Południowo-koreański "Lament" często gościł na listach najlepszych horrorów ostatnich lat, zatem w końcu przyszła pora na jego seans. To wysmakowany i nieco makabryczny horror o pewnym policjancie Jong-goo (Kwak Do-won) z małej górskiej wioski Gokesong, który próbuje wyjaśnić serię tajemniczych morderstw dokonywanych przez miejscowych na członkach własnych rodzin. Czy za morderstwami stoi tajemniczy mężczyzna z Japonii, który być może jest duchem? A może enigmatyczna młoda kobieta w bieli zwana Moo-myeong (po koreańsku 'bez imienia')? Kiedy córka Jong-goo, Hyo-jin zapada na dziwną chorobę i zaczyna przejawiać symptomy demonicznego opętania (miałem pewne skojarzenia z Lindą Blair z "Egzorcysty") policjant zaczyna walczyć o jej ocalenie.
Nie miałem okazji obejrzeć "Lamentu" na Netflixie, gdy film niniejszy był na tej platformie streamingowej dostępny. "The Wailing" jest autentycznie wciągający - to doskonale sfilmowana i wybornie zagrana kombinacja akcentów humorystycznych, dusznej aury niepewności i rozdzierającego smutku. Mamy tutaj nawiązania do azjatyckiej/chrześcijańskiej mitologii (np. ekstatyczne szamańskie rytuały) oraz do diabolicznego kina grozy pokroju "Dziecko Rosemary" (1968) czy "Egzorcysta" (1973) (demoniczne opętanie dziecka, diabeł w formie czarnego psa i głowy kozła, spragniony ludzkiej krwi zmartywchwstaniec), a nawet do body horroru (infekcja odbierająca zmysły i zamieniająca ludzi w szaleńców). "Lament" potrafi być autentycznie złowieszczym i atmosferycznym horrorem, który mimo długiego czasu trwania (156 minut) wciąga i zaciekawia. Do zapamiętania chociażby histeryczne szamańskie rytuały czy sceny z udziałem tajemniczej kobiety Moo-myeong.
Na aplauz zasługuje w "The Wailing" doskonale uchwycona, sugestywna atmosfera paranoidalnej grozy. W trakcie seansu niczego nie byłem pewny. Miałem wrażenie, że wszystko się może zdarzyć. "Lament" raczej unika jump scares, to horror, który oddziałuje na zmysły widza i bawi się nimi. Bawiłem się na nim doskonale. 156 minut czasu trwania zleciało błyskawicznie. W rzęsistym deszczu i gorączkowych domysłach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz