sobota, 11 listopada 2017
Outre, Blaze of Perdition i Ulcerate w Bazylu, 08.11.2017 (fotorelacja)
Nieco spóźniona relacja, ale po prostu nie miałem wcześniej czasu, by skrobnąć choć parę słów na temat koncertu Nowozelandczyków w Poznaniu. Generalnie ostatnio chodzę na koncerty mniej niż kiedyś i w zasadzie przestałem już na nie jeździć do innych miast. Dwie prace plus rozliczne moje zainteresowania nie pozwalają mi nawet na regularne śledzenie tego co w świecie ciężkich brzmień piszczy. Ale stwierdziłem że na koncert Ulcerate z nowozelandzkiego Auckland (swoją drogą miasta wśród wulkanów) przejdę się koniecznie, gdyż to kawał intensywnego i mocno zapętlonego death metalu.
Ulcerate supportowały dwa rodzime bandy black metalowe - Outre z Krakowa i Blaze of Perdition z Lublina. Oba te zespoły widziałem już na żywo wcześniej, zatem nie ma sensu się rozpisywać. Zauważyłem że w Outre pojawił się nowy wokalista dysponujący rasowym black metalowym wokalem. Natomiast Blaze of Perdition promowali na trasie z Ulcerate najnowszy album "Conscious Darkness" (2017, Agonia Records), bardzo zresztą udany. Oba koncerty bardzo poprawne, przyjemnie się je oglądało. Nie na darmo rodzima scena black metalowa jest jedną z ciekawszych na Starym Kontynencie.
Ale przejdźmy do Ulcerate. Nowozelandczycy dali absolutnie niszczący występ, pełen mocy i brutalności, który pozostanie w mojej pamięci na długo. Podoba mi się jak nowozelandzkie trio kształtuje death metal na własną modłę posługując się przy tym nowymi strukturami, formami i jednocześnie zawierając w tej raczej trudnej w odbiorze muzyce spory ładunek emocji. Techniczny death metal Ulcerate nasuwał mi w wyobraźni obrazy zgliszcz, wymarłych miast, konających rozległych przestrzeni. To iście post-apokaliptyczna muzyka, bardzo przestrzenna, pełna napięcia, eksplodująca niczym wulkan i pulsująca od magmy i trujących gazów. Wybaczcie mi geologiczne metafory, ale mam fioła na punkcie wulkanów od wielu lat i nie wiem jak inaczej opisać tektoniczne dźwięki Ulcerate. Nie ma tutaj chwytliwych riffów czy solówek, tudzież ładnych refrenów - jest tylko kosmiczna otchłań pochłaniająca wszystko co znajdzie się na jej drodze. Miażdżące doomowe zwolnienia, nagłe przyśpieszenia, potężne wokale Paula Kellanda, niesamowita wyrazistość, kontrolowany chaos, dezorientacja i dysonanse. Coś pięknego.
https://ulcerate.bandcamp.com/
Zdjęcia marnej jakości, ale pieprzyć to.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz