Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dark folk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dark folk. Pokaż wszystkie posty

sobota, 28 września 2024

Everything Is Fire, Datura i Obsidian Mantra 27 września 2024 r. w Minodze (fotorelacja)

                                                  




W tym roku mam farta, gdyż była to czwarta wejściówka, którą wygrałem, jeśli chodzi o koncerty klubowe. Nie będę ukrywał, że najbardziej zależało mi na ponownym zobaczeniu warszawskiego zespołu Datura, którego koncert w kwietniu br. (przed Final Gasp) w Hydrozagadce utkwił mi w pamięci. Niejednoznaczna i ekstremalnie atmosferyczna muzyka Datura mocno do mnie przemówiła. I od tej pory kibicuję kwintetowi z Warszawy, gdyż zasługują, by grać koncerty na dużych festiwalach a la Mystic czy Castle Party. 

Na początek jednak niewielką sceną Minogi zawładnęli wejherowscy brutal death metalowcy z Everything Is Fire. Nazwa zespołu pochodzi od albumu technicznych death metalowców z Ulcerate (rok 2009, Nowa Zelandia), zatem można się spodziewać jakie inspiracje muzyczne mają Polacy (Suffocation, Ulcerate, Immolation, Hate Eternal). Koncert brutalny, szybki, ekstremalny, zagrany bardzo profesjonalnie. Możecie odsłuchać debiutancką EP-kę "Everything Is Fire" poniżej:

https://defenserecords.bandcamp.com/album/everything-is-fire-everything-is-fire

Warszawiacy z Datura grali wczoraj najmniej ekstremalnie, ale jednocześnie ich muzykę najtrudniej scharakteryzować. Ścierają się w niej wpływy post-metalu, post-rocka, sludge/doom metalu, ambientu i dark folka i wszystkie te elementy układanki idealnie do siebie pasują. Ogromnym atutem zespołu jest wokalistka Michalina Maja Rutkowska, z którą już po występie Datura trochę pogawędziłem. Jej wokale pięknie balansują pomiędzy delikatnością, eterycznością, a dzikością i agresją. Datura są trochę porównywani do Obscure Sphinx, jednak mam wrażenie, że muzyka zespołu z Warszawy jest bardziej nieszablonowa, psychodeliczna, odrealniona. Warto pójść na koncert Datura, by odczuć mnogość emocji zawartych w tych hipnotycznych dźwiękach. A na pewno jeszcze będzie ku temu okazja, gdyż Datura dość regularnie koncertują. Polecam odsłuch "Obsidian" (2024). 

https://daturaband.bandcamp.com/album/obsidian

Na sam koniec poznaniacy z Obsidian Mantra zaprezentowali w całości na żywo swój najnowszy album "As We All Will" (2024), chyba najintensywniejszy i najbardziej agresywny materiał jaki kiedykolwiek nagrali, na pewno inspirowany brutalnością i dzikością black metalu. Koncert poznaniaków zleciał mi bardzo szybko i całkiem mi się podobał, ale mimo wszystko nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to Datura byli wczoraj 'gwiazdami' wieczoru. Odsłuch poniżej:

https://obsidianmantra.bandcamp.com/album/as-we-all-will

Zdjęcia jak zwykle wyszły mocno przeciętnie. W dodatku na blogspocie obecnie nie zawsze są wrzucane po kolei. Cóż, nie mam czasu, by się z tym użerać. 

Dziś natomiast koncert w Krakowie, w którym nie mogę uczestniczyć: Whispers in the Shadow (Austria) i Golden Apes (Niemcy). 

poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Jonathan Hulten i Myrkur w 2Progi 19 kwietnia 2024 r. (fotorelacja)

                                                                   





W zasadzie opisywany tutaj koncert spisałem na straty, gdyż nie zdążyłem zakupić w porę biletu i okazało się, że został wyprzedany. Na szczęście na dzień przed nim dwie przyjaciółki poinformowały mnie, że organizatorzy dorzucili dodatkową pulę biletów na Jonathana i Myrkur, zatem dalej poszło jak z płatka. Notabene Amalie Bruun (czyli Myrkur, po islandzku 'ciemność') miała wystąpić swego czasu na festiwalu Castle Party, ale odwołała swój koncert z powodu ciąży.

Tak czy owak, znowu pojawiam się w 2Progi, obecnie najczęściej odwiedzanym przeze mnie koncertowo klubie w Poznaniu (kiedyś był to Bazyl). Na drugim miejscu jest Minoga, na trzecim Tama - w obu tych klubach czasem odbywają się interesujące mnie koncerty metalowe czy gotyckie/dark independent. Wróćmy jednak do piątkowego wieczoru. 

Wpierw miałem okazję zobaczyć na żywo Jonathana Hultena, eks-gitarzystę szwedzkich gotyckich progressive death metalowców Tribulation, zespołu, który bardzo lubię. Hulten nagrał z Tribulation aż 5 albumów studyjnych, w tym "The Horror" (2009), mój ulubiony "The Formulas of Death" (2013), "The Children of the Night" (2015), "Down Below" (2018) i "Where the Gloom Becomes the Sound" (2021). Jego solowa twórczość to spokojny, melancholijny i zaśpiewany a cappella dark folk, który jest mocno osadzony w pogańskim uwielbieniu do natury. Zresztą w trakcie występu Jonathana scena przypominała gęsty i tajemniczy ogród, w którym wszystko może się zdarzyć. Naprawdę słowa uznania trzeba skierować do osób odpowiedzialnych za dekorację piątkowego koncertu. Hulten dysponuje wysublimowanym i wielowymiarowym wokalem, który potrafi poruszyć słuchacza. W dodatku przykuwają uwagę jego ekscentryczny image sceniczny oraz teatralne ruchy. 

Odsłuch: https://kscopemusic.bandcamp.com/album/the-forest-sessions

Uroczo mroczny klip do "Where Devils Weep":

https://www.youtube.com/watch?v=MlRHxllnEnA

I mój ulubiony album Tribulation, czyli metalowa przeszłość Jonathana:

https://invictusproductions666.bandcamp.com/album/the-formulas-of-death

Set-lista Jonathana: "A Dance in the Road", "The Call to Adventure", "Holy Woods", "... and the Pillars Tremble", "The Roses", "Where Devils Weep", "Leaving".

Kiedyś raczej ignorowałem folk black metalową twórczość Myrkur, czyli popowej wokalistki Amalie Bruun. I w zasadzie nadal przemawia ona do mnie połowicznie, choć za Myrkur stoi tak uznana wytwórnia metalowa z USA jak Relapse. Niemniej wychodzę z założenia, że kobiety mają prawo realizować się w każdej muzyce, którą lubią, w tym także w zdominowanym przez płeć męską black metalu. Inna sprawa, że atmosferyczny black metal w stylu wczesnego Ulver jest w muzyce Myrkur jedynie dodatkiem (riffowanie tremolo, rzadkie black metalowe krzyki Amalie), rdzeń wciąż stanowi skandynawski pagan folk, a ostatnia dynamiczna płyta "Spine" Amalie (2023) jest momentami wręcz popowa. Tak czy owak, mogę dość rzadko słuchać Myrkur, ale jestem ogromnie zadowolony z jej koncertu. Piękne eteryczne wokale Amalie (zabrakło mi trochę jej black metalowych wrzasków), kilka gitarowych fragmentów black metalowych, doskonała prezencja sceniczna Amalie oraz basistki/drugiej wokalistki Maji Shining i sporo delikatnej melancholii... czyli pierwiastka, którego szukam w najczęściej mrocznej muzyce, którą starannie wybieram do słuchania. 

Dodatkowo ten koncert był towarzysko doskonały, gdyż spotkałem kilka moich koleżanek. Same życzliwe mi osoby, które cenię. Zabrałem na Jonathana i Myrkur także mojego przyjaciela z Meksyku, któremu piątkowy koncert przypadł do gustu. 

Set-lista Myrkur: "Balfaerd", "Like Humans", "Mothlike", "My Blood Is Gold", "Spine", "Valkyriernes sang", "Dybt i skoven", "The Serpent", "Crown", "Blazing Sky", "Devil in the Detail", zaśpiewany współnie z Jonathanem "House Carpenter", "Bonden og kragen", "Leaves of Yggdrasil" i na bis "Ulvinde" i "Death of Days". 

Odsłuch: https://myrkur.bandcamp.com/album/spine

Świetny teledysk do "Ulvinde":

https://www.youtube.com/watch?v=M9cNZQIzShc

Plus znakomite zdjęcia Joanny Dark z tego koncertu (na jednym z nich się pojawiam):

https://www.facebook.com/joanna.dArk.art/posts/pfbid02zAJjZoCqvSsbc15b11KrEqwaGsBjn9YpUjvivo8zJMChYNokn7LfAxPazxmGDVMel?notif_id=1713723119144767&notif_t=tagged_with_story&ref=notif

Podziękowania dla Iron Realm Productions za staranną organizację tego koncertu. Sprowadźcie proszę Finów z Shape of Despair (funeral doom) do Polski.

wtorek, 6 lutego 2024

Alembik, Moriah Woods i Of the Wand and the Moon w Voodoo Club 4 lutego 2024 r. (fotorelacja)

                                     







Potrzebowałem wyjazdu na ten koncert nie tylko dlatego, że duński Of the Wand and the Moon jest jednym z moich ulubionych, jeśli nie ulubionym projektem/zespołem neofolkowym. Potrzebowałem smutnej i melancholijnej muzyki Kima Larsena dla nabrania choć chwilowej równowagi psychicznej po ostatnich wydarzeniach w życiu osobistym. Czasem mam wrażenie, że walczymy o coś i w zasadzie czujemy się bezradni natykając się na mur obojętności z drugiej strony. I nie wiem co jest gorsze: wyczekiwanie na kogoś czy zapomnienie o kimś. A może najgorsza jest w tym wszystkim niepewność, czy czekać czy zapomnieć? Potrzebowałem też tego wyjazdu, gdyż wiedziałem, że w Voodoo będą osoby przyjaźnie do mnie nastawione, z którymi będę mógł na luzie porozmawiać i spędzić miło czas w ich doborowym towarzystwie. Inna sprawa, że chciałem wreszcie zajrzeć do Voodoo Club, czyli jednego z najlepszych warszawskich klubów na mapie mrocznej alternatywy. No i ciągnęło mnie na akustyczny występ Kima Larsena, mój trzeci koncert Of the Wand and the Moon od 2017 roku. 

Przed Voodoo Club byłem jakoś koło 17.20 i czekałem cierpliwie na przyjaciółkę z Warszawy, która miała się pojawić przed 18. Wspólnie weszliśmy do klubu. I od razu to miejsce mi się spodobało, urzekło mnie swoim punkowo-gotycko-industrialno-horrorowym klimatem. Gdybym mieszkał w Warszawie, to z pewnością zaglądałbym do Voodoo od czasu do czasu. Pierwsza rzecz jaką zrobiliśmy z przyjaciółką Justyną to zatrzymanie się na dłużej przy merchu Of the Wand and the Moon. Kupiłem sobie koszulkę i torbę Of the Wand and the Moon (przepiękny wzór autorstwa Aleksandry Kruczej, z którą też się zapoznałem i chwilę porozmawiałem), a potem przyszła pora na koncerty, socjalizowanie się i poznawanie nowych osób w Voodoo Club.

Dungeon synthowy Alembik z Krakowa tworzą The Fall (Mgła, Hauntologist, Owls Woods Graves) i K. Hoarder. Jest to muzyka instrumentalna, syntezatorowa - dungeon synth w stylu Mortiis, Wongraven czy Depressive Silence. Może się spodobać, gdyż kreuje dość przyjemny i wciągający nastrój. To był w ogóle pierwszy koncert dwójki muzyków w mnisich habitach a la Sunn O))) i na pewno całkiem udany i godny zapamiętania. 5 lutego Alembik supportował Of the Wand and the Moon w krakowskiej Alchemii. Oto przed wami debiutancki materiał muzyków z Krakowa.

https://alembik-ds.bandcamp.com/album/alembik

Moriah Woods miałem okazję widzieć na żywo w 2023 roku na kameralnym koncercie w Poznaniu. I muszę przyznać, że już wtedy jej smutny i melancholijny dark folk w stylistyce Chelsea Wolfe przypadł mi do gustu. Jest w muzyce Amerykanki z Kolorado coś poruszającego, eterycznego, zapadającego w pamięć. Ta mieszkająca w Polsce artystka ma już na koncie cztery albumy studyjne i występy na Mystic Festival 2023, ale w Voodoo Club zaśpiewała po raz pierwszy. I myślę, że jej delikatna i smutna muzyka spodobała się zgromadzonej w klubie widowni. Na pewno artystka była szczęśliwa z życzliwego przyjęcia jej twórczości.  

https://moriahwoods.bandcamp.com/album/human

Of the Wand and the Moon zacząłem słuchać wiele lat temu pędząc na fali mojego zainteresowania neofolkiem Death in June, Current 93, Nest, Tenhi, Vali, Empyrium czy Forseti. Zresztą Kim Larsen uważa Death in June za projekt formatywny dla Of the Wand and the Moon. Co ciekawe, OtWatM stanowi z kolei źródło inspiracji dla skądinąd znakomitego zespołu folk doom/black metalowego Agalloch. No cóż, Kima Larsena w wersji akustycznej widziałem po raz pierwszy na żywo (wcześniejsze koncerty Of the Wand and the Moon miałem okazję doświadczyć z zespołem - 2017 rok, poznański Las, 2023 rok - Castle Party 2023). Nie zabrakło w trakcie akustycznego występu Kima naprawdę poruszającego wykonania "Whispers of the Past", "Lucifer", "Lost in Emptiness" czy "Sunspot". Eksperymentalny neofolk Of the Wand and the Moon mocno do mnie przemawia, gdyż obok tematyki pogańskiej obraca się także wokół tematyki fatalistycznej (niechcianej) miłości, rozpadu/degeneracji przyjaźni i intymnych związków, śmierci. To jest muzyka poruszająca i niepowtarzalna, której warto posłuchać w chwili jakiegokolwiek kryzysu psychicznego, wówczas potrafi ona szczególnie przemówić, dotrzeć do słuchacza, utulić go w żałobie. Jak to Kim określa "(un)happy songs". Ta muzyka potrafi zatracić się w pustce. 

Przed koncertem i po koncercie trochę rozmawiałem z Kimem, wpisałem się także do jego guestbooka.  Pytałem go o kulisy jego odejścia z doom metalowego Saturnus, o jego mało znany zespół funeral doom metalowy Black Wreath, o pierwszy koncert w Polsce, źródła inspiracji (Death in June) i przyszłe plany muzyczne. Przesympatyczny człowiek, skory do rozmowy i opowiadania. No i oczywiście dziękuję wszystkim znajomym, z którymi rozmawiałem tamtego wieczoru: Justynie, Thomasowi, Aleksandrze, Magdzie, Bartłomiejowi i Dionizemu. Wspaniałe doborowe towarzystwo. Osobne podziękowania dla Disco Hospital Booking za fachową organizację tej akustycznej trasy.

 "Megin Runar" (kocham tą piosenkę):

https://www.youtube.com/watch?v=eSIJJ5mIfDk 

Set-lista Of the Wand and the Moon akustycznie: "Viper Soul", "Your Love Can't Hold This Wreath of Sorrow", "Tear It Apart", "Let's Take a Ride (My Love)", "Lucifer", "Whispers of the Past", "Twilight Halo", "Lost in Emptiness", "Absence", "Sunspot", "I Crave for You", "A Tomb of Seasoned Dye".

poniedziałek, 9 października 2023

The Devil's Trade i Alcest w 2Progi w dniu 8 października 2023 r. (fotorelacja)

                                                                 



I kolejny koncert za mną. Tym razem w szczególności zależało mi na zobaczeniu na żywo The Devil's Trade z Budapesztu, gdyż solowy i bardzo chwalony przez moich znajomych występ Davida Mako na Castle Party 2022 zwyczajnie mnie ominął. Obecnie jednoosobowy projekt dark folkowy Davida Mako stał się pełnoprawnym i regularnym zespołem, co też udowadnia ostatnia płyta TDT "Vidékek Vannak Idebenn" z 2023 roku. Kilka słów o niej: jest mroczna, poruszająca, katartyczna i głęboko emocjonalna. Jeśli lubicie ciemność w muzyce to koniecznie zapoznajcie się z tym wspaniałym materiałem:

https://thedevilstrade.bandcamp.com/album/vid-kek-vannak-idebenn

Wrócę jednak do koncertu Węgrów. O ile poprzednie płyty The Devil's Trade miały charakter melancholijno dark folkowy, o tyle miałem wrażenie, że zespół na żywo brzmiał momentami ciężko, duszno, post/doom metalowo. W set-liście TDT znalazły się takie piosenki jak "Harom Arva", "Liminal", "Dead Sister", "12 to Die 6 to Rise", "Flashing Through the Lack of Light" (zawsze mam ciarki na ciele i ściśnięte gardło, gdy słucham tej akurat piosenki) i "Vidékek Vannak Idebenn". Co ciekawe, teledysk do "Flashing..." został nakręcony na przepięknym cmentarzu Kerepesi w Budapeszcie, który miałem przyjemność wizytować w lipcu 2023 roku. Polecam seans i odsłuch. 

https://www.youtube.com/watch?v=opNooIfBJts

Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Melancholijny i ekspresyjny śpiew Davida Mako kojarzy mi się nieco z wokalami Micka Mossa z Antimatter oraz Jerome Reutera z Rome. I oczywiście jest to ogromna zaleta. Zdecydowanie jest to jeden z najbardziej poruszających męskich wokali w muzyce niszowej. 

Francuzów z Alcest widziałem już wcześniej na żywo m.in. w 2020 roku gdy supportowały ich Islandki z Kaelan Mikla. Nie da się ukryć, że długowłosy wokalista zespołu Neige jest jednym z prekursorów tzw. black gaze, czyli miksu black metalu z shoegaze (Slowdive, My Bloody Valentine, etc.), który zaowocował muzyką rozmarzoną, oniryczną, ciepłą, rzadko agresywną. Alcest na żywo nadal daje całkiem dobre koncerty, w których delikatność, oniryzm i marzycielskość shoegaze'a czy dreampopu przeplata się z agresją black metalu, jednak w przypadku Alcest agresją raczej stonowaną. Dość powiedzieć, że poznański koncert The Devil's Trade został wyprzedany, podobnie jak wrocławski. 

Tak czy owak, Alcest to absolutny top, jeśli chodzi o blackgaze. Płynące melodie, ciekawa praca rytmiczna, doskonałe wokale, eteryczna atmosfera, doskonała forma sceniczna. Słuchając Alcest ma się wrażenie powrotu do marzeń z dzieciństwa, kiedy wszystko wydawało się łatwiejsze, bardziej spontaniczne i częściej w dziecku budził się zachwyt. To muzyka, która przywołuje poczucie nostalgii za czymś, co minęło bezpowrotnie. Nic dziwnego, że na koncerty Alcest przychodzi bardzo dużo fanek, gdyż w blackgaze Alcest więcej jest łagodności niż agresji.

Odsłuch: https://alcest.bandcamp.com/

Set-lista Alcest: "Écailles de lune - Part 1", "Écailles de lune - Part 2", "Percées de lumière", "Abysses", "Solar Song", "Sur l'océan couleur de fer", "Souvenirs d'un autre monde", "Protection", "Sapphire", "Oiseaux de proie", "Autre temps" i "Délivrance".

sobota, 1 lipca 2023

Moriah Woods na Malta Festival w dniu 30 czerwca 2023 r. (fotorelacja)

                                                      

Nie ukrywam, że do wczoraj w zasadzie nie byłem obeznany z dark folkiem/rockiem Moriah Woods, jednak usłyszałem kiedyś o tej mieszkającej w Polsce (Puławy) od kilku lat wokalistce od znajomej. W przypadku Moriah padały porównania do Chelsea Wolfe, Zoli Jesus, P.J Harvey czy Darkher. Na szybko i dość pobieżnie zapoznałem się z jej twórczością na Spotify i ruszyłem na koncert. Dodatkową zachętą było to, że występ Moriah Woods w ramach Malta Festival był w pełni darmowy (wcześniej Moriah wystąpiła w tym roku m.in. na Mystic Festival 2023). Jako że lubię muzykę przesyconą melancholią i niezbyt radosną blisko godzinny występ Moriah całkiem do mnie przemówił. Moriah dysponuje intrygującymi możliwościami wokalnymi i doprawdy czuć, że jest to muzyczny talent. Dwa utwory wykonała solo, natomiast w trakcie wykonania pozostałych piosenek towarzyszyło jej trzech polskich muzyków. 

Dark folk/rock Moriah Woods to muzyka introspektywna, wrażliwa. Przykładowo jej album "Old Boy" z 2019 roku to płyta zainspirowana walką jej ojca z uzależnieniem i chorobą psychiczną. Ojciec Moriah zmagał się z depresją i popełnił w 2017 roku samobójstwo. Tak czy owak, piosenki Moriah są doprawdy piękne, pełne lynchowskiej tajemniczości, refleksyjnej nostalgii i delikatnego mroku. Wpadają w ucho, angażują słuchacza, potrafią poruszyć, ale jednocześnie mają potencjał radiowy. Na koncercie Moriah wykonała z zespołem cover "Roads" Portishead i przyznała, że to jeden z jej ulubionych zespołów. Fajnie, bo mój też (lubię szczególnie ich drugi album studyjny "Portishead" oraz nowojorski album koncertowy, "Dummy" nieco mniej). Co ciekawe, "Roads" świetnie scoverowali także doom metalowcy z My Dying Bride. Konkludując, Moriah Woods widziałbym na małej scenie Castle Party w przyszłości. 

Set-lista m.in. "Humanhood", "Roads", "Old Friend", "Currents", 'What Goes Up", "Of Fate", itd.

Odsłuch Moriah Woods:

https://moriahwoods.bandcamp.com/music

Mam nadzieję, że Moriah pozostanie w Polsce na dłużej.