Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rosja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rosja. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 marca 2023

Mord na ukraińskim jeńcu wojennym

                                                       
Z gniewem i smutkiem obejrzałem wczoraj nagranie, na którym rosyjscy agresorzy zastrzelili pojmanego  ukraińskiego żołnierza. Najpierw pozwolili mu zapalić papierosa, a gdy odważnie powiedział "Sława Ukrainie"został zabity serią z karabinu maszynowego. Mężczyzna zapewne zdawał sobie sprawę, że lada moment zginie, pozostał twardy do końca. Nagrany telefonem filmik jest przerażający, gdyż pokazuje skalę zezwierzęcenia rosyjskich żołnierzy w trakcie wciąż niestety trwającej wojny na Ukrainie. 

Jeniec z zimną krwią zastrzelony przez rosyjskich 'gierojów' to prawdopodobnie Tymofij Mikołajewicz Szadura (data urodzenia 7 I 1982 roku), zaginiony 3 lutego w okolicy Bachmutu. Prawdopodobnie, bo jest mowa także o szeregowym Aleksandrze Maciewskim (urodzony 10 maja 1980 roku, czyli nieco starszy ode mnie), który walczył pod Bachmutem jako snajper. Jego pogrzeb miał miejsce 14 lutego 2023 roku w Niżyniu. Aleksander osierocił 19 letniego syna. 

Tak czy owak śmierć tego ukraińskiego żołnierza stała się już symbolem wojny na Ukrainie. Zachował godność i odwagę w obliczu nieuniknionej śmierci. Widząc jednak takie barbarzyństwo Rosjan mam coraz mniejszą ochotę na jakikolwiek przyszły kontakt z rosyjską nauką, sztuką, kulturą. Być może niektórzy Rosjanie wciąż pozostają neutralni, bierni czy skrycie nienawidzą Putina i tej agresywnej wojny napastniczej, którą ten autokrata wywołał. I za to im chwała. Jednak nadal jest sporo Rosjan, którzy chętnie widzieliby w przyszłości inwazję na Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię czy Finlandię. Najwyraźniej odpowiada im wojenne ludobójstwo. Żywię jednak nadzieję, że jakiś czas imperializm w Rosji upadnie z hukiem. 

Tymczasem obejrzyjcie uważnie to nagranie. Skłania do przemyśleń o tym jak propaganda w Rosji dehumanizuje człowieka. Ma się wrażenie, że w Rosji odradza się III Rzesza z arsenałem nuklearnym. Dobrze, że chociaż niektórzy z pytanych zachowali ludzkie odruchy.

https://www.youtube.com/watch?v=-CYHgPclI-g

wtorek, 21 lutego 2023

Stray Dogs/ Psy (1989) - recenzja

                                                  
Wskutek konstrukcji zapory pewna osada w Kazachstanie ("Psy" nakręcono nad wysychającym wskutek wywołanej przez Sowietów katastrofy ekologicznej Morzem Aralskim) zamienia się w pustynię i staje się niezdatna do życia, co skutkuje jej opuszczeniem przez mieszkańców. Na miejscu pozostają zdziczałe psy, które nie wahają się atakować i zabijać ludzi. W wymarłej pustynnej osadzie pojawia się grupa bezlitosnych eksterminatorów pod przewodnictwem Iwana, której zadaniem jest wyrżnięcie w pień stada krwiożerczych psów.

"Psy" to jeden z najdziwniejszych filmów jakie miałem okazję w bieżącym roku oglądać. To brutalny i surrealistyczny thriller post-apo z ZSRR, którego fabuła toczy się wśród piasków, opuszczonych budynków i zardzewiałych wraków Morza Aralskiego. Sporo brutalności, trochę gore, fascynująca lokalizacja, nihilistyczna atmosfera, nastrojowa ścieżka dźwiękowa Mashina Vremeni oraz dobra gra aktorska.

Jedna uwaga: w filmie są brutalne i zapewne traumatyczne dla zwierząt sceny strzelania do psów. Owe sceny są nad wyraz mocne i dość realistyczne. Zastanawiam się czy w trakcie kręcenia "Psów" rzeczywiście żadne zwierzę nie zostało trwale skrzywdzone. Tak czy owak, film ogląda się z fascynacją, obrzydzeniem i zainteresowaniem. Do zapamiętania choćby scena wessania busa przez piasek i śmierci jednej z postaci.

Gdy zmarł Ruggero Deodato, reżyser "Jungle Holocaust" i "Cannibal Holocaust" niektórzy moi znajomi ucieszyli się z jego śmierci, gdyż na planie filmów kanibalistycznych Włocha realnie umierały zwierzęta. Takim osobom odradzam też seans "Psów", choć istnieje oczywiście możliwość, że żadne zwierzę nie zostało w trakcie kręcenia scen filmu skrzywdzone. 

Ten pustynny sowiecki film post-apo skojarzył mi się nieco z australijskim arcydziełem kina outback "Wake In Fright" (1971) Teda Kotcheffa, w którym mamy drastyczną scenę polowania na kangury.  Dla wielbicieli "Zapisków martwego człowieka" (1986) film jak znalazł.Także wielbiciele nurtu animal attack powinni zapisać "Psy" na listę filmów do obejrzenia.

niedziela, 6 listopada 2022

Muzeum (1989) - recenzja

Metafizyczna dystopia. Sowiecki film sci-fi od reżysera urodzonego w Dnipro (Ukraina).

"Muzeum" wygląda na film, który nakręcono w piekle. W odróżnieniu od żótej post-apokaliptycznej dystopii "Listów martwego człowieka" (1986) Łopuszańskiego "Muzeum" to film pomarańczowy, czerwony. Także i tutaj mamy do czynienia ze światem poddanym bliżej nie sprecyzowanej ekologicznej zagładzie. Taka ekologiczna zagłada postępuje obecnie w formie antropogenicznych zmian klimatycznych i tzw. szóstego wymierania. Być może wciąż należy się spodziewać widma nuklearnej apokalipsy.

Pewien wędrowiec (turysta) przybywa do miejsca będącego gigantycznym i skażonym wysypiskiem śmieci. Garstka jego mieszkańców pali ogień, by trzymać z dala od siebie umieszczonych w rezerwatach 'degeneratów'. Mężczyzna pragnie dotrzeć do zatopionego tajemniczego muzeum, w którym być może znajduje się portal do innego świata. W trakcie niebezpiecznej podróży przechodzi transformację.

"Stalker" w ekologicznym piekle. "Muzeum" to film hipnotyczny, przesycony metafizycznym obłędem i nieco depresyjny. Doskonałe zdjęcia ponurych i przesyconych martwotą krajobrazów, pięknie uchwycona estetyka post-apo, świetna gra aktorska. Owszem, niektóre sceny mogą się mniej cierpliwym widzom dłużyć, jednak "Muzeum" niewątpliwie należy do kategorii filmów, które zostają w pamięci widza jeszcze długo po seansie. Konkludując, "Listy martwego człowieka" z 1986 roku są filmem bardziej koherentnym niż "Muzeum", ale oba te filmy warto obejrzeć, najlepiej jeden po drugim.

Przy okazji polecam ten rodzimy album. Muzyka onirycznych przestrzeni, dzikich i bezludnych pustkowi, jesienne piosenki neofolkowe z domieszką black metalu o uwielbieniu natury, depresji i wychodzeniu z niej oraz o zapomnieniu. Dla wielbicieli Tenhi, Kauan, Vali, Forndom czy black folkowego oblicza Ulver.

https://paganrecords.bandcamp.com/album/pustkowia

Poprzednia recenzja:

poniedziałek, 26 września 2022

Masakra w szkole w Iżewsku i efekt Columbine w Rosji

                                                                 




Nie umknęła mi wiadomość o kolejnej masakrze szkolnej w Rosji, którą rosyjska propaganda zapewne wzbogaci o 'wątek ukraiński'. Do masowego morderstwa doszło w szkole numer 88 w Iżewsku. Sprawca, uzbrojony w 2 pistolety 34-letni Artem Kazantsew zastrzelił 15 osób, w tym 11 dzieci oraz dwoje nauczycieli i dwoje szkolnych ochroniarzy, ranił 24 osoby, po czym popełnił samobójstwo. Był wychowankiem szkoły i mieszkał w odległości 250 metrów od budynku. Oczywiście sąsiedzi opisują Artrema jako cichego samotnika, który nie miał przyjaciół ani dziewczyny. Dowiedziałem się z rosyjskiej prasy, że Artem miał zdiagnozowaną schizofrenię. Skoro tak było to gdzie zdobył nielegalnie broń. Czarny rynek?

W każdym razie Artem miał na sobie czarną koszulkę z czerwoną swastyką i ukrywał się za czarną balaclavą. Rosyjscy śledczy przeszukują obecnie jego mieszkanie i próbują dowieść związków Artema z ruchami neonazistowskimi i ideologią nazistowską. Co ciekawe, ujawnia się tutaj tzw. efekt Columbine. Magazynki z amunicją ułożone na biurku obok ciała Artema nosiły słowo 'nienawiść', natomiast dwa pistolety Artema miały splecione sznurki z napisami Columbine, Dylan i Eric. Jak wiadomo Dylan Klebold i Eric Harris 20 kwietnia 1999 roku w szkole w Columbine zastrzelili 13 osób. Oczywiste jest dla mnie, że Artem (jak wielu innych masowych morderców i active shooters) mógł idealizować Erica i Dylana. 

Kilka przykładów masakr szkolnych w Rosji z ostatnich lat:

20 września 2021 roku 'przesiąknięty nienawiścią' do ludzkości 18-letni student prawa Timur Bekmansurow zastrzelił 6 osób ( w wieku od 18 do 66 lat), a 47 ranił w trakcie ataku na uniwersytet w Permie. Ubrany był na czarno i miał na sobie hełm. Nie popełnił samobójstwa, został postrzelony w trakcie wymiany ognia z policją. 

11 maja 2021 roku 19-letni Ilnaz Galawijew dokonał masakry w szkole (gimnazjum) w Kazaniu (Tatarstan). Zamordował siedmiu uczniów i dwójkę nauczycieli, 23 osoby ranił, zdetonował bombę. Jeden z uczniów popełnił samobójstwo tuż po szkolnej masakrze. Ilnaz został zatrzymany. Zanim dokonał masowego mordu na swoim koncie na Telegramie napisał: "Dziś zabiję mnóstwo biośmieci i zastrzelę siebie." Pozował także w masce z napisem "Bóg".

17 października 2018 roku 18-letni Władisław Roslakow zastrzelił 20 osób w politechnice w Kerczu (ukraiński Krym) i zranił 70, po czym popełnił samobójstwo w bibliotece. W trakcie ataku zdetonował bombę z gwoździami. W wyniku strzałów zginęło łącznie 15 nastolatków i 5 nauczycieli. Sprawca nienawidził politechniki, pojawiły się także raporty o tym, że był obiektem drwin i znęcania się. Czuł się ignorowany przez otoczenie. W trakcie masakry miał na sobie czarne spodnie i białą koszulkę z napisem 'nienawiść'. Należał też do sieciowych fanclubów Erica Harrisa i Dylana Klebolda, morderców z Columbine. Podobnie jak Eric Harris Roslakow zastrzelił się w szkolnej bibliotece. Oczywiście za masakrę w Kerczu najpierw rosyjscy włodarze obwinili rzekomych ukraińskich sabotażystów. I w tym przypadku najdobitniej dał o sobie znać tzw. efekt Columbine, czyli naśladownictwo/idealizowanie Harrisa i Klebolda przez rozmaitych masowych morderców z różnych stron świata, w tym także z imperialistycznej putinowskiej Rosji. 

Inny tekst: https://dtbbth.blogspot.com/2022/05/salvador-ramos-i-masakra-w-szkole.html

czwartek, 22 września 2022

Część obrońców Azowstali uwolniona w trakcie wymiany jeńców

                                                                 


A to akurat jedna z bardziej pozytywnych informacji od początku trwania wojny na Ukrainie. Generalnie wielokrotnie zastanawiałem się jaki los czeka bohaterskich obrońców Azowstali (tortury, pokazowe procesy, śmierć?), a jednak wczoraj doszło do dużej wymiany jeńców między Rosją a Ukrainą. Wolność odzyskało 215 obrońców Mariupola, w tym wielu żołnierzy broniących Azowstali m.in. sanitariuszka o pseudonimie "Ptak", starszy sierżant Mychaiło Dianow, dowódca pułku Azow Denis Prokopenko, jego zastępca Swiatoslav Palamar i Siergiej Wołyń z piechoty morskiej. Uwolnieni zostali także w liczbie 10 obywatele Wielkiej Brytanii, USA, Maroko, Szwecji i Chorwacji (żołnierze Legionu Międzynarodowego). W mediacjach pomiędzy Rosją a Ukrainą uczestniczyli także Saudowie i Erdogan. Rosja w zamian odzyska 88 żołnierzy (m.in. pilotów) oraz prorosyjskiego Ukraińca Medwedczuka. Wszyscy uwolnieni są (co ciekawe) w dobrym stanie zdrowia, zapewne dlatego, że ich wymiana była planowana już wcześniej. Być może coraz bardziej świadomy klęski Putin zaczyna mięknąć i będzie skłonny do dalszych ustępstw. Pamiętać należy, że pułk Azow Rosjanie chcieli szczególnie intensywnie poddać 'denazifikacji'. Tak czy siak, dla Ukraińców ta wymiana to ogromny sukces propagandowy i zastrzyk morale - kolejne dobre wieści po tym jak Rosjanie zostali zmuszeni do ucieczki pod Charkowem przez kontrofensywę ukraińską. Niestety wychodzą na jaw następne zbrodnie wojenne rosyjskiego okupanta (masowe groby w lesie Izjum), a to zapewne dopiero wierzchołek góry lodowej. 

W każdym razie żony obrońców dzielnie walczące o ich uwolnienie odzyskały swoich partnerów.

Nie da się ukryć, że obrona Azowstali przejdzie do historii właśnie przez to, że wiązała się z niezwykłym bohaterstwem: głód, pragnienie, umierający jeden po drugim obrońcy, nieproporcjonalny stosunek obu walczących sił, mroczny świat podziemi systematycznie niszczonego kompleksu industrialnego, w którym ukryli się żołnierze. To doskonały materiał na apokaliptyczny thriller wojenny. Zdj. Dmitro Kazatski i in.

środa, 21 września 2022

Śmierć Mahsy Amini w Iranie oraz częściowa mobilizacja w Rosji

                                                    
13 września 2022 roku 22-letnia Iranka Mahsa Amini została aresztowana przez irańską policję obyczajową za niewłaściwie noszony hidżab, trafiła do furgonetki, w której była bita i uderzana w głowę. Wskutek bicia doznała uszkodzenia mózgu, co skutkowało jej śmiercią w szpitalu Kasra w Teheranie w dniu 16 września. Po tragicznej śmierci Amini we wszystkich większych miastach irańskich doszło do gwałtownych antyrządowych protestów i starć z policją/siłami bezpieczeństwa. Amini szybko stała się symbolem przemocy wobec kobiet w krajach, w których od lat (w Iranie od 1979 roku) rządzi fundamentalizm religijny. A jak wiadomo wiodące religie monoteistyczne (nie jest to problem ograniczony wyłącznie do islamu) traktują kobiety przedmiotowo. Generalnie mam wrażenie, że w Iranie doszło do schizmy pomiędzy wyedukowanymi i świeckimi młodymi ludźmi, a stetryczałymi religijnymi fundamentalistami. Iran to dziwny kraj: kraj cenzury i opresji, w którym muzyka metalowa (generalnie każda muzyka, która jest gniewna, antysystemowa) jest nie tyle zakazana, co starannie monitorowana, koncerty metalowe się tam raczej nie odbywają, nie ma też klubów metalowych czy punkowo-gotyckich, w których muzycy i fani mogą się spotykać i nawiązywać cenne znajomości. Za granie ciężkiej i antyreligijnej muzyki można zostać w Iranie aresztowanym. Nie dziwią zatem wyczyny tamtejszej policji moralnej, która zwalcza wszelkie odstępstwa od normy. Nie dziwi mnie też opór irańskich kobiet, które mają dosyć patriarchalnej opresji i narzucania im przez fundamentalistów konserwatywnego stylu życia. Przypomina mi to trochę nieudolne próby wpływania polskiej katoprawicy na edukację przynajmniej części młodego pokolenia. Zwłaszcza świadome swoich wyborów kobiety nie dają się łatwo omamić.

Mahsa Amini nie zostanie zapomniana, choć niestety nie jest pierwszą ofiarą radykałów religijnych. Póki co podczas zamieszek w Iranie zginęło 9 osób, w tym trzech funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa.

Tymczasem w Rosji Putin i Szojgu ogłosili częściową mobilizację na przegrywaną wojnę z Ukrainą. Na wielu rosyjskich mężczyzn padł strach, bo kto normalny (poza szumowinami i psychopatami) chce brać udział w wojnie po stronie agresora? Rosjanie próbują uciec do Stambułu, Gruzji czy Armenii, byle dalej od przymusu brania udziału w wojnie za Putina i grupę bogatych oligarchów. Tonący brzytwy się chwyta, bo Rosjanie dostali od Ukraińców pod Charkowem srogie baty. Niemniej jednak niepokoi mnie eskalowanie tej wojny, bo do straszenia przez Rosję uderzeniami jądrowymi już się przyzwyczaiłem. Myślę, że wojna na Ukrainie prędko się nie zakończy. I tylko zadaje sobie pytanie: w imię czego walczą Rosjanie? Za co oddają życie? Za podstarzałego dyktatora, bandę jego klakierów i propagandzistów, którzy wciąż pławią się w luksusach? Czy jest sens umierać za jakiegokolwiek autokratę i jego najbliższą świtę? Jestem przekonany, że owa mobilizacja dobitnie pokaże jak popularna w społeczeństwie rosyjskim jest wojna na Ukrainie. Bo owszem, można w sieci głosić wyższościowe 'patriotyczne' bzdury i szukać wrogów w zgniłym moralnie Zachodzie, jednak życie mamy jedno. To hańba brać udział w wojnie po stronie agresora i żadna propagandowa agitka tego nie zmieni.

Aha, pobór rekrutów w Rosji nie dotyczy oficjeli, urzędników, deputowanych, etc. Czyli mięsem armatnim (kandydatem na Gruz 200 i 300) ma być szary rosyjski obywatel, najlepiej nędzarz z prowincji. Nic dziwnego, że Rosjanie już spierdalają do Turcji, Gruzji, Armenii czy Dubaju. Oczywiście ci, co mają jeszcze trochę oszczędności na kontach. Pieniądze = więcej możliwości np. ucieczka albo łapówka. Biedniejszym rekrutom pozostaje złamanie ręki.

Putin już nie pamięta jaką rolę w obaleniu caratu odegrała niezadowolona z bycia mięsem armatnim armia.

Tymczasem interesujący debiut na scenie neofolkowej/folk rockowej/gotycko rockowej się szykuje. Pierwsza piosenka Burial Fields ujmuje żwawym tempem i fajnym nastrojem southern gothic. I myślę że powinna przypaść do gustu brzmieniom spod znaku Chelsea Wolfe, King Dude, Them Pulp Criminals, Me and That Man, a nawet FOTN. Czekam na całokształt.

https://burialfields.bandcamp.com/releases 

sobota, 10 września 2022

Czerwony most w Luksemburgu

                                                    

Dzisiaj Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom. Czytałem właśnie artykuł o słynnych miejscach, w których ludzie popełniają samobójstwa tzw. suicide spots. Zdesperowane jednostki rzucają się z mostów, wiaduktów, nadmorskich klifów, wysokich budynków, pod pociągi, skaczą do kraterów wulkanów (Mount Mihara w Japonii) czy umierają głęboko w lesie Aokigahara. Jednym z najsłynniejszych mostów samobójczych jest most Golden Gate w San Francisco, główny 'bohater' poruszającego dokumentu Erica Steele'a "The Bridge" z 2004 roku. Jednak moją uwagę przykuł inny most samobójców, Czerwony Most w Luksemburgu rozciągający się nad domostwami Pfaffenthal. W 1991 roku reżyserka Genevieve Mersh nakręciła o nim krótkometrażowy dokument "The Red Bridge". Nie mogę tego filmu nigdzie znaleźć, zatem będę bazował na jego opisach. W każdym razie do pewnego czasu Czerwony Most był miejscem wielu skoków samobójczych. Samobójcy spadali na tereny zamieszkiwane, do ogrodów, zdarzały się sytuacje, że ciała dziurawiły dachy domów. Dzieci chodzące do szkoły były świadkami udanych prób samobójczych. W filmie pada zdanie z ust jednego dziecka: "Czasem oni leżą na ulicy i wyglądają w porządku, lecz wiesz... oni są porozrywani w środku." Dość powiedzieć, że pomalowany na czerwono most przestał być mostem samobójców po premierze tego filmu, gdyż w 1993 roku zainstalowano na nim bariery z pleksiglasu, by zapobiec dalszym samobójstwom, a w 2017 roku zastąpiły je zabezpieczenia ze stali nierdzewnej. No i proszę. Tak można zredukować liczbę samobójstw i prób samobójczych w jednym miejscu do zera, ale zdesperowane jednostki znajdą inne sposoby, by zniknąć. Tak czy siak przypominające siatkę czy szklane bariery na mostach i w innych wysokościowych suicide spots są niezbędne, podobnie jak tabliczki z numerami linii kryzysowych czy informujące o tym, że zawsze jest inne wyjście z sytuacji niż to ostateczne. 

Przytoczę jeszcze jeden przykład. W sierpniu 2001 roku trzech chłopców w wieku 14, 17 i 18 lat skoczyło z ceglanego mostu kolejowego o wysokości 74 metrów pomiędzy Reichenbach a Plauen (Niemcy), tzw. wiaduktu Goltzsch. Samobójczy pakt, w którym lokalna policja doszukiwała się podłoża satanistycznego. W ich ślad poszły dwie 16-latki. Ta historia stała się kanwą niemieckiego filmu dokumentalnego "Diabolical Games" z 2002 roku. Ten największy ceglany most kolejowy na świecie z 1846-51 roku jest obecnie lepiej pilnowany przez policję. Ciekawe czy tak jest rzeczywiście.

Na zdjęciach Czerwony Most w Luksemburgu (zdj. Gerard Kieffer) oraz ostatnia fotografia 16-letniej kolejowej samobójczyni z Rosji Riny Palenkovej, którą zamieściła w 22 listopada 2015 roku w social mediach. Rina (oryginalnie Renata Kambolina) stała się przez pewien czas idolem dla młodocianych rosyjskich samobójców. Po dziś dzień aktywne dyskusje na jej temat toczą się chociażby na Reddit. 

Rozmowa. Umiejętność słuchania. Wykazanie zainteresowania. Niekiedy tyle wystarczy, by odwieść kogoś od zamiaru samobójstwa. Jednakże zdumiewa obojętność z jaką traktujemy się wzajemnie. Czasem mam wrażenie, że ludzi bardziej interesuje los krzywdzonych zwierząt (co oczywiście jest chwalebne) niż dobrostan psychiczny wyalienowanych i wrażliwych jednostek.

Aha, stuknęło mi milion wyświetleń. Całkiem nieźle jak na taki niszowy blog, który jeszcze chce mi się prowadzić. Niedługo wracam do koncertowego życia.

Tymczasem postępuje kontrofensywa Ukraińców w obwodzie charkowskim. Rosjanie są już wyparci bądź wypierani m.in. z Krupiańska, Izjum i Łymania. Mam nadzieję, że zostaną wyparci całkowicie z terytorium Ukrainy. Ciekawe co na to wszelkiej maści konserwatyści-rusofile i inni symetryści, dla których wrogiem numer jeden są NATO i 'zgniły' Zachód. Niezłe tempo kontrofensywy. Oby tak dalej.

Dzisiaj w odsłuchu ostatni album Valborg. Wściekły, brutalny, industrialno-punkowo-metalowy. Skrzyżowanie Godflesh z Triptykon. 

https://valborg.bandcamp.com/album/der-alte

środa, 31 sierpnia 2022

Zazda strasti/ Thirst of Passion (1991) - recenzja

                                               

W zamierzeniu blog niniejszy ma mieć zauważalny feeling gotycki, zatem często opisuję tutaj horrory z pieczołowicie oddanym klimatem grozy i niesamowitości. W dobie agresji Rosji na Ukrainę raczej wstrzymuję się z promocją rosyjskiej kultury, ale tym razem zrobię wyjątek. "Zazda strasti" aka "Thirst of Passion" to ciekawy przykład sowieckiego horroru. Film jak się zdaję mocno inspirowany gotyckim horrorem z lat 60-tych, filmami giallo Mario Bavy i Dario Argento (być może "Suspiria" z 1977 roku była tutaj główną inspiracją dla reżysera Andrieja Kharitonova) oraz odrealnionym surrealizmem Davida Lyncha. W szkole podstawowej uczyłem się trochę rosyjskiego, jednakże nie wszystko z fabuły "Thirst of Passion" byłem w stanie zrozumieć. Niemniej jednak obfitująca w nadprzyrodzone zdarzenia fabuła dotyczy morderstwa dokonanego na bogatej wdowie. Pewien odziany w długi płaszcz detektyw usiłuje rozwikłać zagadkę śmierci kobiety. W tym celu nawiązuje kontakt z jej kochankiem-lekarzem. Pojawia się także odziany w czerń i uwodzicielski doppelganger (sobowtór) zamordowanej. 

Horrory oglądam od wczesnych lat dzieciństwa, widziałem ich na przestrzeni lat tysiące, ale czasem trafiam na taką zapomnianą perełkę jak "Zazda strasti". Co mnie szczególnie urzekło w "Thirst of Passion"? Gęsta i znakomicie wykreowana atmosfera rodem z gotyckiego horroru (mroczne wnętrza pałacu, cmentarne alejki, pojawiające się znienacka ghoule, tudzież demony, zjawy [miałem tutaj skojarzenia z innym znakomitym gotycko-wampirycznym horrorem z USA "Lemora: A Child's Tale of the Supernatural" z 1973 roku], kwintesencja gotyku, czyli złowrogi, ale jakże uwodzicielski doppelganger, subtelna scena lesbijska), wreszcie całkiem krwawe sceny morderstw przypominające wysmakowane sceny śmierci z najlepszych gialli np. uduszenie młodej kobiety dłoniami w skórzanych rękawiczkach. Jeśli ktoś lubi Eurohorror (gotycką grozę i filmy giallo) to na pewno wychwyci wyraziste wypływy i inspiracje obecne w "Zazda strasti". Niedawno przybliżyłem tutaj belgijski "Malpertuis" z 1971 roku, film oniryczny i piękny, choć nie pozbawiony akcentów humorystycznych. "Thirst of Passion" to podobna, starannie utkana fantasmagoria, obraz, który urzeka odrealnionym nastrojem i nie pozwala się nudzić ani przez moment. 

Przy okazji polecam bardziej szczegółową recenzję znajomej z Kinomisji: 

https://www.pulpzine.pl/thirst-of-passion-1991-argento-po-radziecku/

Natomiast 1 września obejrzałem po raz pierwszy "Il caso Valdemar" (1936) - włoską adaptację noweli (opowieści niesamowitej) z 1845 roku autorstwa mistrza Edgara Allana Poe wyreżyserowaną przez Gianni Hoepli i Ubaldo Magnaghi. To w zasadzie pionierski film gore w historii kina grozy ze świetną sceną topienia się twarzy, której nie powstydziłby się maestro horroru Lucio Fulci. Hipnoza i rozkład ciała po przebudzeniu Ernesta Valdemara na łożu śmierci. Rewelacja!

Sami oceńcie: https://www.youtube.com/watch?v=f185kvknFV0

poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Wywody profesora Roszkowskiego o muzyce i śmierć córki Aleksandra Dugina

                                               

W ostatnim czasie ograniczyłem nieco aktywność blogerską, gdyż mam dużo ważniejszych spraw na głowie. Z uwagą jednak śledzę rozmaite wydarzenia, które mają ostatnio miejsce (katastrofę ekologiczną na Odrze i inercję polskiego rządu w tej sprawie, tak jakby chciał zamieść tą tragedię pod dywan, rozmaite sprawy kryminalne, etc.) Postaram się jednak skomentować dwa wydarzenia w Polsce i Rosji.

Ostatnio zaroiło się w sieci od memów i złośliwych komentarzy pod adresem pseudonaukowego podręcznika profesora Wojciecha Roszkowskiego "1945-1979: Historia i teraźniejszość" przeznaczonego dla liceów i techników. Nie będę się nad nim pastwił, bo inni już wnikliwie to zrobili. Natomiast mocno rozbawiły mnie jako muzykofila cytaty muzyczne z poprzedniej alarmistycznej książki Roszkowskiego z 2019 roku "Roztrzaskane lustro: Upadek cywilizacji zachodniej". Autor upatruje wszelkiego zła i zgnilizny moralnej w kulturze masowej lat  70-tych, 80-tych i 90-tych m.in. w Black Sabbath, Madonnie, Michaelu Jacksonie, Nicku Cave, Eminemie, Marilynie Mansonie, punk rocku, thrash metalu, death metalu czy black metalu. Drażnią go alkoholizm, narkotyki, erotyka i seks obecne w pop-kulturze. Przejawem moralnej degrengolady jest także "flirt z Szatanem" obecny m.in. w "Sympathy for the Devil" (1968) The Rolling Stones oraz m.in. muzyka Nick Cave and the Bad Seeds. Profesora niepokoi 'agresywny nihilizm' wielu wykonawców muzycznych. Doprawdy jest się czego bać.

Oczywiście Roszkowski wojuje też z szeroko pojętą muzyką metalową/industrial rockową będącą 'nośnikiem' treści satanistycznych. Dostaje się takim zespołom jak Megadeth (w książce błędnie Megadeath), Metallica, Nine Inch Nails (za kawałek "Big Man with a Gun", dobrze, że profesor nie dokopał się do teledysków z "Broken" :-)), Rammstein, Marilyn Manson, Behemoth, Judas Priest, Iron Maiden czy Venom. Thrash metal to dla niego 'śmieciowa' odmiana gatunku (oj, przydałyby się dla Roszkowskiego korki z angielskiego), black metal (Mayhem, Satyricon) to wyłącznie metal 'satanistyczny', a death metal (Possessed) 'śmiercionośny'. O black metalu tak profesor pisze: "To istotnie rodzaj opętania hałasem, chrapliwymi wrzaskami solistów, malujących się w upiorne kolory, wykrzykujących wśród migotania laserowych świateł słowa pełne nienawiści i agresji oraz wykonujących gesty sprośne i bluźniercze". Liryki zespołów takich jak Dark Funeral, Blasphemy, Hellhammer czy Impaled Nazarene mają zachęcać słuchaczy do samobójstwa. Umoralniająca diagnoza rodem z kościelnej gazetki albo portalu Fronda. Dobrze, że profesor nie odkrył jeszcze industrialu, noise'a czy EBM/aggrotech.

Osobiście lubię agresywną i mroczną muzykę i będę wręcz zachęcał młodzież do jej słuchania. Ba, gdybym nie znał żadnego z wymienionych tutaj zespołów/wykonawców to taki umoralniający i zacofany wywód skłoniłby mnie do natychmiastowego sięgnięcia po nie. I sprawdzenia czy ten diabeł jest taki straszny, jak go malują. Jak wiadomo zakazany owoc smakuje najlepiej. Czyli efekt odwrotny od zamierzonego. Pokazałem cytaty z tej książki znajomej gotce. Określiła to trafnie: "Mentalne średniowiecze." Myślę jednak, że pokaźna część młodzieży nie da się na te konserwatywne brednie nabrać. Opętanie hałasem? Czemu nie? 

I jeszcze jedno. Gdy czytam wypowiedzi ministra edukacji Czarnka takie jak przytoczona w nawiasach („Tak, to jest wojna kulturowa, w pełnym tego słowa znaczeniu, co więcej, znaleźliśmy się na froncie tej wojny, dlatego tak to wygląda. Jest to walka o świadomość młodych pokoleń, przecież nie przez przypadek nie uczono ich wcześniej o tym, co się działo pod koniec II wojny światowej i po II wojnie światowej, w drugiej połowie XX wieku i na początku XXI wieku”) to jestem zdania, że przydałoby się Polsce otrzeźwienie w postaci sekularyzacji. Ten proces już zachodzi. Kropla systematycznie drąży skałę. Przejawem patriotyzmu nie jest dla mnie katolicki fundamentalizm, ale np. ochrona polskich rzek i dbałość o rodzimą przyrodę. To jest dla mnie prawdziwe dziedzictwo narodowe, a nie narzucona nam jedna z wielu monoteistycznych religii.

Także wbrew twierdzeniom profesora Roszkowskiego dalej słuchajcie metalu, industrialu, punka, hip-hopu, muzyki gotyckiej - jakiejkolwiek muzyki kontrkulturowej, która jest uznawana przez boomerów za społecznie szkodliwą. Np. Kampfar z Norwegii. Zapowiada się świetny album, pełen jadu i agresji.

https://kampfarofnorway.bandcamp.com/album/til-klovers-takt-2

Albo amerykański Psyclon Nine. Mroczna elektronika z domieszką industrial metalu, choć nieco stonowana w porównaniu do poprzednich albumów zespołu.

https://psyclonnine.bandcamp.com/album/less-to-heaven 

Kolejna kwestia, która mnie zaintrygowała to sobotni zamach na Darię Duginę, córkę radykalnie prawicowego rosyjskiego filozofa Aleksandra Dugina. Zamach udany. Reprezentująca i w pełni aprobująca radykalne poglądy ojca dziewczyna zginęła w eksplozji samochodu terenowego, choć miał zginąć Dugin. Mam wrażenie, że 'rewolucja zaczyna pożerać własne dzieci' w Rosji, w której czystki wśród swoich były, są i będą niechlubną tradycją. Być może to wewnętrzna robota FSB, szczerze wątpię, że to zrobili Ukraińcy. Zapewne wpierw zaczęliby eliminować oprawców z Buczy, Hostomela i Irpienia. Niemniej jednak widok zaszokowanego Dugina dał mi do myślenia. Fajnie się głosi radykalne poglądy w zaciszu gabinetów, w propagandowych mediach czy na zlotach, jednak gdy przychodzi konfrontacja z nagłą śmiercią osoby bliskiej powodująca ogromne cierpienie psychiczne wówczas pojawia się szok i niedowierzanie. Imperialiści, autokraci, wszelkiej maści radykałowie polityczni też nie są nieśmiertelni. Wątpię, że postawa Dugina po tym zamachu się zmieni. Pewnie nadal będzie nawoływał do masowego mordu na Ukraińcach i kwestionował istnienie suwerennej Polski. Oczywiście chciałbym się w tej materii mylić. Bo śmierć to często zimny prysznic i długotrwała trauma pozwalająca zrewidować stanowisko na wiele spraw. Jedno jest pewne: życie w autokratycznym kraju wszechobecnej propagandy, inwigilacji, donosów, terroru i czystek nie jest fajnym doświadczeniem. Już Orwell o tym ostrzegał. 

Oczywiście już FSB znalazło winną śmierci Duginy  - rzekomego szpiega płci żeńskiej z Ukrainy. Moim zdaniem 24 sierpnia można będzie spodziewać się dalszej eskalacji wojny na Ukrainie. Mord na Darii to także próba zmobilizowania narodu do wojny z Ukrainą mająca na celu przykryć problemy z produkcją nowego sprzętu wojskowego i mobilizacją kolejnego mięsa armatniego z rozmaitych rosyjskich bantustanów. Oby nie doszło do jakiejś prowokacji Rosjan w elektrowni jądrowej Zaporoże.

poniedziałek, 27 czerwca 2022

Ravenser Odd i inne zaginione średniowieczne osady wybrzeża Yorkshire

                                                            
Zafascynowała mnie ostatnio historia zaginionego, zmytego do morza średniowiecznego miasta Ravenser Odd (które podobno zostało w czerwcu 2022 roku odnalezione). Ravenser Odd (znane także jako Ravensrodd) zostało zbudowane w połowie XIII wieku na piaszczystych ławicach u ujścia rzeki Humber. W Ravenser Odd znajdowało się około 100 domów, portowe wybrzeże przeznaczone dla drewnianych statków kupieckich, sąd, kościół, więzienie oraz magazyny. Kres położonego na piaszczystym cyplu średniowiecznego miasta nadszedł w styczniu 1362 roku, gdy zmyła je potężna fala sztormowa cyklonu. Już nieco wcześniej (w latach 1356-57) miasto zostało zalane wskutek przemieszczenia się/migracji piaszczystego cypla i w konsekwencji zostało opuszczone. Wówczas woda wdarła się na teren przykościelnego cmentarza wymywając groby i pozostawiając w piasku cypla kości umarłych.

Ravenser Odd padło ofiarą erozji morskiego wybrzeża i obecnie znajduje się pod wodą. Na krańcu wąskiej wyspy pływowej Spurn Point zostało wybudowane inne pochłonięte przez wodę morza Północnego miasto zwane Ravenspurn zlokalizowane blisko Ravenser Odd. Inne zatopione osady wschodniego wybrzeża Yorkshire w UK to Hoton, Sunthorpe i Kilnsea. W jakim stanie się znajdują obecnie pod wodą nie wiadomo. Intrygująca tajemnica podwodnej archeologii. 

Na zdjęciu Roba Pumpheya opuszczona latarnia morska z 1852 roku na Spurn Point.

EDIT: Krótki komentarz odnośnie wczorajszego rosyjskiego uderzenia rakietowego na centrum handlowo-rozrywkowe w Krzemieńczuku na Ukrainie, w rezultacie którego zginęło 18 osób, a 59 odniosło obrażenia. Perfidna zbrodnia wojenna, ot co, mająca na celu siać terror i zwątpienie. Nadal żywię nadzieję, że Ukraińcy z czasem na dobre wyrzucą Rosjan z Krymu, Donbasu i Ługańska. 

Dziwię się też Rosjanom, którzy biorą udział w tej haniebnej wojnie, choć niektórzy są do tego zmuszeni (a innym zapewne nie przeszkadza rozlew krwi, bandyterka i demolka na Ukrainie). Torturować, zabijać i niszczyć dla autokratycznego Putina i bandy oligarchów, którzy zwykłych obywateli mają w pogardzie potrafią chyba tylko mózgi kompletnie przeżarte toporną propagandą, tudzież czyniące to na rozkaz. W imię czyichś wybujałych ambicji imperialistycznych młodzi żołnierze stają się mięsem armatnim, Gruzem 200.

Inny stosunek mam do ukraińskich żołnierzy, którzy bronią swoich ziem przed agresorem. I mam nadzieję, że będą w tej obronie coraz bardziej skuteczni. Szkoda tylko, że wielu z nich zapłaci za to najwyższą cenę.

środa, 4 maja 2022

Tragedia Mariupolu i zaciekłe walki o Azowstal

                                                    

Z chwilą gdy piszę tego posta trwają zaciekłe walki o kombinat metalurgiczny Azowstal, do którego wdarli się rosyjscy żołnierze. Burmistrz miasta poinformował, że utracony został kontakt z siłami ukraińskimi broniącymi zakład. Warto dodać, że w podziemiach (wielokilometrowym labiryncie podziemnych korytarzy) Azowstalu wciąż kryją się także cywile, choć część ludności cywilnej Azowstalu (łącznie 156 osób) udało się bezpiecznie ewakuować do Zaporoża. Nie mam pojęcia jak długo będą trwać walki o Azowstal, gdyż przewaga liczebna Rosjan jest wyraźna. Poza tym obrońcy m.in. z pułku Azow są wymęczeni i mogą nie mieć wystarczająco jedzenia i amunicji. Rosjanom ogromnie zależy na jakimkolwiek większym sukcesie strategicznym na potrzeby orwellowskiej machiny propagandy. Do tej pory nie odnieśli oni większych sukcesów w trakcie wojny na Ukrainie, a zatopienie krążownika "Moskwa" przez Ukraińców było dla rosyjskich propagandystów nie lada szokiem. Na ulicach zrujnowanego ("wyzwolonego od rzekomych nazistów") Mariupola Rosjanie pragną zorganizować 9 maja paradę, być może z udziałem pojmanych jeńców. 

Tak czy owak będzie to parada wstydu zważywszy na ogrom zbrodni wojennych i szabrownictwa, jakiego Rosjanie dopuścili się na zajętych terytoriach. Strategia Rosjan w wojnie na Ukrainie jest prosta: niszczyć/uszkadzać krytyczną infrastrukturę, terroryzować, traumatyzować i emocjonalnie wykańczać Ukraińców, sprawić, aby stale się bali. Do tego miały posłużyć m.in. tortury i egzekucje w Buczy, Irpieniu, Hostomelu, Mariupolu czy Borodziance. Do tego służą też ostrzał rakietowy obiektów cywilnych oraz bombardowania. Celem Rosjan jest też wywołanie kryzysu humanitarnego i żywnościowego na wielką skalę, czemu ma posłużyć ujawniona niedawno kradzież 400 000 ton pszenicy.

Żal mi Mariupola, choć nigdy nie miałem okazji wizytować tego miasta. Parada 'zwycięstwa' w tak wykrwawionym i zniszczonym mieście brzmi jak jakiś koszmarny żart, absurd. Wciąż jednak liczę na zwycięstwo Ukrainy w tej haniebnej, wywołanej przez Rosję wojnie. Putin zapewne będzie chciał sprzedać na potrzeby rosyjskiej propagandy samą ideę zwycięstwa Rosji w trakcie tej tzw. 'operacji specjalnej'. Całkowita kontrola nad upadłym Mariupolem to oczekiwane 'zwycięstwo' nad 'nazistami' i 'banderowcami'.

Żal mi także obrońców Azowstali, gdyż nie wiadomo jaki czeka ich los. Być może śmierć, a w razie pojmania żywcem niewyobrażalne tortury. Straceńcza obrona kompleksu metalurgicznego Azowstal słusznie bywa porównywana do Termopile.  

Zastanawiam się jaki będzie finał tej wojny. Czy np. Putin w swoim autokratycznym obłędzie nie zdecyduje się użyć broni jądrowej, jeśli Rosjanie zostaną ostatecznie wyparci z Donbasu? Czy wojna nie rozleje się na Mołdawię i być może inne kraje europejskie? Czy potencjalne wejście Szwecji i Finlandii do NATO nie stanie się przyczynkiem do kolejnych rosyjskich aktów wojennej agresji? 

Rosja rozmieściła 22 batalionowe grupy taktyczne w pobliżu Izjum - celem jest zajęcie Kramatorska i Sewierodoniecka. Czy uda się go zrealizować przed 9 maja?

Analityk wojskowy ze mnie żaden, ale oto kilka moich luźnych przemyśleń pisanych w trakcie odsłuchu najnowszego albumu The Devil and the Universe.

https://aufnahmeundwiedergabe.bandcamp.com/album/goatopia 

Na środkowym zdjęciu dwóch żołnierzy walecznego pułku Azow oraz lekarka. Być może to już ostatnia fotografia tych ludzi. 

poniedziałek, 4 kwietnia 2022

O rosyjskich zbrodniach wojennych na Ukrainie

                                           

Niestety wychodzą na jaw coraz gorsze zbrodnie wojenne dokonane przez rosyjskich żołnierzy na terytorium Ukrainy (Mariupol, Irpień, Bucza, Hostomel, Borodianka, wieś Motyżyn), a to zapewne dopiero wierzchołek góry lodowej. Pod płaszczykiem 'denazifikacji' mordowani są cywile, gwałcone kobiety i dziewczynki, mają miejsce masowe grabieże. Przykładowo zdjęcia z Buczy są szczególnie wymowne i wstrząsające: mężczyźni w wieku poborowym, związani, odwróceni tyłem i zabici strzałem w tył głowy w ciemnej i zimnej piwnicy, cywile wracający pieszo czy rowerem z zakupów zastrzeleni na ulicy. Co jeszcze? Masowy grób w lesie we wsi Motyżyn (zastrzelono z zimną krwią rodzinę Olgi Sunienko), samochody cywilne ostrzeliwane czy miażdżone przez czołgi (pomimo napisów na karoserii "Dzieci"), tortury (odcięte uszy, wyrwane zęby) w piwnicach Buczy i Mariupolu, gwałty (nierzadko zbiorowe) na kobietach i dzieciach, nieudolne próby zatarcia śladów przez spalenie zwłok. Młode kobiety i dziewczynki, aby uniknąć gwałtu i być mniej atrakcyjnymi dla oprawców ścinające długie włosy. Groby zamordowanych ludzi naprędce wykopane blisko placów zabaw. Mobilne krematoria sprowadzone do Mariupola, aby usunąć ślady zamordowanych cywilów i zamienić miasto w jeden wielki obóz śmierci.

Ciężko jest skomentować bestialstwo rosyjskich żołnierzy i kadyrowców w Ukrainie. Czuję smutek, gniew i obrzydzenie. Tak zwana 'denazifikacja' Ukrainy przez Rosję zmierza do anihilacji wszystkiego, co ukraińskie, do wyniszczenia tego narodu, upodlenia go tylko dlatego, bo ośmielił się być proeuropejski. Bo oczywiście według rosyjskiej propagandy proeuropejskimi 'nazistami' i banderowcami są wszyscy Ukraińcy bez wyjątku. Jakże to przypomina wypowiedzi niektórych polskich rusofili (np. z Konfederacji), zwolenników tamtejszego autokratyzmu i imperializmu, mieniących się często 'patriotami', krzyczących non-stop o Wołyniu i UPA, rozpamiętujących przeszłość. Myślę, że tacy ludzie (w dużej mierze antynaukowi i antyszczepionkowi) czuli by się w Rosji bardzo dobrze. I wcale tutaj nie twierdzę, że na Ukrainie nie ma zwolenników Stepana Bandery, bo są. Tylko takie wieczne rozpamiętywanie nic nie daje, jedynie dalej jątrzy i antagonizuje. Pamięć tak, rozpamiętywanie nie. Nic nie usprawiedliwia systematycznego ludobójstwa, którego Rosja dokonuje na Ukrainie. I jeszcze bezczelnie tamtejsza propaganda kłamie, że to ustawka, prowokacja, mistyfikacja, także odwołując się do Wołynia i haniebnych poczynań UPA z przeszłości. Przeczytajcie uważnie ten świeży tekst z RIA Novosti, który otwarcie nawołuje do ludobójstwa pod płaszczykiem 'denazifikacji' Ukrainy:

https://cryptodrftng.substack.com/p/day-40-what-russia-should-do-with?s=r

Kto następny będzie denazifikowany? Polska? Litwa? Łotwa? Estonia? Mołdawia? Finlandia?

'Zwykli' rosyjscy żołnierze dokonujący egzekucji, bo ktoś wyżej w hierarchii wmówił im, że tak trzeba, że to konieczne, że stoją za tym jakieś wyższe wyimaginowane cele takie jak 'demilitaryzacja', ' dekolonizacja' czy 'denazifikacja' (pretekst do agresji zawsze można znaleźć, wymyślić, wykreować, odpowiednio nazwać na potrzeby orwellowskiej machiny propagandy). Czasem mam wrażenie, że to bezrefleksyjne posłuszeństwo (służalczość) jakiejś władzy/idei skłania jednostki do czynienia ogromu zła. Wówczas zachodzi iście kafkowska przemiana dobra i przyzwoitości w pogardę dla życia drugiego człowieka i okrucieństwo. Generalnie każda wojna bez wyjątku wyzwala w ludziach najgorsze, najbardziej prymitywne instynkty. Można gwałcić, kraść, mordować na rozkaz jakiegoś popaprańca z góry albo po prostu z czystych sadystycznych motywów zasługujących na potępienie. I jeszcze niektórzy zbrodniarze wojenni dostają potem za to ordery albo są chowani uroczyście i z honorami. O ile ich ciała w ogóle zostaną z Ukrainy zabrane, bo rosyjscy żołnierze nie kwapią się, by brać ze sobą zwłoki poległych kamratów.

Do tej pory broniłem osiągnięć rosyjskiej kultury i nie miałem nic przeciwko temu, by np. rosyjskie zespoły metalowe czy gotyckie występowały w Polsce. Po przyswojeniu doniesień o zbrodniach wojennych w Buczy już nie jestem co do tego przekonany. 

Rosję prędzej czy później czeka upadek gospodarczy i międzynarodowa izolacja. Im szybciej, tym lepiej. Rosjanie marzący o powrocie czasów ZSRR zapewne będą zadowoleni. Mimo wszystko nadal szkoda mi tych pojedynczych jednostek (głównie młodych rosyjskich kobiet, ale mężczyźni też się zdarzają), które dzielnie wychodzą protestować w Moskwie czy w innych rosyjskich miastach przeciwko wojnie, barbarzyństwu i agresji. To jednak nadal jest niestety promil. Nawet na Białorusi protesty zmierzające do obalenia Łukaszenki były swego czasu większe i intensywniejsze. No cóż, kropla drąży skałę, może z czasem te protesty nabiorą wigoru. Jednak zmiana mentalności statystycznego Rosjanina urabianego przez potężny mechanizm propagandy zajmie zapewne lata. Świadomi hańby i infamii Rosjanie po prostu uciekli z kraju, gdy była jeszcze taka możliwość i mieli oszczędności i wizję, by tego dokonać. Nie dziwię im się, bo chyba sam bym tak zrobił. Nie mógłbym patrzeć w lustro.

Rok 2022 jest mroczny. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Pandemia koronawirusa od 2020 roku zabiła miliony ludzi na całym świecie, teraz mamy brutalną i pełną przemocy wojnę w kraju sąsiadującym z Polską. W kraju Czarnobyla, Prypeci, Czerwonego Lasu, Lwowa, Odessy i samosiołów. Tymczasem polski rząd dzielnie odwołał pandemię i wyłączył system testowania, ale Covid nie zniknął z naszego życia. I zapewne prędko nie zniknie. Wojna na Ukrainie też jeszcze trochę potrwa. Nikt nie wie kiedy się skończy.

Zastanawiam się jakie jeszcze koszmary (kataklizmy naturalne, wojny, głód, gigantyczna inflacja) przyniosą kolejne lata mojego życia. Czy czasy wygody i względnego bezpieczeństwa, w którym przyszło nam Europejczykom żyć minęły bezpowrotnie? A może niebawem umrę i już niczym nie będę musiał się martwić? Pozostaną po mnie blogi i artykuły plus trochę wspomnień u osób, które mnie ceniły i lubiły. Z taką alternatywą liczę się od dawna.

Na koniec rekomendacja muzyczna. Je T'Aime - francuski zespół post-punkowy, który ma zagrać na tegorocznym CP 2022. Znakomite granie w melancholijnym stylu The Cure (czasy "Faith", "Disintegration" czy "Pornography" się kłaniają) oraz Joy Division. Sprawdźcie, bo warto.

https://jetaime-music.bandcamp.com/album/passive

Dobrze, że są książki, kino i muzyka, gdyż pozwalają choć na moment zapomnieć o tej przeklętej wojnie oraz o innych problemach, obawach i wątpliwościach związanych z nierzadko przytłaczającą rzeczywistością. Dlatego mocno cenię i wspieram artystów, gdyż ich sztuka służy mi jako katharsis i daje poczucie, że są wokół ludzie, którzy czują i myślą (odbierają rzeczywistość) podobnie.

Bierność i neutralność pomagają agresorowi, nigdy ofierze. Przy okazji twarze i personalia morderców z Buczy są już znane i rozpracowane przez Ukraińców. Oto piątka z nich, wiek 20-33 lata, dwaj służyli uprzednio w Syrii.

https://www.youtube.com/watch?v=2C-rNt-8U0U

wtorek, 15 marca 2022

Kolektywna odpowiedzialność Rosjan za wybuch wojny na Ukrainie?

                                                              
Ostatnio w ramach solidaryzowania się z Ukrainą słucham sporo różnorodnej ukraińskiej muzyki (od black, death i doom metalu po ukraiński post-punk, darkwave czy dark electro). Jestem też w kontakcie z kilkoma muzykami tamtejszej sceny metalowej/dark independent. Poza wsparciem finansowym, pomocą materialną dla uchodźców, umieszczaniem linków pomocowych tyle mogę zrobić (niestety nie mam obecnie warunków, by przygarnąć do siebie ukraińską rodzinę) - wsparcie słowem też się chyba liczy. Codziennie śledzę informacje dotyczące tej wojny i ogrania mnie gniew pomieszczany ze smutkiem, gdy widzę jak ostrzeliwane i niszczone są szpitale, szkoły, domy prywatne czy bloki mieszkalne. Giną osoby cywilne, w tym dzieci oraz lokalni i zagraniczni dziennikarze. 

Zacząłem ostatnio rozmyślać o tym czy należy objąć kolektywną odpowiedzialnością za tą agresję wszystkich obywateli Rosji. W końcu mnogość Rosjan (jakieś 70-80 procent) popiera bandyckie działanie Putina. Potężne sankcje gospodarcze nakładane na Rosję są słuszne, gdyż niebawem Putinowi i Szojgu wojna przestanie się kompletnie opłacać. Rosję czeka zapaść gospodarcza i bardzo dobrze! Jednak ile jeszcze zginie cywilów na Ukrainie? Ile masowych grobów zostanie naprędce wykopanych? Ile budynków zostanie zniszczonych? Ilu ludzi straci dorobek życia i będzie zmuszonych do ucieczki w nieznane? Trudno mi objąć umysłem skalę cierpienia jaką niesie za sobą wojna, która jest dla mnie po prostu destrukcją marzeń, aspiracji, pragnień, niszczeniem tego co cenne i własne. Mam wrażenie, że Ukraińcy się wykrwawiają, gdyż po prostu chcą być wolnymi Europejczykami. A gdy widzę polityków PiSu zbijających kapitał polityczny na tej tragedii (ach, jacy oni są teraz 'prounijni' i 'proeuropejscy') to ogarnia mnie pusty śmiech.

Rosja staje się krajem dyktatury totalnej, krajem nie do życia. Nieliczni uczestnicy demonstracji antywojennych np. w Moskwie czy w Petersburgu są szybko wyłapywani przez służby specjalne i ciągani po sądach. I żal mi tylko tych Rosjan czy Białorusinów, którzy mniej lub bardziej przeciwstawiają się tej haniebnej wojnie. Protestowanie w kraju obrzydliwie totalitarnym wymaga na pewno odwagi i świadomości ryzyka. Na pewno wielu Rosjan boli to, że kraj, w którym przyszło im żyć okrywa się hańbą na dekady. Sprawa jest dla mnie jasna jak 2+2=4: to jest wojna napastnicza, w której to Rosja jest agresorem, a Ukraina się broni. Dlatego też powinniśmy pomagać uchodźcom wojennym z Ukrainy, ale jednocześnie nie żywić nienawiści do każdego Rosjanina. I opłakiwać śmierć tysięcy obywateli Ukrainy (np. mieszkańców Mariupolu), którzy zasługiwali, by żyć i marzyć, a zostali po prostu zamordowani. 

Mam nadzieję, że Rosję w ciągu najbliższych miesięcy czeka spektakularny upadek gospodarczy będący zalążkiem pełnej demokratyzacji tego olbrzymiego kraju. Nie chcę III Wojny Światowej. Czekam na koniec tej wojny, która sprawia, że nie mogę już spać spokojnie. Nadal mam jednak dach nad głową i nie muszę spędzać bezsennych, pełnych niepewności nocy w metrze czy w schronie. Współczuję Ukraińcom tego przez co muszą przechodzić. Zdj. Getty Images/AFP.

Tymczasem posłuchajcie Sexual Purity z Ukrainy (dark electro/darkwave a la Boy Harsher):

https://sexualpurity.bandcamp.com/track/dont-touch

czwartek, 3 marca 2022

Ósmy dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę

                                                       
Ciekawie się ten rok zaczął. Pandemia Covid19 wbrew zaklinaniu czy ignorowaniu rzeczywistości przez foliarzy nadal się nie zakończyła, inflacja i kryzys gospodarczy wciąż mają się dobrze, do tego mamy antropogeniczne zmiany klimatyczne, które są nierozerwalną konsekwencją postępu technologicznego w skali globalnej mającego miejsce w ciągu ostatnich lat. Wreszcie mamy wyniszczającą i wciąż eskalującą wojnę na Ukrainie, która wybuchła z inicjatywy Putina w nocy 24 lutego 2022 roku. 

Nie jestem specem od wojskowości, ale i tak napiszę kilka słów na temat tego bezsensownego putinowskiego aktu agresji na wolne i suwerenne państwo sąsiadujące z Polską. Póki co poza Czernihowem Rosjanie nie zdobyli żadnego z większych ukraińskich miast (przykładowo Kijów i Odessa wciąż się dzielnie bronią). Sfrustrowani i przerażeni rosyjscy żołnierze często porzucają sprzęt wojskowy i oddają się do ukraińskiej niewoli bez walki, gdzie są dobrze traktowani. Rozgromiona została elitarna grupa morderców mająca za zadanie zabicie prezydenta Ukrainy w Kijowie, zatem próba obsadzenia Ukrainy marionetkową prorosyjską władzą (tkwiący w Mińsku Janukowycz) jest póki co daremna. Rosjanie wybrali obecnie zbrodniczą taktykę ostrzału dzielnic większych miast przez artylerię rakietową oraz bombardowań z powietrza, choć oczywiście niszczą też obiekty infrastruktury Sił Zbrojnych Ukrainy. Ostrzeliwane są m.in. urzędy, szkoły czy bloki mieszkalne w Charkowie, Ochtyrce, Czernihowie, Izjum, Bucza, Irpieniu, Borowiance, Żytomierzu i Mikołajowie. W Kijowie ostrzelana została instalacja nadawcza na wieży telewizyjnej. Zginęło 5 osób cywilnych. W Kijowie wyszukiwani i eliminowani są dywersanci. Agresor znajduje się w odległości kilkudziesięciu km od Kijowa. Putin uznaje zdobycie miasta za punkt honoru. Zapewne chce zdławić opór Ukraińców w drodze nocnych ostrzałów i głodu. Rzeczywiście w ukraińskich miastach zaczynają być braki w zaopatrzeniu, a zdesperowani ludzie (także rosyjscy żołnierze) szabrują sklepy (nagrania z Mariupola). 

Mamy do czynienia z największym kryzysem uchodźczym w XXI wieku. Od 24 lutego 2022 roku według danych ONZ milion osób opuściło Ukrainę. Mamy także do czynienia z totalną wojną informacyjną oraz totalną cyberwojną. Trwa cyberofensywa w kierunku Rosji. Globalna społeczność hakerska (w tym hakerzy grupy Anonymous czy ukraińscy) atakuje rosyjskie i białoruskie strony rządowe, banki czy systemy bezpieczeństwa (m.in. blokada dostępu do strony agencji Roskosmos czy Kremla), wykrada poufne dane, dementuje fake newsy i rozpowszechnia wśród rosyjskich cywili informacje o agresji wojsk Putina czy o stratach w armii rosyjskiej.Dezinformacja rosyjska nie jest tak skuteczna, gdyż trafia jedynie do obywateli Rosji. Samo śledzenie postępów tej cyberwojny jest dla mnie ciekawe. Tysiące ochotników z innych państw (m.in. z Finlandii, Irlandii) wstępuje w szeregi Obrony Terytorialnej czy zasila ukraińskie wojsko. Mieszkańcy miast uczą się sporządzać i rzucać koktajle Mołotowa, blokują przejazdy wrogich kolumn, mimo że siły rosyjskie przeważają liczebnie. Niestety w niektórych miastach zaczyna brakować wody, prądu, ogrzewania np. w Mariupolu.

Nie wiem jak skończy się ta brutalna wojna. Oczywiście kibicuję Ukrainie, gdyż naprawdę nie będzie dobrze, jeśli wojska rosyjskie i białoruskie staną u polskich granic. Póki co czas działa na niekorzyść Rosjan, Rosja jest też dławiona atakami hakerów i dotkliwymi sankcjami gospodarczymi, którą mogą doprowadzić ten kraj do zapaści gospodarczej i w konsekwencji do wybuchów niepokojów społecznych. Już w zasadzie ten kraj stał się technologiczną, przemysłową i kulturalną pustynią. Jednak martwi mnie przewaga militarna Putina, choć państwa zachodnie dostarczają Ukrainie uzbrojenie przeciwpancerne i bezzałogowe drony. W idealnej sytuacji ktoś z otoczenia Putina mógłby powstrzymać zdesperowanego tyrana od dalszego prowadzenia tej wojny (uwięzić go czy nawet zabić), ale nie wiadomo czy tak w ogóle się stanie. Bardziej liczyłbym na negocjacje prowadzące do trwałego zawieszenia broni, choć jeśli Ukraina ma przestać walczyć to (dla nas i dla Europy) będzie lepiej, żeby wojnę wygrała. Liczę się też z możliwością, że w Ukrainie będzie miał miejsce długoletni i wyniszczający rosyjski Wietnam.

Nadal jestem zdania że stanęliśmy na krawędzi otchłani, gdyż groźba wybuchu wojny nuklearnej jest w najczarniejszym scenariuszu realna, skoro Rosjanie już używają na Ukrainie broni próżniowej (termobarycznej). Póki co jednak nie sądzę, aby Rosja wraz z Białorusią zaatakowały Polskę, choć trudno przewidzieć co przyniesie przyszłość. Na dzień dzisiejszy dotarło do nas już 557 000 uchodźców wojennych z Ukrainy i ta liczba będzie wzrastać. Jęki i utyskiwania niechętnych cudzoziemcom radykalnych prawicowców niczego w tej materii nie zmienią. Exodus wojenny z Ukrainy stał się faktem. Rząd PiSu, którego nie lubię za polaryzowanie społeczeństwa, zapędy autorytarne i zawalenie walki z pandemią staje obecnie przed trudnym testem z przyzwoitości i międzynarodowej współpracy.

Trafny, choć nieco nihilistyczny cytat użytkownika Twittera, z którym się zgadzam: "Tego idiotycznego niszczenia dobytku biednych ludzi, zabijania cywilów, żołnierzy, najeżdżania… tego po prostu nie da się uzasadnić. Nie da się tego zrelatywizować. To jest po prostu hańba dla człowieka… nasz gatunek chyba zasługuje na wszystkie plagi, które nas dotykają." W jaki sposób można potem spojrzeć ze spokojem lustro będąc najeźdźcą i okupantem? To typowa bandycka taktyka odcięcia Ukraińców od prądu, wody, żywności, paliwa, łączności oraz wywołania kryzysu humanitarnego poprzez ostrzał obiektów cywilnych. Czy ta barbarzyńska strategia Rosji doprowadzi do zwycięstwa nad Ukrainą? A może Putin zostanie obalony i zakończy się to szaleństwo? Czy Rosję czeka na Ukrainie drugi Wietnam? Oto są pytania, na które póki co nikt nie jest w stanie odpowiedzieć.

Raz jeszcze linki do inicjatyw pomocowych:

https://pomagam.pl/solidarnizukraina

Czerwony Krzyż na Ukrainie:

https://redcross.org.ua/donate/ 

Pomoc dla ukraińskiej armii:

https://armysos.com.ua/en/help-the-army

https://savelife.in.ua/en/donate/ 

Pomoc dla uchodźców:

https://www.pah.org.pl/sos-ukraina/?enable_cookies=all

Dla relaksu posłuchajcie nowego krótkiego materiału od Lycia - jednego z ulubionych zespołów Petera Steele'a z Type O Negative. Jedynie dwa kawałki, ale żwawe i fajne.

 https://lycia.bandcamp.com/album/simpler-times

sobota, 18 grudnia 2021

Kolyuchin: Opuszczona stacja meteorologiczna i niedźwiedzie polarne

                                      


                                                 
Uwielbiam bezludne wyspy i jednym z moich najbardziej nietypowych marzeń jest spędzenie na takowej kilku dni w samotności. Na moim głównym blogu Wulkany Świata swego czasu opisałem wiele wysp wulkanicznych (zarówno zamieszkałych, jak i niezamieszkałych), które mnie zachwycają. Zawsze chłonę zdjęcia z takich miejsc, izolację tych skrawków lądu, niekiedy gęstą, mroczną i surową aurę oraz napędzany przez ciekawość szukam informacji na temat flory i fauny odizolowanych geograficznie miejsc.

Zachwyciły mnie ostatnio viralowe fotografie autorstwa Dymitry Kokha przedstawiające niedźwiedzie polarne w opuszczonej od 1992 roku sowieckiej bazie meteorologicznej na wyspie Kolyuchin (Morze Czukockie, Czukotka). Wyspa jest raczej płaska (najwyższy punkt wznosi się na wysokość 188 metrów) i pokryta tundrą. Przez 9 miesięcy wody wokół niej są skute lodem. Przeciętna temperatura na Kolyuchin to - 9.5 stopni C. Nie ma tam źródeł wody pitnej. Na klifach gniazdują natomiast duże kolonie ptaków (kormorany i maskonury); na wyspie gromadzą się także morsy arktyczne i niedźwiedzie polarne. Czasem na Kolyuchin pojawiają się myśliwi (Czukcze) chcący zapolować zgodnie z tradycją na wylegujące się na kamienistych i piaszczystych plażach morsy. A sam krajobraz tundry na wyspie jest dziki i oszałamiająco piękny. Zdj. Dmitry Kokh.

Lubię również urbex, zatem podrzucam kilka zdjęć i portfolio utalentowanego rosyjskiego fotografa.

https://www.dmitrykokh.com/

środa, 27 października 2021

Progulka po eshafotu/ Spacer po szafocie (1992) - recenzja

Intrygująca i zapomniana rosyjska fantasmagoria utrzymana w estetyce fantasy horroru. Para nowożeńców wybiera się wypocząć na łono natury, gdzieś głęboko w leśną rosyjską prowincję. Kobieta i mężczyzna proszą o wynajęcie im pokoju na miesiąc od babci, która mieszka w odległej, prawie całkowicie opuszczonej wiosce. Staruszka odmawia. Para postanawia zatem przenocować w walącej się, drewnianej chatce blisko tajemniczego jeziora. Następnego ranka zaczynają się niewytłumaczalne, przerażające wydarzenia - wnętrze opuszczonej chatki zamienia się w luksusowy apartament z wykwintnym, egzotycznym jedzeniem i piciem. To nie koniec dziwnych wydarzeń, z którymi wiąże się postać zwariowanego łysego naukowca. Więcej nie zdradzę.  

Cóż za frapujący i minimalistyczny rosyjski film grozy/mistyczny thriller. Niestety nie miałem okazji widzieć oryginalnej 123 minutowej wersji, jedynie przemontowaną i przeznaczoną na DVD wersję 84-minutową. Tak czy owak "Spacer po szafocie" odznacza się gęstą aurą niesamowitości. Małżonek przez długi czas próbuje znaleźć racjonalne wytłumaczenie tego, co się dzieje. Może to hipnoza? Albo oniryczny koszmar? A jeśli to sen, to niech trwa jak najdłużej… Tylko że już nie ma odwrotu.

Trochę śmiałej nagości, odrobina gore (krwawiący topór kata wbity w pień, atak pijawek), mroczne zakończenie, delikatny wpływ "The Evil Dead" (1981) Sama Raimi czy "From Beyond" (1986) Stuarta Gordona. Para głównych aktorów tak sobie przypadła do gustu na planie, że po nakręceniu filmu wzięła ślub.

Ok, zrobiłem mały research i ponad dwugodzinną wersję możecie obejrzeć tutaj:

https://cccp-film.ru/video/sovetskie-filmy/progulka-po-yeshafotu-1992.html