Ostatnio od pewnego czasu słucham kilku podcastów kryminalnych (Kryminatorium, Krymisfera, Kryminalny Patrol) i rzuciła mi się w oczy niewyjaśniona i ponura sprawa kryminalna z 2007 roku: okrutne morderstwo 30-letniego Krzysztofa Siudzińskiego ze Starołęki. Kilka dni temu postanowiłem odwiedzić miejsca związane z Krzysztofem: częściowo zrujnowany Fort I, ulicę Żorską, na której mieszkał i odludne okolice Warty, gdzie przychodził.
Jako że pomieszkuję w Poznaniu od kilku lat i jestem mocno zainteresowany kryminalistyką i kryminologią interesują mnie wyjaśnione i niewyjaśnione sprawy morderstw, zaginięć i tajemniczych śmieci z Poznania i okolic. Jedne bardziej głośne (Ewa Tylman i jej śmierć w Warcie, bezsensowne morderstwo Ewy Stankowskiej w grudniu 2000), inne mniej (okrutne morderstwo lesbijki na Sołaczu w 2011 roku, niewyjaśnione morderstwo 75-letniej staruszki blisko mostu Św. Rocha we wrześniu 2018 roku - sprawca nadal jest poszukiwany, itd.) Brutalna śmierć Krzysztofa Siudzińskiego kojarzy mi się nieco z zaginięciem Ewy Tylman, ale tylko w jednym aspekcie: wyłowienia jego zwłok z Warty w Czerwonaku.
Nie chcę tutaj dublować bardziej szczegółowych informacji z innych źródeł, zatem w skrócie.30-letni Krzysztof Siudziński mieszkał z rodzicami i siostrą na ulicy Żorskiej. Pracował w sortowni odpadów, nie zarabiał zbyt wiele, był singlem, ale starał się wyglądać elegancko. W zasadzie mamy tylko jedno jego zdjęcie w sieci, co sprawia, że ta sprawa jest dość zagadkowa. Poza pracą Krzysztof lubił chodzić z piwem nad Wartę (sam bądź ze znajomymi), spacerować po częściowo zrujnowanym pobliskim Forcie I z XIX wieku, grać w karty w garażu z mieszkającym blisko kolegą. 30 kwietnia 2007 roku Krzysztof rzuca dotychczasową pracę i nie odbiera ostatnich 150 zł wynagrodzenia. Być może był w pracy pokłócony ze swoimi współpracownikami. 24 czerwca 2007 roku po 23 przed jego domem na Żorskiej pojawiła się grupa jego kolegów z zaproszeniem na grilla. Krzysiek odmówił zaproszenia wyglądając przez okno. Przedtem trzykrotnie rozmawiał przez telefon z kolegą.
25 czerwca około godziny 19.10 Krzysztof wychodzi z domu na Żorskiej tylko na chwilę. Przed tym wyjściem poza porannym spacerem po gazetę cały dzień siedział w domu. Jako ostatnia widziała go jedna z sąsiadek na Żorskiej. Młody mężczyzna zostawił w domu telefon komórkowy i dokumenty, wziął ze sobą tylko portfel z niewielką sumą pieniędzy.
27 czerwca 2007 roku jego zmasakrowane i częściowo poćwiartowane zwłoki odnalazł rybak w Warcie (Czerwonak). Sprawca (bądź sprawcy) obciął nożem Krzysztofowi lewą nogę i lewą rękę, nacinał także kości, by je złamać. Nie dokończył jednak procesu rozczłonkowania. Krzysztof był prawdopodobnie bity kijami, o czym świadczyły połamane kości czaszki i żebra. Ktoś mógł skakać po jego ciele. Być może pił alkohol z mordercą/mordercami, gdyż badania toksykologiczne wykazały jego obecność w organizmie Krzysztofa.
Zwłoki chłopaka były tak zmasakrowane, że identyfikacji dokonał jego ojciec na podstawie charakterystycznego tatuażu. Rodzi się pytanie: kto, dlaczego i gdzie zabił? Czy do mordu doszło nad Wartą albo w okolicach/na terenie Fortu I? Wiadomo jedynie tyle, że ktoś musiał przewieźć autem rozczłonkowane zwłoki Krzysztofa do Czerwonaka i tam porzucić je do Warty. Wiadomo też, że Krzysztof nie miał powiązań ze światkiem przestępczym. Nie ma na to dowodów. Czy zatem zginął przypadkowo będąc świadkiem np. jakiejś transakcji narkotykowej? A może oprawcami są jacyś jego bliżej nieokreśleni znajomi? Może w odpadach znalazł coś, czego nie powinien był znaleźć? Czy zaplanował to wyjście, tzn. był z kimś (grupą) wieczorem umówiony? Chciał coś załatwić z innymi np. nie oddał długu? Bał się kogoś? A może doszło do pijackiej awantury, której skutkiem był bestialski mord?
Nadal nie ma motywu tej zbrodni, a sprawcy zapewne są wolni. Po więcej informacji odsyłam na poniższy (swoją drogą doskonały) blog i na podcast Krymisfera.
https://niewyjasnione-zbrodnie.blogspot.com/2021/09/zabojstwo-krzysztofa-siudzinskiego.html
Zdjęcia mojego autorstwa przedstawiają odludne okolice Warty (gdy tam spacerowałem nie natknąłem się na nikogo), mocno zalesione ruiny fortu I z XIX wieku (podobnie) oraz opuszczony dom na Żorskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz