wtorek, 3 lipca 2018

De Profundis, Melechesh i Belphegor w Bazylu, 30 czerwca 2018 roku (fotorelacja)



















Uff, dawno nie było tutaj wpisu. Zaniedbałem kompletnie galerie urbexowe, a kilka udanych tripów w międzyczasie było. Z drugiej strony stron, nagrań i fanpejdży o miejskiej eksploracji są w rodzimym internecie setki. Żadna nowość. Nic odkrywczego. Może od czasu do czasu coś z tej działki wrzucę. Natomiast na koncerty chodzę obecnie sporadycznie, ale o muzyce chciałbym czasem skrobnąć parę słów. Relacja z finalnego gigu trasy oczywiście spóźniona przez brak czasu na pisanie, gdyż feralny koncert odbył się 30 czerwca 2018 roku.

Na początek Brytyjczycy z De Profundis. Nie sprawdziłem ich muzyki przed otwierającym trasę występem. Zazwyczaj niezawodna Encyclopedia Metallum klasyfikuje ich muzykę jako progresywny death black metal. Jak ma moje ucho to black metalu w muzyce De Profundis nie za dużo (na pewno w sferze riffów) - to jednak bardzo przyzwoity techniczny i melodyjny death metal a la Necrophagist. W dodatku z doom death metalowymi naleciałościami. Nie znam set-listy 40 minutowego koncertu De Profundis, lecz siłą rzeczy Londyńczycy promowali najnowszy album "The Blinding Light of Faith". Koncert udany, choć bez szału. Jednak wtenczas zgromadzona publika bawiła się całkiem nieźle. Rola otwieracza koncertu jest raczej niewdzięczna, ale muzycy De Profundis wybrnęli z niej z energią i pasją.

Przerwa po gigu De Profundis zleciała mi na pogawędce ze znajomymi i ani się obejrzałem, a już rozpoczął się koncert Melechesh z Izraela. Black metal z wpływami blisko-wschodniego folka wywarł na mnie ogromne wrażenie. Ze względu na okultystyczną tematykę oraz odniesienia do mitologii dawnej Mezopotamii oraz Sumeru zespół musiał przenieść się z religijnej Jerozolimy do zlaicyzowanego Amsterdamu. Lokalna gazeta oskarżyła ówczesnych członków kapeli o praktyki okultystyczne. Wrażenia z koncertu bardzo pozytywne, orientalny black metal Melechesh przypadł mi do gustu. Doskonałe, tryskające jadem wokale założyciela grupy Ashmedi i ze wszech miar unikalna atmosfera!

Austriacki Belphegor to zespół kontrowersyjny ze względu na obrazowy sataniczny i bluźnierczy wizerunek. Przypomniałem sobie sytuację z trasy Belphegor i Nile po Rosji, która skończyła się opluciem wokalisty zespołu Helmutha przez ortodoksa religijnego i konfrontacją na lotnisku oraz odwoływaniem koncertów. Polska to jednak (jeszcze) nie Rosja, choć koncerty metalowe były już u nas odwoływane i utrudniane zarówno poprzez protestujących katolików, jak i radykalną lewicę. Z jednej strony religijna cenzura, z drugiej niekiedy zakrawająca o absurd polityczna poprawność. Belphegor koncert w Bazylu zagrał - był to bardzo demoniczny i złowrogi występ, który publika przyjęła doskonale - zwłaszcza gdy poleciały takie 'szlagiery' jak "Lucifer Insectus". Podobał mi się trupi wygląd muzyków (znakomity corpse-paint), który dodawał death metalowi Belphegor zgniłego uroku. :-)

Na koncercie rozmawiałem chwilę z gitarzystą Melechesh - zespół nagrywa nową płytę, premiera nie wiadomo kiedy, nadto poznański gig gitarzysta uznał za lepszy od katowickiego, który miał miejsce dzień wcześniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz