poniedziałek, 13 sierpnia 2018
Incinerator i Sadistic Intent w Bazylu 12 sierpnia 2018 roku (fotorelacja)
Kolejny koncert za mną - tym razem mocno podziemny. Dlaczego tak myślę? Ano dlatego że w porównaniu do niemal wyprzedanego niedawnego koncertu Cannibal Corpse (gdzie sala pękała w szwach) na istniejący od 1987 roku amerykański Sadistic Intent przyszło niewiele osób - sporo znajomych twarzy, generalnie osoby, które od wielu lat siedzą głęboko w metalowym podziemiu. Nie da się ukryć że Sadistic Intent to kwintesencja podziemnego mrocznego death metalu. Zespół znany i hołubiony jedynie przez największych maniaków sceny. To nie Cannibal Corpse, Morbid Angel czy Obituary, na których koncerty przychodzą setki ludzi. Z drugiej strony Sadistic Intent to kapela, która do tej pory nie wydała pełnometrażowego albumu - same dema i EP-ki, w tym dwa najbardziej znane materiały "Resurrection" (1994) i "Ancient Black Earth" (1997), które wchodzą w skład świetnej kompilacji "Resurrection of the Ancient Black Earth" (2000). Gdy jej słucham trudno nie dać się ponieść mrocznej i demonicznej atmosferze kawałków takich jak np. "Funerals Obscure". Występ Sadistic Intent został przyjęty przez zgromadzoną w Bazylu publikę z ogromnym entuzjazmem - wielokrotne głośne skandowanie nazwy kapeli o czymś chyba świadczy. Nigdy nie byłem i już nie będę muzykiem, ale chyba nie ma piękniejszego doświadczenia dla twórcy, gdy widzi szaleńczy entuzjazm widowni ze sceny. Wtedy może on uznać że to co robi ma sens - choćby dla garstki zatwardziałych fanów. Zresztą muzycy Sadistic Intent w przerwach między graniem kolejnych kawałków wiele razy dziękowali fanom za entuzjastyczne przyjęcie. Oczywiście ludzi mogło zgromadzić się więcej, ale z drugiej strony może to i lepiej że na koncerty Sadistic Intent nie przychodzą osoby przypadkowe.
Zapomniałem wspomnieć o supporcie SI, czyli warszawskim Incinerator - młodej warszawskiej kapeli hołdującej old-schoolowemu death metalowi (wczesny Vader czy Deicide). Przyjemnie się słuchało ich death metalu ze brutalnymi riffami i pokręconymi solówkami, choć SI przyćmił potem wszystko.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz