12 września 2014 roku ruszyła trasa Blitzkrieg VII (Wojna Błyskawiczna) 2014 rozpoczynając się we Wrocławiu. Nie mogłem sobie odmówić zobaczenia po raz wtóry na żywo legendy polskiego death metalu Vader, zatem stawiłem się w poznańskim Eskulapie.
Koncert rozpoczął się punktualnie o 19. Nie zdążyłem nawet zerknąć na stanowisko z merchem (uczyniłem to później), bo prawie natychmiast poleciałem zobaczyć jak prezentują się na scenie death metalowcy z Calm Hatchery. Będąc szczerym nie słyszałem ich muzyki poza wybiórczymi kawałkami na Youtube. Po 'tradycyjny' death metal sięgam obecnie sporadycznie preferując dźwięki black death metalowej rzezi o zacięciu okultystycznym. Niemniej koncertu Calm Hatchery wysłuchałem z rosnącym zainteresowaniem. Grupa skupiła się na promocji najnowszego krążka "Fading Reliefs", którego premiera jest dzisiaj. Zagrali z niego m.in. "Blessing Mantra" (do którego powstał teledysk) i poświęcony powstańcom warszawskim "Bomby nad Warszawą". Nowej płyty jej nie nabyłem, ale to co pokazali na koncercie przekonało mnie żeby w przyszłości rozważyć jej zakup. Ciekawie zaaranżowany, zróżnicowany, mocny i intensywny death metal z doskonałą pracą perkusji, bogatą paletą gitarowego riffowania i zmiennością temp. Na sam koniec występu Calm Hatchery growler zespołu Szczepan wykonał udany stage diving.
Vesania również zaczęła grać punktualnie. Przestałem śledzić poczynania tej grupy od albumu "God the Lux" (2005), niemniej byłem ciekaw jak kapela Oriona (gitarzysty Behemoth) i Daraya (eks-perkusisty Vader) zaprezentuje się na żywo. Gdy już zaczęli grać to pierwsze co mi się rzuciło w oczy to intrygujący image sceniczny muzyków Vesania. Przykuwał uwagę zwłaszcza basista Vesanii Heinrich odziany w skórzany wojskowy mundur z corpsepaintem na twarzy. W pewnym momencie oddał nawet strzał z Lugera w kierunku Oriona. Z rezerwą podchodzę do bombastycznego symfonicznego black metalu a la Dimmu Borgir, ale muszę przyznać, że Vesania daje naprawdę profesjonalne i zaskakujące koncerty. Ich muzyka kojarzy mi się z nawiedzonym lunaparkiem, zwyrodniałym teatrem, karnawałem obłąkańców, złośliwym chichotem przerażającego błazna. Dało się tą psychotyczną atmosferę nieco odczuć na wczorajszym koncercie Vesania.
Vader widziałem na przestrzeni lat parę razy np. w 2007 roku w Zeppelin Hall w ramach Wojny Błyskawicznej IV. To że death metalowe komando Piotra Wiwczarka daje intensywne i mordercze koncerty wiadomo od dawna. Oczywiście Vader skupił się na graniu kawałków z ostatniego (bardzo udanego zresztą) krążka zespołu "Tibi Et Ingi" (2014), ale zagrane zostały też numery np. z "The Ultimate Incantation" (1992), "De Profundis" (1995) czy "Back to the Blind" (1997). W trakcie koncertu Vader młyn pod sceną był niesamowity; dla spotęgowania nastroju nie obyło się też bez ognistych wyziewów i obłoków pary. Podczas gigu były chyba jakieś problemy techniczne, zespół ze 2-3 razy na krótko schodził ze sceny, niemniej muszę przyznać, że Vader nadal potrafi precyzyjnie ciąć i niszczyć małżowiny uszne intensywną death metalową nawałnicą. Ogromne obycie sceniczne, dobra interakcja z fanami, bezlitosne blasty brytyjskiego pałkera Vader Jamesa Stewarta podsycające szaleństwo... dokładnej kolejności set-listy nie pamiętam, ale na pewno zagrali "Carnal", "Dark Age", "Sword of the Witcher", "Abandon All Hope", "Go to Hell", "Silent Empire", "Triumph of Death", "Sothis", "Return to the Morbid Reich", "Where Angels Weep", "The End", "Come and See My Sacrifice", "Cold Demons", "The Eye of the Abyss", "The End" i na bis "Necropolis".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz