niedziela, 21 czerwca 2020
Urbex w dobie pandemii: opuszczone domostwo i gorzelnia
Kolejny szybki mini-wypad rowerowy w dobie pandemii do dwóch opuszczonych miejsc. Opuszczone domostwo znajduje się bardzo blisko mojego miejsca zamieszkania. Kiedyś odstraszał mnie jazgot psa, ale pies zniknął, zniknęli też ludzie, obiekt stał się opuszczony. I było dla mnie miłe zaskoczenie. Jeszcze się tam pojawię, gdyż nie udało mi się eksplorować piętra, jedynie parter.
Z pięciu opuszczonych wielkopolskich gorzelni, pod które podjechałem w trakcie pandemicznych mikro-wypraw ta była najbardziej zrujnowana i najmniej ciekawa w środku. Nawet specjalnie nie chciało mi się po niej chodzić widząc ogrom dewastacji. Czasem miejsce może wyglądać z zewnątrz na zrujnowane, a w środku kryć mimo wszystko jakieś niespodzianki... Ok, trzeba doprecyzować, do dwóch odwiedzonych gorzelni nie udało mi się dostać, ale mam je na oku i w środku (jak mniemam) są nieźle zachowane. Jednakże podobała mi się roślinność łapczywie kolonizująca ten industrialny obiekt, przede wszystkim pokrzywy. Pobliska wieża ciśnień także we władaniu gęstej zieleni. Pięknie. Naszła mnie tylko taka smutna refleksja - ludzie usilnie walczą z zielenią w miastach, najczęściej za pomocą wycinki i betonozy. A opuszczonych miejscach roślinność rośnie sobie do woli, nie niepokojona przez ludzi. Najlepiej jakby roślinność pochłonęła cały znany nam świat.
A propos dewastacji ciągle widzę akcję ukrywania lokalizacji urbexowych. I słusznie, gdyż czasem wystarczy dosłownie kilka dni, by z dobrze zachowanego obiektu została żałosna ruina. Urbex staje się coraz bardziej popularną aktywnością za sprawą masowo wrzucanych filmów na Youtube, w tej aktywności zaczynają brać udział coraz mniejsze dzieci. Ostatnio 13-letnia Pola spadła z dachu opuszczonej szkoły Almamer w Warszawie i poniosła śmierć na miejscu. Oto rezultat coraz bardziej rosnącej popularności urbexu, który jeszcze kilka lat temu był działalnością bardziej elitarną, którą trudnili się raczej zawodowi fotografowie dokumentujący rozkład i upadek. Mnie daleko do dobrego fotografa z tym sprzętem, którym obecnie dysponuję. Jednak urbex wciąż lubię (pierwsze moje urbexy to był 2010 rok) i nadal szukam w nim ucieczki od rutyny rzeczywistości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz