poniedziałek, 27 lutego 2023

Species, Pandemic Outbreak i Frightful, 26 lutego 2023 roku (fotorelacja)

                                            




Dawno nie byłem na koncercie, na którego bilet kosztował zaledwie 30 zł. Tym razem na deskach poznańskiej Minogi zaprezentowało się trio polskich kapel thrash metalowych (Species, Pandemic Outbreak i Frightful) wydawanych przez chiński label Awakening Records. Debiutancki album Species "To Find Deliverance" (2022) usłyszałem po raz pierwszy jakoś w ubiegłym roku. Pamiętam, że wybrzmiał mi w słuchawkach w trakcie wędrówki przez las i byłem nim zachwycony. Totalnie porywający techniczny thrash metal i coś całkiem unikalnego na obecnej rodzimej scenie metalowej zdominowanej przez black metal i death metal. 

Zatem skoro nadarzyła się okazja to trzeba było zobaczyć trio warszawiaków na żywo. I muszę przyznać, że był to świetny, wyjątkowo energiczny gig. Thrash metal zaprezentowany przez Species jest mocno techniczny, zakręcony, urzekający słuchacza kosmicznym klimatem. Powinien przypaść do gustu wielbicielom Voivod, Deathrow, Atheist czy Coroner. Muzycy skupili się na odegraniu kawałków z debiutanckiego albumu, ale zaprezentowali też przynajmniej jeden nowy numer. Poleciały m.in. kawałki takie jak "Parasite", "Malfunction, "Thy Name Is Slaughter" czy "Ex Machina". Zwróciłem też uwagę na koszulki Piotra i Michała: "Noc żywych trupów" (1968) George'a A. Romero czy Goblins. Cudownie. Oddany fan horrorów i kina eksploatacji się kłania. 

Odsłuch. Koniecznie zapoznajcie się z debiutanckim albumem Species.

https://species1.bandcamp.com/album/to-find-deliverance

Pozostałe dwie kapele Pandemic Outbreak i Frightful (obie z Pomorza) grały już mniej techniczną i zniuansowaną muzykę niż Species stawiając na brutalną thrash metalową agresję z domieszką ciekawych solówek. Pandemic Outbreak nieco przypominali mi Sepulturę z czasów "Beneath the Remains" (1989) i "Arise" (1991) czy Dark Angel, czyli po prostu intensywny death thrash, natomiast w thrash metalu Frightful więcej było black metalowych naleciałości (wczesny Kreator, melodyjność Dissection). Dopiero będę musiał się zapoznać się z albumami obu tych zespołów z Gdańska, ale koncertowo mi się podobało. 

Odsłuch Frightful i Pandemic Outbreak. 

https://awakeningrecordscn.bandcamp.com/album/spectral-creator 

https://awakeningrecordscn.bandcamp.com/album/skulls-beneath-the-cross

Na koniec mała dygresja odnośnie ceny biletu. Zdaje sobie sprawę, że czasy tanich koncertów z wielu względów minęły bezpowrotnie, jednakże jak widać nadal organizowane są podziemne gigi młodych zespołów, gdzie za bilet wyda się równowartość powiedzmy dwóch piw zamówionych w barze. Można? Można. Osobiście zrezygnowałem całkowicie z chodzenia na koncerty stadionowe wielu gwiazd właśnie ze względu na przesadzone ceny biletów.  Bilety na koncerty klubowe zagranicznych wykonawców też podrożały, ale nie aż tak znacznie. No cóż, w 2003 roku na koncert Marilyna Mansona w poznańskiej Arenie dałem 90 zł, a za występ Nine Inch Nails w 2009 roku na poznańskich targach 95 zł. Dlatego też zachęcam do chodzenia na koncerty mniej znanych rodzimych zespołów.

W marcu też chciałbym pójść na przynajmniej 3-4 różnorodne koncerty, ale zobaczymy czy się uda.

wtorek, 21 lutego 2023

Stray Dogs/ Psy (1989) - recenzja

                                                  
Wskutek konstrukcji zapory pewna osada w Kazachstanie ("Psy" nakręcono nad wysychającym wskutek wywołanej przez Sowietów katastrofy ekologicznej Morzem Aralskim) zamienia się w pustynię i staje się niezdatna do życia, co skutkuje jej opuszczeniem przez mieszkańców. Na miejscu pozostają zdziczałe psy, które nie wahają się atakować i zabijać ludzi. W wymarłej pustynnej osadzie pojawia się grupa bezlitosnych eksterminatorów pod przewodnictwem Iwana, której zadaniem jest wyrżnięcie w pień stada krwiożerczych psów.

"Psy" to jeden z najdziwniejszych filmów jakie miałem okazję w bieżącym roku oglądać. To brutalny i surrealistyczny thriller post-apo z ZSRR, którego fabuła toczy się wśród piasków, opuszczonych budynków i zardzewiałych wraków Morza Aralskiego. Sporo brutalności, trochę gore, fascynująca lokalizacja, nihilistyczna atmosfera, nastrojowa ścieżka dźwiękowa Mashina Vremeni oraz dobra gra aktorska.

Jedna uwaga: w filmie są brutalne i zapewne traumatyczne dla zwierząt sceny strzelania do psów. Owe sceny są nad wyraz mocne i dość realistyczne. Zastanawiam się czy w trakcie kręcenia "Psów" rzeczywiście żadne zwierzę nie zostało trwale skrzywdzone. Tak czy owak, film ogląda się z fascynacją, obrzydzeniem i zainteresowaniem. Do zapamiętania choćby scena wessania busa przez piasek i śmierci jednej z postaci.

Gdy zmarł Ruggero Deodato, reżyser "Jungle Holocaust" i "Cannibal Holocaust" niektórzy moi znajomi ucieszyli się z jego śmierci, gdyż na planie filmów kanibalistycznych Włocha realnie umierały zwierzęta. Takim osobom odradzam też seans "Psów", choć istnieje oczywiście możliwość, że żadne zwierzę nie zostało w trakcie kręcenia scen filmu skrzywdzone. 

Ten pustynny sowiecki film post-apo skojarzył mi się nieco z australijskim arcydziełem kina outback "Wake In Fright" (1971) Teda Kotcheffa, w którym mamy drastyczną scenę polowania na kangury.  Dla wielbicieli "Zapisków martwego człowieka" (1986) film jak znalazł.Także wielbiciele nurtu animal attack powinni zapisać "Psy" na listę filmów do obejrzenia.

środa, 8 lutego 2023

Mvtant i A Place to Bury Strangers w Minodze, 7 luty 2023 roku (fotorelacja)

                                                     





Będąc szczerym z noise rockiem A Place to Bury Strangers zaznajomiłem się nieco na kilka dni przed koncertem nowojorskiego tria w Minodze. Zaintrygowała mnie być może przesadzona łatka, jaka przylgnęła do Amerykanów: "najgłośniejszy zespół na świecie" albo w "Nowym Jorku". Takie łatki przylgnęły już wcześniej choćby do Swans czy Sunn O))). Nadto nazwa zespołu zwraca od siebie uwagę, jest ciekawa i intrygująca. Przesłuchałem debiut i "Exploding Head", po czym stwierdziłem, że przejdę się na ich koncert. Dodatkowo zaciekawił mnie industrialny support Mvtant, który równie dobrze sprawdziłby się na festiwalu Castle Party. 

Kilka zdań o jednoosobowym projekcie Mvtant z San Antonio. Na koncie jeden album "Gore + Mirrorshade" z 2021 roku (a w zasadzie dwie EPki plus remiksy): intrygujący miks industrialu a la Godflesh z synth/darkwave. Na żywo Mvtant brzmi całkiem intensywnie i wciągająco. Muzyk w ciągłym ruchu, dużo mgły i efektów stroboskopowych w trakcie jego występu, co utrudniło robienie zdjęć. Zapraszam poniżej do odsłuchu:

https://mvtant.bandcamp.com/album/gore-mirrorshade

Jedno trzeba przyznać po koncercie nowojorskiego tria A Place to Bury Strangers: byli głośni i psychodeliczni. Ich połączenie noise rocka, post-punka, drone'a i psych rocka wgniatało w ziemię. Piękna i głośna ściana gitar na myśl przywodząca My Bloody Valentine, Ride, Sonic Youth czy Slowdive, mroczna tematyka piosenek (tęsknota, rozstanie, zagubienie) w stylu wczesnego The Cure czy Joy Division. Muzycy A Place to Bury Strangers zagrali wczorajszy godzinny koncert z ogromnym entuzjazmem. Byli hałaśliwi, głośni i psychodeliczni. Totalnie dziki, ostry i chwilami zniekształcony gitarowy feedback utopiony w oniryzmie shoegaze, industrialnym chaosie i statycznym hałasie. Shoegaze potrafi być agresywny, co udowadniają nowojorczycy. Na pewno jestem A Place to Bury Strangers zaintrygowany, co oznacza, że zespół zyskał nowego fana. Set-lista (nie mam pojęcia czy kolejność piosenek właściwa): "Dragged in a Hole", "Lost Feeling", "You Are the One", "We've Come So Far", "I'm So Clean", "So Low", "I Disappear (When You're Near"), "End of the Night", "You Are the One", "Disgust", "I Live My Life to Stand in the Shadow of Your Heart", "Have You Ever Been in Love".

https://aplacetoburystrangers.bandcamp.com/album/exploding-head

https://aplacetoburystrangers.bandcamp.com/album/a-place-to-bury-strangers