjny doom metal z Lazio, Rzym, Ereb Altor (Szwecja) - wspaniały viking/black/doom metal, wczesne albumy doom metalowe np. "By Honour" z 2001 roku, na nowszych albumach często mamy elementy doom metalu np. kawałek "Wolfcourse" z prześwietnej płyty "Ulfven" (2017). Wreszcie In the Wooods (Norwegia) - początkowo kapela melancholijno black metalowa, ale ich słynny delikatny album "Omnio" z 1997 roku jest progresywno doom metalowy. Dość powiedzieć że po koncercie Farerów z Hamferd (doom death) w dniu 1 października dostałem cztery kolejne kapele doom metalowe/progresywno metalowe.

Najbardziej spodobały mi się niestety bardzo skrócone występy Isole (kapela zagrała tego dnia jako pierwsza), Ereb Altor (trzeci w kolejności występ) oraz oczywiście In the Woods, najmniej Shores of Null - tutaj coś nie zatrybiło, trochę mnie poprawny koncert Włochów znudził. Generalnie uważam "Dystopia" (2019) Isole oraz "Ulfven" (2017) Ereb Altor za płyty cudownie klimatyczne i zróżnicowane. Najnowszy album Ereb Altor "Järtecken" (2019), który także nabyłem na koncercie jest bardzo solidny, ale nie robi na mnie takiego wrażenia jak fenomenalny "Ulfven". Isole i Ereb Altor - świetne koncerty, podniosłe, melancholijne i majestatyczne, aczkolwiek niestety zbyt mocno skrócone. In the Woods zaprezentowali na pewno cztery pierwsze kawałki z ostatniej płyty "Cease the Day" np. "Empty Streets", "Substance Vortex", "Respect My Solitude" czy "Cloud Seeder", ale także (nieco) starsze numery - przykładowo black metalowy "Heart of the Ages" z pierwszej płyty pod tym samym tytułem (rok 1995) czy "...In the Woods" z "Omnio" (1997), a także "Yearning the Seeds of New Dimension" czy "The Divinity of Wisdom". Z Ereb Altor wychwyciłem "Avgudadyrkans Väg", "Queen of All Seas", "Midsommarblot", "My Demon Inside", "Ulfven", "Prepare for War" i "With Fire in My Heart...".

Isole (Szwecja) - "Beyond the Horizon", "Written in the Sand", "By Blood", "Dead to Me (The Destroyer Part I)", "Galenskapens Land", "From the Dark".

niedziela, 6 października 2019

Heidra, Hamferd i Omnium Gatherum w Bazylu 1 października 2019 (fotorelacja)



















To był jeden z takich koncertów na który poszedłem wyłącznie dla jednego zespołu. Nigdy nie mogłem przekonać się do melodyjnego death metalu (poza małymi wyjątkami), zatem występ Finów z Omnium Gatherum niezbyt mnie interesował. Lubię natomiast doom death i funeral doom, dlatego też poszedłem głównie w celu zobaczenia po raz drugi Farerów z Hamferd. Ich melancholijny, śpiewany i growlowany po farersku doom death swego czasu bardzo mnie urzekł. To doskonała muzyka dla ludzi, którzy szukają w muzyce emocji, a już w szczególności smutku, zadumy, refleksji. Farerzy dali znakomity i bardzo stonowany koncert w porównaniu do bardziej żwawych i energicznych występów Heidra (Dania) i Omnium Gatherum (Finlandia). Ubrani w eleganckie garnitury z wprawą kreowali posępne doom metalowe dźwięki. W Hamferd podobają mi się niezmiernie wokale Jona Aldary - czyste i niemal operowe przeplatane mocnym growlem. Farerzy zaprezentowali numery z albumów "Evst" (2013) oraz "Tamsins likam" (2018) oraz z EP-ki "Odn" (2019). Posłuchajcie ich muzyki tutaj:

https://hamferd.bandcamp.com/album/t-msins-likam

Koncerty Heidra i Omnium Gatherum były całkiem przyjemne, ale nie jest to moja muzyczna działka. Tak czy owak wrzucam zdjęcia wszystkich zespołów, które zagrały tamtego wieczoru. Swoją drogą warto byłoby częściej zapraszać na sceny rodzimych klubów kapele doom death metalowe i funeral doom metalowe. Marzy mi się zobaczenie np. Skepticism czy Evoken na żywo.