Ostatnio trafiła w moje ręce książka Marka Miodownika "W rzeczy samej: Osobliwe historie wspaniałych materiałów, które nadają kształt naszemu światu" wydana przez bliżej mi nieznane krakowskie wydawnictwo Karakter. Przeczytałem ją dość szybko, gdyż jako osoba żywo zainteresowana przedmiotami ścisłymi chciałem dowiedzieć się jak najwięcej z materiałoznawstwa. "W rzeczy samej" to wciągająca i zadziwiająca książka o materiałach, które większości ludzi wydają się banalne i nie warte uwagi - plastik, szkło, beton, papier, porcelana. Ludzie przechodzą obok nich obojętnie, a w tych materiałach kryją się zadziwiające właściwości, które materiałoznawca i popularyzator nauki Mark Miodownik stara się czytelnikom przybliżyć. A wszystko zaczęło się od brutalnego usiłowania rabunku w metrze. Młody Miodownik został zraniony stalowym nożykiem technicznym przez sprawcę. Marka zadziwiło dlaczego ostrze nożyka było wciąż nieskazitelne. Od tego momentu zaczął obsesyjnie interesować się materiałami. Twardymi i solidnymi, acz płynnymi w środku. Składającymi się z kryształów metalami. W książce przewija się zdjęcie Marka Miodownika siedzącego na dachu swojego domu w Londynie. W tle majaczy wieżowiec The Shard (zaprojektował go słynny włoski architekt Renzo Piano), Mark siedzi przy stoliku, trzyma ołówek w dłoni, przed nim leży książka, a także stoi szklanka i porcelanowa filiżanka. Mark w każdym z 10 rozdziałów "W rzeczy samej" omawia każdy z wybranych przez siebie materiałów zarówno w aspekcie chemicznym, jak i historycznym dodając częstokroć sympatyczne dygresje ze swojego życia osobistego. Momentami przesadza w nadmiernym wychwalaniu materiałów i przypisywaniu im poetyckich znaczeń, ale mimo wszystko czyta się "W rzeczy samej" z wielką przyjemnością. Ciekawy jest chociażby rozdział o betonie. Jako przykład niech posłuży The Shard - wspaniała konstrukcja ze stali, betonu i wody. Jeśli jednak zmieszamy cement ze zbyt małą lub ze zbyt dużą ilością wody to taki wadliwy budynek może runąć np. w trakcie trzęsienia ziemi. Opowieść o aerożelu krzemionkowym (najlżejszej substancji stałej) i projekcie Stardust (Gwiezdny Pył) również wciąga, podobnie jak analiza grafitu, grafenu, nanorurek węglowych czy diamentu. Moja wiedza na temat materiałoznawstwa była do tej pory raczej szczątkowa, lecz po przeczytaniu "W rzeczy samej" chętnie przyjrzę się niektórym materiałom bliżej. I chyba przerzucę się na regularne jedzenie gorzkiej czekolady - w końcu czekolada działa niczym miłosny afrodyzjak. :-)
Książka do ponownego przeczytania w przyszłości. Na zdjęciach grafen i aerożel.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz