piątek, 27 lutego 2015
Devilish Impressions, Beheaded, Christ Agony w Bazylu, 27.02.2015 (fotorelacja)
Słucham właśnie Finów z dark doomowego Oxist (obiecująca kapela) i zastanawiam się czy w ogóle powinienem napisać tą okrojoną relację zważywszy na to, że musiałem z powodu siły wyższej odpuścić sobie finalny gig Christ Agony. Inna sprawa, że koncert rozpoczął się od całkiem sporej obsuwy czasowej - gdyby zaczął się punktualnie to sprawa wyglądała by nieco inaczej. No cóż, widziałem Christ Agony bodaj trzykrotnie na żywo, więc opuszczałem salę koncertową Bazyla bez większych wyrzutów sumienia, może tylko ciut rozczarowany.
Twórczość Devilish Impressions znam trochę po macoszemu, ale po zobaczeniu zespołu z Opola będę musiał bliżej zapoznać się z ich symfonicznym black/death metalem. Jak sam przyznał wokalista Quazaare Poznań odwiedzili ostatnio w 2008 roku, ale nie przypominam sobie mojej obecności na tamtym koncercie. Szczerze mówiąc nie oczekiwałem od ich muzyki zbyt wiele, bo z rezerwą podchodzę do black metalu z klawiszami, lecz na żywo Devilish Impressions wypadli bardzo profesjonalnie. Mocny black metalowy skrzek Quzaare, nienachalne klawiszowe tło, kilka fajnych riffów skłaniających do machania łbem i trochę brutalnej black metalowej nawałnicy. Jeśli ktoś lubi Vesanię, Dimmu Borgir czy Old Man's Child powinien zobaczyć Devlish Impressions na żywo. Najmocniejszym akcentem koncertu było dla mnie ich wykonanie "I Am the Son of God" z płyty "Diabolicanos - Act III: Armageddon" (2008).
Jeśli ktoś zapytał by mnie czy znam jakieś kapele metalowe ze śródziemnomorskiej Malty odparł bym, że znam Beheaded. Włosi wystąpili w Polsce po raz pierwszy i nie sprawili mi zawodu. Spuścili zgromadzonej w Bazylu publice srogi death metalowy łomot. Słuchając piekielnie intensywnego koncertu Beheaded miałem nieodparte skojarzenia z Cannibal Corpse i Deeds of Flesh. Lecz nie jest to tylko i wyłącznie bezmyślna death metalowa rzeź, gdyż w muzyce Beheaded nie brakuje zróżnicowania - podobały mi się zwłaszcza wolniejsze fragmenty skupione na potężnych, wwiercających się w mózg riffach. Włosi zagrali jeden utwór z nadchodzącej płyty, a ich obficie wytatuowany wokalista Frank Calleja chwalił się, że zna jedno polskie słowo, a mianowicie "kurwa". I od razu zrobiło się miło. Jak nadarzy się okazja to chętnie zobaczę Beheaded jeszcze raz na żywo, bo gniotą niemiłosiernie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz