wtorek, 3 listopada 2015

Kilka refleksji na temat pożaru w nocnym klubie Colectiv w Bukareszcie















Wpierw krótko o samej tragedii: na godzinę przed północą w sobotę 30 października 2015 roku w trakcie koncertu metalcorowej kapeli Goodbye to Gravity, która promowała najnowszy album "Mantras of War" (2015) doszło do pożaru spowodowanego przez nieostrożne użycie efektów pirotechnicznych. Zapaliła się łatwopalna pianka poliuretanowa i płomienie rozprzestrzeniły się bardzo szybko. Wystarczyła jedna iskra, zapaliła się kolumna, a potem sufit, który runął na spanikowanych ludzi. A w klubie było od 300 do 500 osób, bo koncert był darmowy. Nie było natychmiastowej reakcji ze strony tłumu, gdyż ludzie myśleli że płomienie stanowią część widowiska. Dopiero gdy zapalił się sufit ludzie zaczęli panikować i wytworzył się zator (masowy pęd) do jedynego wyjścia z klubu. Dwuczęściowe drzwi były tylko w połowie otwarte, zatem ludzie deptali się wzajemnie i wspinali się na innych, byleby tylko wydostać się z Colectiv. Wybijano szyby w oknach, ludzie dusili się od dymu, mdleli od niego, łamali innym nogi, doznawali poparzeń. Wybuchł chaos. W tej chwili bilans tragedii w klubie Colectiv wynosi 32 zabitych oraz 179 osób rannych (142 osoby hospitalizowane, wiele w stanie ciężkim). Liczba zabitych może zatem wzrosnąć. 27 osób zginęło na miejscu z powodu oparzeń i inhalacji dymu (14 mężczyzn, 9 kobiet). Zginęli gitarzyści zespołu Vlad Țelea i Mihai Alexandru. Dwie ofiary śmiertelne stały się bohaterami w Rumunii: Claudiu Petre, fotograf i bloger, który dwa razy wrócił do klubu i uratował kobietę zanim sam umarł oraz perkusista Goodbye to Gravity Adrian Rugină, który podobno uratował 5 osób wydobywając je z zatoru zanim udusił się dymem. Przez ulice Rumunii przetaczają się masowe protesty, kondolencjom nie ma końca, a trzej właściciele klubu są przesłuchiwani. Wiele zespołów metalowych na Facebooku wspomina ofiary pożaru. Piękny tribute zrobiły chociażby My Dying Bride, Negura Bunget, Moonspell oraz Saturnus - zwłaszcza muzycy tej ostatniej kapeli na kilka dni przed tragicznym pożarem zagrali w Colectiv koncert korzystając w jego trakcie z pirotechniki.

Wielokrotnie byłem na podziemnych koncertach metalowych w małych klubach. I chyba zacznę patrzeć na zabezpieczenia tych miejscówek w razie gwałtownego pożaru. W Colectiv była tylko jedna niewielka gaśnica i tylko jedno wyjście - w dodatku bardzo wąskie. W chwili pożaru na powierzchni zaledwie 425 metrów kwadratowych przebywało 300-500 ludzi. Cóż to musiał być za tłok. 9 grudnia 2009 roku w rosyjskim klubie Lame Horse doszło do jeszcze gorszej tragedii spowodowanej przez pirotechnikę. Zginęło 156 osób z powodu poparzeń, zadeptania i wdychania dymu. Zdaje sobie sprawę z tego że niektóre zespoły chcą nadać swoim występom posmak widowiska poprzez zastosowanie efektów pirotechnicznych, jednak uważam że pirotechnika w trakcie koncertów w małych klubach powinna zostać zakazana. Mam nadzieję że nigdy nie będzie mi dane doświadczyć takiego horroru, jaki przeżyli młodzi ludzie oglądający występ Goodbye to Gravity. Nie przestanę chodzić na gigi metalowe i pochodne, ale będę ostrożniejszy.

Wszystkie zdjęcia tutaj zaprezentowane zostały zrobione na chwilę przed pożarem (jedno już w trakcie). Ku przestrodze.

Podobno pożar wybuchł w trakcie grania na żywo przez Goodbye to Gravity utworu "The Day We Die". Ile w tym prawdy, ile plotki nie wiem.

Skala tej tragedii robi się coraz bardziej przerażająca: http://www.romaniajournal.ro/colectiv-club-fire-90-patients-in-critical-and-serious-condition-seven-surgeons-taking-care-of-one-patient/

UPDATE: Płomienie rozprzestrzeniły się w Colectiv błyskawiczne, klub spłonął w ciągu zaledwie dwóch minut. Powietrze w klubie zawierało kombinację trucizn, które powodowały zatrucia i poparzenia niewidziane dotąd przez doświadczonych lekarzy. Widzowie w trakcie pożaru zostali zatem narażeni na ekstremalną chemiczną agresję. W dodatku gąbka na suficie i kolumnach topiła się i gorące krople opadały na skórę młodych ludzi. Toksyczne substancje zawarte w powietrzu to tlenek węgla (czad), kwas cyjanowodorowy, kwas solny (chlorowodorowy) i tlenek azotowy. Tlenek węgla łączy się z hemoglobiną we krwi i formuje karboksyhemoglobinę zabijając natychmiast. Kwas cyjanowodorowy i tlenek azotowy są bardzo toksyczne. Ofiary wdychały także dwa inne gazy: toluen i ksylen. Osoby, które wróciły do klubu, by ratować uwięzionych zabił zapewne CO, tlenek węgla.

EDIT 10 listopada 2015 roku - Ofiary tragicznego pożaru w klubie Colectiv umierają w szpitalu. 7 listopada z powodu odniesionych obrażeń umiera 9 osób (8 obywateli Rumunii i włoska studentka z Neapolu Tullia Ciotola), 8 listopada umierają trzy inne osoby, w tym obywatel Turcji. Zmarł m.in. perkusista Goodbye to Gravity Bogdan Enache. Obecny bilans kataklizmu to 48 osób zabitych i zmarłych i 164 ranne (71 osób hospitalizowanych, 14 wciąż w stanie krytycznym). Ostatnią jak dotąd zmarłą ofiarą pożaru jest 25-letni fotograf koncertowy pracujący dla "Let's Rock Romania" Liviu Zaharescu, który był w klubie wraz z dziewczyną (jej stan jest ciężki). W szpitalu w Izrealu zmarła także młoda dziennikarka i fotograf Teodora Maftei. Z powodu wysokich kosztów właściciele klubu nie kupili odpornego na ogień dźwiękoszczelnego materiału. I oto mamy rezultat.

http://www.romaniajournal.ro/tag/colectiv-club/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz