poniedziałek, 10 sierpnia 2015
Transatlantyk 2015: "More Than Honey" (2012) i "Excess Flesh" (2015)
"More Than Honey" (2012, reż. Marcus Imhoof) - W mediach co pewien czas poruszana jest tematyka zagłady pszczół, czyli zapylaczy różnorodnych roślin okrytonasiennych. Chodzi tutaj o zjawisko występujące pod nazwą CCD (Colony Collapse Disorder - Nagłe Wymieranie Rojów) w wyniku którego dotąd dobrze zaopatrzone ule pustoszeją. Przyczyny CCD okazują się być złożone: wirusy atakujące pszczoły, roztocza żerujące na ich larwach (wywołujący warrozę Varroa destructor, pasożyt pszczoły miodnej i pszczoły wschodniej), zgnilec będący chorobą bakteryjną pszczelego czerwiu, szkodliwe działanie herbicydów i pestycydów, antybiotyki, a także fragmentacja siedlisk pszczół. Podobno najsłynniejszy fizyk XX wieku Albert Einstein ongiś powiedział: "Jeśli pszczoły znikną z powierzchni Ziemi człowiekowi pozostaną cztery lata życia". Nad tym problemem zastanawia się szwajcarski reżyser Marcus Imhoof, który w pouczającym i zarazem przejmującym dokumencie "Więcej niż miód" rozmawia z pszczelarzami ze Szwajcarii i USA oraz z genetykami i biotechnologami; odwiedza Szwajcarię, USA, Chiny (gdzie ludzie sami zapylają drzewka owocowe, choć nie są w tym tak efektywni jak pszczoły) oraz Australię. W "More Than Honey" pojawiają się także niebezpieczne i wredne dla ludzi pszczoły afrykańskie. Film jest pięknie sfotografowany i bogaty w wiedzę na temat pszczół. Urzekły mnie np. zdjęcia pszczelego tańca mającego na celu wskazanie innym robotnicom dobrego miejsca na zapylanie czy kopulacja odbywającej lot godowy królowej z trutniami, które natychmiast po zapłodnieniu królowej-matki padają na ziemię martwe. Jak wiadomo królowa składa jaja - z zapłodnionych narodzą się bezpłodne robotnice, a z niezapłodnionych trutnie, których jedynym życiowym celem jest kopulacja z królową. Imhoof porusza jeszcze takie tematy jak ewolucja pszczół czy organizacja ich społeczności w roju. Wymarcie pszczół w przyszłości oznacza katastrofę agrokulturalną w skali globalnej. Warto o tym pamiętać.
"Excess Flesh" (2015, reż. Patrick Kennelly) - Muszę przyznać, że "Excess Flesh" Patricka Kennelly'ego to kawał ekstremalnego kina, film raczej odrażający i nieprzyjemny, choć nie pozbawiony też szczypty czarnego humoru. Dość powiedzieć, że w trakcie seansu kinowego "Excess Flesh" w poznańskiej Muzie w ramach festiwalu Transatlantyk 2015 przynajmniej ze cztery osoby wyszły. Fabuła filmu toczy się wokół dwójki różniących się od siebie współlokatorek. Jennifer (Mary Loveless) pracuje jako modelka, posiada idealną figurę, uwielbia głośny seks i obżeranie się czipsami. Z kolei Jill (Bethany Orr) uważa się za osobę grubą, od 9 miesięcy jest bezrobotna, cierpi na depresję i aby złagodzić ból sięga po jedzenie, które jeszcze w trakcie konsumpcji (bądź już po) zwraca przy okazji bijąc się po twarzy. Kiedy Jennifer wyżywa się fizycznie na Jill ta druga ma już dosyć. Przywiązuje swoją przyjaciółkę łańcuchami, po czym zaczyna ją dręczyć fizycznie i psychicznie.
W "Excess Flesh" od razu widoczna staje się fascynacja reżysera zaburzeniami jedzenia np. bulimią i anoreksją (jadłowstrętem). Jednocześnie mamy tutaj do czynienia z krytyką świata mody (opresyjnym wizerunkiem kobiecej urody) dzięki któremu modelki wybierają niezdrowe diety i podejmują złe decyzje life-stylowe. Swoją drogą w trakcie projekcji "Excess Flesh" na myśl przyszły mi takie filmy jak "Requiem dla snu" (2000) czy "Misery" (1991), adaptacja poczytnej powieści Stephena Kinga. Sporo szaleństwa, wstydu i agresji, dużo obrzydliwych odgłosów wydawanych w trakcie konsumpcji, odrobina gore i wymioty. Do tego smutek i nienawiść, obżarstwo jako akt rebelii i frustracji. Zdecydowanie konfrontacyjne kino z rewelacyjną grą aktorską Bethany Orr, która niemal stopiła się ze swą rolą. Reżyser w trakcie pogadanki po filmie stwierdził, że jego ulubionymi reżyserami są Andrzej Żuławski, David Lynch i Abel Ferrara. To widać i czuć w "Excess Flesh". Zaiste food torture porn. :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz