piątek, 1 listopada 2024

Fragment Soul, Nailed to Obscurity i Draconian 31 października 2024 r. (fotorelacja)

                                                                  






Tym razem udało mi się wygrać dwuosobowe zaproszenie na warszawski koncert szwedzkich goth doom death metalowców z Draconian. Warszawska Hydrozagadka była pierwszym przystankiem Szwedów przy okazji trasy trzydziestolecia istnienia zespołu. Do Draconian wróciła po 10 latach przerwy ich długoletnia wokalistka Lisa Johansson, którą na świetnych skądinąd albumach "Sovran" (2015) i Under a Godless Veil" (2022) zastępowała pochodząca z RPA Heike Langhans (m.in. Ison). No i właśnie Draconian widziałem wcześniej na żywo dwukrotnie (2016 rok - Wrocław, Liverpool i 2019 rok - Warszawa, Progresja) z Heike na wokalu. Zatem ucieszyłem się, że będę mógł zobaczyć szwedzki zespół tym razem z Lisą udzielającą się wokalnie. Lubię Draconian z prostego powodu: oprócz gotyckich naleciałości jest w muzyce Szwedów sporo doom death metalowego ciężaru, poza tym ów dualizm w sferze wokalnej tzn. mocny growling Andersa Jacobssona i eteryczny damski śpiew Lisy/Heike fajnie ze sobą współgra kreując refleksyjny nastrój smutku i melancholii. Draconian to zdecydowanie jedna z 'gwiazd' wyśmiewanej w środowisku metalowym Napalm Records. Nadto gitarzysta Draconian, Johan Ericson ma wspaniały projekt funeral doom metalowy Doom: VS. "Dead Words Speak" z 2008 roku to tak potężny doom metalowy cios, że czapki z głów. Posłuchajcie sami: 

https://doomvs.bandcamp.com/album/dead-words-speak

Wróćmy jednak do halloweenowego koncertu w Hydrozagadce. Jako supporty Draconian wystąpiły Fragment Soul z Grecji oraz Nailed to Obscurity z Niemiec. Od razu przyznam, że twórczości obu tych zespołów w zasadzie w ogóle nie znałem. Na szybko i wyrywkowo odsłuchałem ich muzykę na kilka dni przed koncertem. Grecy grają przyjemny i melancholijny doom metal z czystymi wokalami, zarówno męskimi, jak i żeńskimi. Zagrali całkiem solidny koncert, ale jak dla mnie za mało było w ich występie doom metalowego miażdżenia. Niemniej jednak to interesujący młody zespół w stylu wczesnej Anathemy.  Myślę, że warto sprawdzić ich wysublimowany prog doom:

https://fragmentsoul.bandcamp.com/album/galois-paradox

Z kolei Niemcy z Nailed to Obscurity postawili na ciężar i agresję ze sporą dozą melodii, aczkolwiek jakoś mnie ich muzyka nie powaliła na kolana. Przynajmniej nie na tyle, abym leciał na ich stoisko z merchem i kupował płyty. Scenicznie zaprezentowali się doskonale, mnóstwo energii i generalnie profesjonalne obycie koncertowe. Jednak miałem wrażenie, że nie było w ich występie zbyt wiele melancholii, a tego oczekuje od doom death metalu, także tego melodyjnego z czystymi wokalami. Nie da się ukryć, że można usłyszeć w ich muzyce choćby inspirację Finami ze Swallow the Sun. Mimo wszystko zachęcam do odsłuchu:

https://nailedtoobscurity.bandcamp.com/album/black-frost

Set-lista: "King Delusion", "Clouded Frame", "Resonance", "The Aberrant Host", "Liquid Morning", "Protean", "Deadening" i "Road to Perdition".

Cóż mogę powiedzieć o koncercie Draconian? Po raz trzeci czuję się usatysfakcjonowany. Lisa wyraźnie tęskniła za śpiewaniem w zespole i z radością zasiliła szeregi zespołu. Ustawiłem się tuż przy scenie, by zrobić kilka zdjęć i tam już pozostałem. Draconian postawili na bardzo przekrojową i różnorodną set-listę prezentując chociażby "The Cry of Silence", "Morphine Cloud', "Death, Come Near Me", "Pale Tortured Blue" czy zagrany jako ostatni "The Sethian". Osobiście zabrakło mi np. "The Sacrificial Flame" czy "Elysian Night", ale nie można mieć wszystkiego. Muzycy są zdecydowanie w formie, ale zwracałem też uwagę na publiczność w moim otoczeniu. Pod sceną dominowały młode kobiety i bawiły się wybornie: w transie, widać było radość na ich twarzach, choć doom death Draconian wręcz kipi od smutku, rozczarowania, melancholii. Cieszy sam fakt, że zespoły doom death metalowe czasem grają koncerty w Polsce, w końcu doom metal to nie tylko stoner doom, sludge doom czy trad/heavy doom. Nadal jednak tytułem dygresji czekam na występy Shape of Despair czy Evoken w Polsce. Dodam jeszcze, że Anders wciąż growluje świetnie, a Lisa potrafi swoim śpiewem oczarować. 

Odsłuch:

https://www.youtube.com/watch?v=BDM9xKPJcTE

Set-lista: "The Cry of Silence", "Heavy Lies the Crown", "Deadlight", "Heaven Laid in Tears", "Morphine Cloud", "Bloodflower", "Night Visitor", "Earthbound", "Daylight Mystery", "Pale Tortured Blue", "Death, Come Near Me" i "The Sethian". 

niedziela, 20 października 2024

Lana Del Rabies, Kollaps i Pharmakon w Pawilonie 18 października 2024 roku (fotorelacja)

                                                                       






W piątek 18 października po raz pierwszy od wielu lat wybrałem się do poznańskiego Pawilonu, by zobaczyć nietypowy koncert. Dlaczego nietypowy? Z prostego powodu: występy noisowe, death industrialne i power electronics są w Polsce rzadkością (ominął mnie w tym roku chociażby lutowy występ Brighter Death Now w Łodzi). Cena biletu (60 zł) też była zachęcająca, gdyż koncerty zagranicznych wykonawców rzadko są obecnie sprzedawane poniżej 100 zł. 

Z tego względu fani agresywnego i mrocznego industrialu dopisali, wychwyciłem także obecność kilku osób z subkultury gotyckiej. Muzyka prezentowana przez wszystkich trzech wykonawców (Lana Del Rabies, Kollaps, Pharmakon, choć tak naprawdę Kollaps można nazwać pełnoprawnym zespołem) była brutalna, agresywna, transowa. Cóż, death industrial, power electronics i noise nie należą do najprzyjemniejszych dźwięków, chociaż Lana Del Rabies i Pharmakon to nadal nie poziom ekstremy Merzbow czy Masonna. Są to jednak coraz bardziej cenione artystki (obie z USA) w niszy mrocznego industrialu i noise'a. Podobało mi się że wszyscy muzycy (Lana Del Rabies, wokalista Kollaps, Pharmakon, czyli Margaret Chardiet) wychodzili do publiczności i tam wśród dźwięków industrialnego noisu wrzeszczeli, przepychali się z fanami. To nadawało wszystkim trzem występom jeszcze bardziej intymnego i mrocznego charakteru. Wokalista Kollaps Wade Black (wyglądający trochę jak młody Trent Reznor z Nine Inch Nails) ubliżał publiczności, a nawet na nią pluł. Totalna agresja i energia na scenie. 

Serio życzyłbym sobie więcej koncertów dark industrialu, dark ambientu i noisu w Pawilonie. Mam nadzieję, że w 2025 roku takowe się pojawią. Lana Del Rabies (jej ostatni album "Strega Beata" z 2023 roku jest zaskakująco delikatny i eklektyczny) napisała dziś na swoim IG, że koncert w Poznaniu był jej ulubionym. 

Odsłuch Lana Del Rabies, Kollaps i Pharmakon: 

https://deathbombarc.bandcamp.com/album/shadow-world

https://kollaps-noise.bandcamp.com/album/mechanical-christ

https://pharmakon.bandcamp.com/album/maggot-mass

środa, 16 października 2024

Thantifaxath, Five the Hierpohant i Inter Arma w Minodze 16 października 2024 roku (fotorelacja)

                                                                    






Od razu zaznaczę, że relacje koncertowe będą się pojawiać na tym blogu rzadziej i skupię się na nim głównie na brzmieniach metalowych (koncerty zahaczające o dark independent/goth będą pojawiały się na Darkultura, portalu i zinie, który współtworzę z przyjaciółkami od września 2024 roku). Zachęcam, aby tam czasem zaglądać. Jak dobrze pójdzie, to w grudniu ukaże się pierwszy numer drukowanego zina Darkultura. 

https://darkultura.com/

Inna sprawa, że na klubowe koncerty metalowe chodzę obecnie rzadko.

Cóż, najbardziej z wczorajszego składu zależało mi na zobaczeniu Thantifaxath, gdyż chaotyczny i oparty na dysonansach black metal Kanadyjczyków wywarł na mnie spore wrażenie w trakcie odsłuchu "Sacred White Noise" (2014) i "Hive Mind Narcosis" (2023). Generalnie anonimowi muzycy z Kanady tworzą black metal zwyrodniały, dezorientujący i wzbudzający niepokój, na myśl nasuwający takie zespoły jak Akhlys, The Axis of Perdition, Blut Aus Nord, Deathspell Omega czy Darkspace. Odziani w mnisie habity i kaptury Thantifaxath wypadli na żywo bardzo intensywnie i mrocznie. Mnóstwo technicznej precyzji, intrygujących zmian temp, namacalna atmosfera abstrakcji i obłędu. To był doprawdy niezwykły koncert i pierwszy ich występ w Polsce. 

Set-listy nie pamiętam, ale kojarzę, że zagrali "Solar Witch" czy "Surgical Utopian Love".

Odsłuch: https://darkdescentrecords.bandcamp.com/album/void-masquerading-as-matter

https://darkdescentrecords.bandcamp.com/album/hive-mind-narcosis

Five the Hierophant też mnie zaintrygował. To był najlżejszy koncert wczorajszego wieczoru, acz mocno transowy i kontemplacyjny. Psychodeliczny, relaksacyjny i w dużej mierze instrumentalny doom jazz inspirowany dark jazzem Bohren und der Club of Gore czy The Kilimanjaro Darkjazz Ensemble. Miało się wrażenie hipnotycznego odpływania w trakcie koncertu brytyjsko-polskiego zespołu. Bogactwo instrumentarium, zapach kadzideł i bujający doom metalowy ciężar dopełniały całości tego muzycznego rytuału. Co ciekawe, w Five the Hierophant gra Geyron, gitarzysta i wokalista Witchmaster i eks-muzyk Profanum. 

Odsłuch: https://five-the-hierophant.bandcamp.com/album/through-aureate-void

Nie będę się przechwalał, że znam dyskografię Inter Arma, bo zespołu z USA słuchałem wybiórczo na kilka dni przed koncertem. Na pewno to dość eklektyczna i eksperymentalna mieszanina death metalowego miażdżenia a la Morbid Angel, sludge doom metalu, black metalu i post-metalu. Koncertowo było bardzo intensywnie, hałaśliwie, z bodaj dwoma spokojniejszymi instrumentalnymi przerywnikami. Zrobił na mnie wrażenie wokalista Mike Paparo, który nie wahał się wyjść do widowni i growlować w niewielkim tłumie. Na pewno muzyka Inter Arma jest psychodeliczna, nieszablonowa, chwilami okrutnie ciężka, kipiąca od różnorodnych pomysłów. Zresztą już po koncercie miałem wrażenie, że Amerykanie doskonale się na nim bawili. 

Odsłuch ostatniego albumu Inter Arma: https://interarma.bandcamp.com/album/new-heaven

Tyle na dzisiaj. Zdjęcia jak zwykle wyszły kiepsko.

sobota, 28 września 2024

Everything Is Fire, Datura i Obsidian Mantra 27 września 2024 r. w Minodze (fotorelacja)

                                                  




W tym roku mam farta, gdyż była to czwarta wejściówka, którą wygrałem, jeśli chodzi o koncerty klubowe. Nie będę ukrywał, że najbardziej zależało mi na ponownym zobaczeniu warszawskiego zespołu Datura, którego koncert w kwietniu br. (przed Final Gasp) w Hydrozagadce utkwił mi w pamięci. Niejednoznaczna i ekstremalnie atmosferyczna muzyka Datura mocno do mnie przemówiła. I od tej pory kibicuję kwintetowi z Warszawy, gdyż zasługują, by grać koncerty na dużych festiwalach a la Mystic czy Castle Party. 

Na początek jednak niewielką sceną Minogi zawładnęli wejherowscy brutal death metalowcy z Everything Is Fire. Nazwa zespołu pochodzi od albumu technicznych death metalowców z Ulcerate (rok 2009, Nowa Zelandia), zatem można się spodziewać jakie inspiracje muzyczne mają Polacy (Suffocation, Ulcerate, Immolation, Hate Eternal). Koncert brutalny, szybki, ekstremalny, zagrany bardzo profesjonalnie. Możecie odsłuchać debiutancką EP-kę "Everything Is Fire" poniżej:

https://defenserecords.bandcamp.com/album/everything-is-fire-everything-is-fire

Warszawiacy z Datura grali wczoraj najmniej ekstremalnie, ale jednocześnie ich muzykę najtrudniej scharakteryzować. Ścierają się w niej wpływy post-metalu, post-rocka, sludge/doom metalu, ambientu i dark folka i wszystkie te elementy układanki idealnie do siebie pasują. Ogromnym atutem zespołu jest wokalistka Michalina Maja Rutkowska, z którą już po występie Datura trochę pogawędziłem. Jej wokale pięknie balansują pomiędzy delikatnością, eterycznością, a dzikością i agresją. Datura są trochę porównywani do Obscure Sphinx, jednak mam wrażenie, że muzyka zespołu z Warszawy jest bardziej nieszablonowa, psychodeliczna, odrealniona. Warto pójść na koncert Datura, by odczuć mnogość emocji zawartych w tych hipnotycznych dźwiękach. A na pewno jeszcze będzie ku temu okazja, gdyż Datura dość regularnie koncertują. Polecam odsłuch "Obsidian" (2024). 

https://daturaband.bandcamp.com/album/obsidian

Na sam koniec poznaniacy z Obsidian Mantra zaprezentowali w całości na żywo swój najnowszy album "As We All Will" (2024), chyba najintensywniejszy i najbardziej agresywny materiał jaki kiedykolwiek nagrali, na pewno inspirowany brutalnością i dzikością black metalu. Koncert poznaniaków zleciał mi bardzo szybko i całkiem mi się podobał, ale mimo wszystko nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to Datura byli wczoraj 'gwiazdami' wieczoru. Odsłuch poniżej:

https://obsidianmantra.bandcamp.com/album/as-we-all-will

Zdjęcia jak zwykle wyszły mocno przeciętnie. W dodatku na blogspocie obecnie nie zawsze są wrzucane po kolei. Cóż, nie mam czasu, by się z tym użerać. 

Dziś natomiast koncert w Krakowie, w którym nie mogę uczestniczyć: Whispers in the Shadow (Austria) i Golden Apes (Niemcy). 

wtorek, 10 września 2024

Samobójstwa wśród dzieci i młodzieży

                                                 

Dzisiaj mamy Międzynarodowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom. Przypomniało mi się samobójstwo 13-letnich Kingi i Zuzi w Dobczynie 31 sierpnia 2021 roku. Dziewczynki ubrały się na czarno, miały mocny makijaż, niosły ze sobą duże donice, po czym powiesiły się na gałęzi wierzby, nieopodal domu jednej z nich. To podwójne samobójstwo zapewne będzie często przywoływane w podręcznikach suicydologii jako przykład paktu samobójczego. Pisałem o nim w starym artykule, gdyż mocno mnie swego czasu poruszyło. Nawet teraz patrząc na zdjęcia tych dziewczynek jest mi zwyczajnie przykro. 

https://dtbbth.blogspot.com/2021/09/podwojne-samobojstwo-w-lesie-pod.html

Rzuciłem okiem na artykuły dotyczące samobójstw dzieci w Polsce w trakcie bieżącego roku. Zwróciłem uwagę na dwa przypadki. 28 czerwca 2024 roku 14-letnia Milena wyszła z mieszkania w Rudzie Śląskiej mówiąc rodzicom, że będzie nocować u koleżanki. Nie była to prawda. Dziewczynka odebrała sobie życie w lesie w Zabrzu, na granicy z Rudą Śląską. Być może doszło do nakłaniania do samobójstwa. 

18 sierpnia 2024 roku zaginęła 15-letnia Marcelina Kwapulińska z Orzesza. Monitoring zarejestrował dziewczynkę przy torach kolejowych. Ma się wrażenie jakby Marcelina się czegoś obawiała. Tam też znaleziono jej plecak i ślady krwi, jednakże ciało dziewczynki znaleziono w lesie między Orzeszem a Łaziskami Górnymi dzień później, kilkaset metrów od torowiska. W chwili gdy wspominam tą tajemniczą sprawę nie jest pewne czy dziewczynka popełniła samobójstwo, ale oczywiście taka możliwość jest rozpatrywana. 

Czytałem kilka artykułów o tym, że rośnie liczba samobójstw wśród dzieci i młodzieży w USA i Polsce (w Polsce od 2023 roku mamy jednak delikatny spadek). Tutaj trzeba działać szybko i zdecydowanie: dzieci i młodzi dorośli w stanie depresji i z myślami samobójczymi muszą otrzymać pomoc jak najszybciej. Wielu samobójstwom dziecięcym można w porę zapobiec. W Polsce mamy niedobór psychologów i psychiatrów dziecięcych, a pediatrzy często nie mają pojęcia o etiologii i symptomach depresji. Odnoszę niepokojące wrażenie, że wielu dorosłych nie jest świadomych tego, że także dzieci mogą mieć myśli, fantazje, plany suicydalne. Warto dodać, że czasem do samobójstwa dziecka czy nastolatka dochodzi bez ostrzeżenia, bez jakichkolwiek symptomów ostrzegawczych, pod wpływem nagłego i krótkotrwałego impulsu samobójczego. Dzieci mogą kontemplować popełnienie samobójstwa, o czym ich rodzice mogą nie wiedzieć, nie mieć pojęcia. Wyzwalaczem samobójstwa/próby samobójczej może być chociażby sprzeczka z rodzicem czy akt znęcania się przez rówieśników. 

Przy okazji polecam niniejszy artykuł naukowy traktujący o neurobiologii samobójstw:

https://www.termedia.pl/Samobojstwa-i-zachowania-samobojcze-jako-przedmiot-zainteresowan-r-nnauk-medycznych-Definicja-podzial-i-przeglad-biomarkerow-r-nzachowan-samobojczych-Czesc-I-Psychiatryczne-i-neuroobrazowe-r-nmarkery-,67,42902,1,0.html

I niniejszy wywiad:

https://ug.edu.pl/news/en/4841/suicide-risk-prevention-among-children-and-adolescents-how-were-supposed-know-latest-data-depression

Oba te teksty dały mi do myślenia.

EDIT: 19 września bieżącego roku 15-letnia Zuzanna wyskoczyła z 8-piętra bloku na ulicy Krasnodębskiej (Bródno, Warszawa). Zginęła na miejscu. Kolejny przykry przykład tego, że zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży w Polsce jest w wielu aspektach zaniedbywane. Na koniec trochę statystyk:

https://demagog.org.pl/analizy_i_raporty/samobojstwa-w-2023-roku-analizujemy-pelne-dane-policji/?cn-reloaded=1

EDIT: 16 września odebrała sobie życie 16-letnia Julia z Lubina. Dziewczynka padła ofiarą systematycznego i perfidnego hejtu ze strony szkolnych rówieśników. To tragiczne samobójstwo wnet podchwyciły media publikując na jego temat dziesiątki artykułów. I słusznie! Należy jednak nadmienić, że wiele dziecięcych i młodzieżowych samobójstw przechodzi w mediach prawie bez echa. Cóż, samobójstwa wśród dzieci i młodzieży to szczególnie wstydliwy problem dla polskich urzędników. 

https://www.lubin.pl/milczacy-krzyk-ulicami-miasta-przejdzie-marsz-dla-julii/?fbclid=IwY2xjawFoh71leHRuA2FlbQIxMQABHe3vqL2GK9Q_ZSx4Zqbg4v2QfDp6915AfuPH18WFX81pMPuOs1SPHjQmTQ_aem_fe7tInbZJP_SO38pGwTVeQ

IAMX - Chris Corner w Tamie, 9 września 2024 r. (fotorelacja)

                                                                          





Nie będę ukrywał, że z muzyką IAMX (Chrisa Cornera ze Sneaker Pimps) zetknąłem się niedawno, gdy kupiłem na CD "The Alternative" (2006) w sklepie z używanymi płytami CD w Poznaniu. Od tej pory zacząłem słuchać IAMX w miarę regularnie. Wtedy jeszcze nie widziałem jaka jest skala popularności Chrisa w Polsce. A jest ogromna, zwłaszcza wśród płci pięknej. Dość powiedzieć, że IAMX regularnie koncertuje w Polsce, wystąpił chociażby na Castle Party 2007, w 2008 w radiowej Trójce czy w 2011 roku w warszawskiej Stodole. To artysta cieszący się estymą wśród subkultury gotyckiej, acz słuchają go także miłośnicy i miłośniczki pulsującej elektroniki/synth popu. Dlatego też koncert IAMX w poznańskiej Tamie był moim pierwszym kontaktem z twórczością Chrisa na żywo. Znajoma, którą spotkałem już po koncercie powiedziała mi, że to już jej bodaj piąty koncert IAMX. Kolejne dwa odbędą się w maju 2025 roku w Krakowie i Warszawie. Warto zapisać już te daty w koncertowym notatniku. 

Mamy 10 września 2024 roku, czyli coroczny Międzynarodowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom. Co ciekawe, Chris Corner z IAMX zmagał się z depresją, trapiła go bezsenność. Otwarcie o tym mówił, uczulał na to, żeby z depresją walczyć. Nie przepadam za pudelkowymi portalikami, ale warto chociażby przytoczyć w tym miejscu ten intymny wywiad z Chrisem. 

Tytułem dygresji najgorsza w przypadku męskiej depresji jest apatia otoczenia, niemożność czy też niechęć do zrozumienia tej potencjalnie śmiertelnej choroby.

https://ohme.pl/lifestyle/chris-corner-tragiczna-ironia-tego-czym-jest-depresja-polega-na-tym-ze-unikanie-jej-tylko-podsyca-ogien/

Jakie są zatem moje wrażenia po koncercie IAMX w poznańskiej Tamie? Oczywiście pozytywne. Wizualny majstersztyk muzyki elektronicznej/synth-popu, przeplatany mozaikami surrealistycznych wizualizacji. Koncert doskonale zagrany, pełen emocji, czasem zmysłowy, buzujący od seksualnej energii, czasem melancholijny i refleksyjny. Przykuwały uwagę androgyniczny a la David Bowie wizerunek Chrisa oraz jego zwinna ekspresja sceniczna. Frekwencja dopisała, sala koncertowa Tamy pękała w szwach. Warto też wspomnieć o tym, że publiczność odbierała muzykę Chrisa z wielkim entuzjazmem. Chris powtarzał, że kocha polską publiczność i uwielbia tutaj występować. I był w doskonałej formie wokalnej. 

Koncert trwał ponad 90 minut. Oto jego set-lista: "Disciple", "The X ID", "Sailor", "Aphrodisiac", "After Every Party I Die", "Break the Chain", "I Come With Knives", "Neurosymphony", "Fault Lines", "Spit It Out", "The Alternative" oraz w trakcie bisu "Happiness", "No Maker Made Me", "Bernadette" i "Mercy".

Odsłuch:

https://www.youtube.com/watch?v=H5w5Ued0ddY

https://iamx.bandcamp.com/album/fault-lines-4

niedziela, 8 września 2024

Confess, Monument of Misanthropy, Malevolent Creation i Belphegor w 2Progi, 07.09.2024 (fotorelacja)

                                                               







W zasadzie jakoś szczególnie nie planowałem wybrać się na niniejszy koncert, ale wygrałem na niego bilet, zatem wskazane było pojawić się 7 września 2024 roku w poznańskim 2Progi, w którym obecnie (obok Minogi) odbywają się najciekawsze koncerty metalowe i alternatywne w Poznaniu. Nie zanosi się póki co na odrodzenie poznańskiego klubu u Bazyla. 5 września Malevolent Creation i Belphegor wystąpiły w warszawskim klubie Proxima mimo skąpych frekwencyjnie protestów ze strony Krucjaty Młodych, które nic nie dały i jakichś dziwnych petycji. No bo wiadomo, że zespoły pokroju Belphegor czy Malevolent Creation deprawują młodzież, gdyż 'ich muzyka jest przesiąknięta satanizmem, złem i ohydą'. Śmieszne jest to, że takie protesty odbywają się przed wydarzeniami zamkniętymi, biletowanymi, na które przychodzą osoby chętne do posłuchania metalu na żywo. Metalu, który bywa prowokacyjny, bluźnierczy, okultystyczny, sataniczny, dekadencki, nihilistyczny. Jednak sekciarskie i służalcze monoteizmy, w tym, rzecz jasna, chrześcijaństwo także potrafią być zdeprawowane, pełne fałszu i hipokryzji, przesycone złem i ukrywaną perwersją. Na szczęście w Poznaniu cyrku z protestem grupki katolickich radykałów zabrakło i można było bez przeszkód posłuchać czterech zagranicznych zespołów. 

Na początek Confess, czyli groove/thrash metal z Iranu/Norwegii. Pierwotnie zespół powstał w 2010 roku w Teheranie, ale dwaj muzycy Confess zostali tam aresztowani w 2015 roku. Zarzucono im bluźnierstwo ('treści antyreligijne, sataniczne, antyrządowe i wywiady z zakazanymi zagranicznymi rozgłośniami radiowymi'), groziła im egzekucja, ostatecznie muzycy zostali w 2019 roku skazani łącznie na 14.5 lat więzienia i chłostę. Czego oczekiwać od Iranu, kraju islamskiego zamordyzmu, w którym muzyka, metal, koncerty są zakazane, a kobiety są od lat traktowane jako podludzie? W każdym razie muzycy Confess (wokalista i basista) uciekli przez Turcję do Norwegii, gdzie uzyskali azyl, dokoptowali norweskich muzyków i dalej tworzą. Z tego też względu odebrałem groove/nu/thrash metal Confess bardzo pozytywnie, gdyż spodobała mi się determinacja i wywrotowość Irańczyków. Mam znajomą Irankę, która wciąż mieszka w Iranie i marzy o tym, aby się stamtąd wynieść. Reżimy autokratyczne i religijne tłamszą wolność jednostki, także w sferze upodobań muzycznych. Iran jest niestety tego smutnym dowodem. Koncertowo Confess mnie kupili, był ciężar, bujający groove, dobry growlujący wokal Nikana Khosravi i kilka okazji do headbangingu. Polecam odsłuch. 

https://confessband.bandcamp.com/album/revenge-at-all-costs

Austriaków z Monument of Misanthropy widziałem w 2019 roku w Bazylu, gdy supportowali Ragnarok i Immolation. Wiedeńczycy grają brutalny death metal bardziej w estetyce Dying Fetus, aborted i Devourment niż Morbid Angel czy Cannibal Corpse. Sporo w death metalu Monument of Misanthropy jest chwytliwości i groove'a. W warstwie lirycznej przewija się tematyka seryjnych morderców. Dość powiedzieć, że w 2021 roku Monument of Misanthrophy wydali album "Unterweger" dotyczący seryjnego mordercy dziesięciu kobiet Jacka Unterwegera wywodzącego się z austriackich elit. Tak czy owak, momentami brutalny death metal MoM wydawał mi się ciut monotonny, ale jeśli i tak bawiłem się na koncercie Austriaków całkiem nieźle. Ich numery takie jak 'Exceptionally Sadistic" są krótkie i kompaktowe. Poniżej odsłuch:

https://monumentofmisanthropy.bandcamp.com/album/anger-mismanagement

Cóż, przyznaję się bez bicia, że nigdy nie widziałem Malevolent Creation na żywo, jakoś nigdy nie było ku temu okazji, a gdy zaczynałem słuchać metalu w drugiej połowie lat 90tych to była to dla mnie bardzo ważna kapela. Do tej pory posiadam kilka płyt Malevolent Creation na CD np. "Warkult", "Stillborn", "In Cold Blood", "The Fine Art of Murder" czy "The Will to Kill", choć dość dawno do nich nie wracałem. Muszę niebawem zrobić sobie dzień z death metalem Malevolent Creation i trochę uzupełnić ich dyskografię, bo do tego zespołu mam duży sentyment. Z najstarszego składu Malevolent Creation pozostał tylko gitarzysta Phil Fasciana, a na wokalu od 2022 roku growluje Deron Miller. Pamiętam też jak przygnębiła mnie w lipcu 2018 roku wiadomość o śmierci wokalisty MC Bretta Hoffmana na raka prostaty. Koncertowo Amerykanie wymietli. Doskonale zagrany, precyzyjny, gniotący death metal zmuszający do częstego moshingu i headbangingu. Świetny kontakt z publicznością (muzycy np. pytali co to znaczy po polsku skandowane 'napierdalać') i mocarne brzmienie na żywo. Nie jestem pewien setlisty, ale wyłapałem np. "Alliance or War", "Dominated Resurgency", "Coronation of Our Domain", "Monster", "Homicial Rant", "Multiple Stab Wounds", "Infernal Desire", "Living in Fear", "Kill Zone", "Blood Borthers" i chyba "Eve of the Apocalypse".

Odsłuch: https://centurymedia.bandcamp.com/album/the-13th-beast-bonus-tracks-edition

I w ramach ciekawostki demo szwajcarskiego Silent Death z 1995 roku z Brettem Hoffmanem (ex-Malevolent Creation) na wokalu:

https://www.youtube.com/watch?v=plDuyuIUbkc

No i dochodzimy do sedna sprawy, czyli koncertu Austriaków z Belphegor. Odnoszę wrażenie, że trochę publiczności przyszło wyłącznie na koncert Belphegor (liczne noszone koszulki, sporo osób na merchu). Belphegor wywołuje ambiwalentne odczucia także w środowisku metalowym. Niektórzy nie trawią choćby ich albumów nagrywanych dla Nuclear Blast. Ja też mam wrażenie, że obecnie muzyka Austriaków przypomina black death Behemoth z domieszką Morbid Angel. Mnie osobiście to nie przeszkadza, ale też nie jestem jakimś wybitnym fanem Austriaków. Natomiast ten zespół budzi kontrowersje ze względu na wyrazistą sataniczno-blasfemiczną otoczkę. Jednakże prowokacja, dekadencja i nihilizm były obecne w death i black metalu od zawsze i jakieś marginalne protesty środowisk kościelnych tego nie zmienią. A polska młodzież się laicyzuje, o czym świadczy obecność wielu młodych metalowców na Belphegor (pozdrawiam dwóch młodych chłopaków stojących obok mnie na Belphegor oraz piękną dziewczynę z niebieskimi włosami - świetne tatuaże!) Sam koncert Belphegor przypominał bluźnierczą ceremonię (kadzidła, zwierzęce czaszki, dwie maczety, odwrócony krzyż na piersi postawnego wokalisty Belphegor, Helmutha). Wczorajszego wieczoru najlepszy koncert dali według mnie Amerykanie z Malevolent Creation, jednak Belphegor też mnie zaintrygował (trupi wygląd muzyków, sporo mrocznego miażdzenia w umiarkowanych tempach). Frekwencja dopisała, jak widać sporo metalowców nie pojechało na Summer Dying Loud 2024. A totalnie posępny Helmuth uśmiechnął się parę razy w trakcie koncertu Belphegor i łyknął solidną porcję whisky z butelki. 

Odsłuch: https://belphegor-austria.bandcamp.com/album/the-devils

I dla porównania starszy materiał od Belphegor:

https://belphegor-austria.bandcamp.com/album/blutsabbath-remastered-2021

https://belphegor-austria.bandcamp.com/music

Starsza fotorelacja z koncertu Belphegor w 2018 roku:

https://dtbbth.blogspot.com/2018/07/de-profundis-melechesh-i-belphegor-w.html

Następny koncert w planach: IAMX w Tamie 9 września br. Trzeba odpocząć od ciężkich brzmień i zagłębić się trochę w brzmienia gotyckie/elektroniczne. 

Zdjęcia wrzuciłem trochę nie po kolei, ale chrzanić to. Blogspot powoli robi się dość problematyczny, jeśli chodzi o wrzucanie zdjęć. 

poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Black Mynah, Schrottensburg i Rope Sect w Hydrozagadce 24 sierpnia 2024 roku (fotorelacja)

                                                  





24 sierpnia 2024 roku miałem niewątpliwą przyjemność uczestniczyć w kolejnym koncercie zorganizowanym w Warszawie przez Disco Hospital Booking. Przyglądam się poczynaniom Sylwii, gdyż zaprasza do grania na żywo zespoły i projekty ciekawe, nietuzinkowe (Of the Wand and the Moon, Final Gasp, Rope Sect, w przyszłości np. Death in Rome czy Phobocosm), które warto zobaczyć na żywo. No i najczęściej skład koncertów organizowanych przez DHB jest eklektyczny (obok brzmień neofolkowych pojawia się np. industrial, post-punk czy thrash/death metal). 14 września w Hydrozagadce wystąpią neofolkowe Death in Rome i By the Spirits, ale jeszcze nie wiem czy uda mi się dotrzeć na ten koncert. Tymczasem krótko o wydarzeniu, które miało miejsce w praskiej Hydrozagadce 24 sierpnia br. 

Wystąpiły rodzime Black Mynah (Gdynia) i Schrottensburg (Płock) oraz niemiecki enigmatyczny zespół Rope Sect. Wszystkie koncerty mi się podobały, ale zacznijmy od Black Mynah. Obecnie zespół (wcześniej projekt Joanny Kucharskiej z Lonker See) tworzy nader eklektyczną i psychodeliczną mieszaninę garażowego rocka, shoegaze'a i dream popu, która powinna zainteresować miłośników My Bloody Valentine, A Place to Bury Strangers czy Slowdive. Jeśli dobrze pamiętam najnowszy (trzeci) album Black Mynah wyjdzie jesienią, poniżej odsłuch "II" z 2020 roku. 

https://blackmynah.bandcamp.com/album/ii 

Przyznam się, że płocki Schrottensburg widziałem na żywo po raz pierwszy i muszę przyznać, że to doskonała porcja muzyki na żywo. Surowy, mechaniczny, plemienny industrial (estetyka wczesnych Einsturzende Neubauten i Die Krupps się kłania), który emanuje chłodem i gniewem. Znajomy muzyków, który widział Schrottensburg po raz siódmy na żywo powiedział mi, że każdy ich album jest inny. Cóż, będę musiał z czasem nadrobić dyskografię zespołu z Płocka, który często gości na  gotyckich imprezach Old Skull. Do zapamiętania choćby gra na metalowej beczce, która uwypukliła industrialny ciężar muzyki rodaków. Koncert intensywny, agresywny, zadziorny, świetny industrialny punk. Do odsłuchu "Kosmogonia":

https://schrottersburg.bandcamp.com/album/kosmogonia-2023

Znajomość muzyki Rope Sect rozpocząłem kilkanaście miesięcy temu od piosenki "Lava" i melancholijny post-punk/death rock Niemców od razu przypadł mi do gustu. Zespół mnie zaintrygował, gdyż jest zagadkowy, sporadycznie udziela wywiadów i akcentuje w muzyce potrzebę odosobnienia. Moim ulubionym materiałem Niemców jest "Metanoia Sessions" (2021), ale oprócz refleksyjnych i melancholijnych piosenek Niemcy mają także sporo energicznych i zmetalizowanych utworów post-punkowych. Męski, nieco zobojętniały wokal w Rope Sect też robi dobrą robotę. Zresztą podobał mi się wizerunek sceniczny Inmeshera: długi czarny płaszcz z kapturem, koszulka z pętlą szubienicy. W zasadzie wszyscy muzycy Rope Sect mieli przywiązane do nóg szubieniczne sznury. Koncert był jednak energiczny, żwawy, nieco melancholijny, trwał chyba gdzieś ponad 40 minut. Jeśli chodzi o muzyczne skojarzenia to muzykę Niemców jestem skory polecić wielbicielom Beastmilk i Grave Pleasures (Finlandia) czy Katatonii (Szwecja). Odsłuch:

https://ropesect.bandcamp.com/album/estrangement

https://ropesect.bandcamp.com/album/the-great-flood

https://ropesect.bandcamp.com/album/proskynesis

https://ropesect.bandcamp.com/album/metanoia-sessions (mój ulubiony materiał Niemców)

Z set-listy zapamiętałem m.in. "Knives", "Rattenkoning", "Death Is Your Lover", "Divide Et Impera", "Handsome Youth", "Tarantist", "Quietus", "Revel in Disguise" i 'Proskynesis 1". 

Wciąż preferuję takie małe koncerty klubowe z mniej znanymi zespołami od wielkich koncertów stadionowych gwiazd i festiwali z kilkoma scenami muzycznymi. 

Aha, to nie był pierwszy koncert Niemców w Polsce jak pierwotnie zakładałem (Rope Sect i Dehet Sinn, ADA Puławska 12 lipca 2018 roku).