wtorek, 20 grudnia 2016

John Gribbin "Prawda ostateczna" - recenzja

Nadchodzą nastawione na komercję Święta. Sugeruję jako prezenty kupować książki popularnonaukowe, tudzież dobre krążki muzyczne.

70-letni astrofizyk John Gribbin jest jednym z najbardziej niestrudzonych popularyzatorów nauki. Spektrum tematyki, którą przedstawia w swoich książkach jest doprawdy imponujące: biografie wybitnych naukowców, mechanika kwantowa, kosmologia, astrofizyka, zmiany klimatyczne, ewolucja człowieka, itd. Nakładem wydawnictwa Prószyński i Spółka ukazała się niedawno jego najnowsza książka "Prawda ostateczna: Jak odkryliśmy narodziny Wszechświata".

Książka rozpoczyna się od nieco przypadkowego odkrycia w 1965 roku przez Arno Penziasa i Roberta Wilsona kosmicznego mikrofalowego promieniowania tła (promieniowania reliktowego) będącego dowodem na powstanie Wszechświata w Wielkim Wybuchu. Jego istnienie przewidywał już w latach 40-tych fizyk George Gamow wraz ze współpracownikami. Owo odkrycie promieniowania reliktowego przyczyniło się do ugruntowania teorii o Wielkim Wybuchu i odrzucenia teorii Wszechświata stacjonarnego, której orędownikami byli między innymi twórca ogólnej i szczególnej teorii względności Albert Einstein oraz brytyjski astronom Fred Hoyle, który wraz z Thomasem Goldem opracował model stanu stacjonarnego. Obecnie to właśnie teoria Wielkiego Wybuchu jest powszechnie akceptowana jako najlepiej opisująca pochodzenie Wszechświata, którego wiek kosmolodzy precyzyjnie określili na 13.8 miliarda lat. W jaki sposób tego dokonali? O tym opowiada "Prawda ostateczna", w której Gribbin omawia kluczowe zagadnienia mechaniki kwantowej, kosmologii i astrofizyki XX i XXI wieku np. rozpad radioaktywny, budowę jądra atomowego, tunelowanie kwantowe, pierwotną i gwiezdną nukleosyntezę, określanie wieku Ziemi i gwiazd, rozszerzanie się Wszechświata, wspomniane mikrofalowe promieniowanie tła, inflację czy odkrycie zimnej ciemnej materii i ciemnej energii. Każdy z ośmiu rozdziałów "Prawdy ostatecznej" rozpoczyna się od przywołania wyjątkowej liczby (przykładowo tytuł ostatniego "13.8 Przeglądy nieba i satelity"). W książce przewijają się najwybitniejsi naukowcy XIX i XX wieku m.in. Max Planck, Albert Einstein, Hans Bethe, Georges Lemaitre, Fritz Zwicky, Lord Kelvin, George Gamow, Edwin Hubble, Vesto Slipher czy Fred Hoyle, pojawiają się także trzy kobiety: Maria Curie (rad i polon), Henrietta Swan Leavitt (odkrycie zależności pomiędzy okresem cefeidy a jej jasnością absolutną) i Cecilia Payne (odkryła że Słońce i inne gwiazdy składają się w dużej mierze z wodoru).

Rozszyfrowanie precyzyjnego wieku Wszechświata wymagało interdyscyplinarnej współpracy naukowców specjalizujących się w wielu dziedzinach nauk ścisłych np. chemii, geologii, fizyki jądrowej, fizyki teoretycznej, mechaniki kwantowej, elektroniki czy radioastronomii. Obfitowało w wątpliwości, fałszywe tropy, pomyłki i nietrafione koncepcje. Jednak taka powinna być rzetelna i głęboka nauka - w końcu wątpliwości, problemy i błędy prowadzą do zadawania kolejnych pytań i formowania się kolejnych (być może weryfikowalnych, a co za tym idzie trafnych) koncepcji. Ciekawość, dociekliwość, kreatywność badaczy nie zna granic - eksploracja kosmosu, gwiazd, krążących wokół nich planet, księżyców i planetoid trwa w najlepsze. Czy doczekamy się w przyszłości wyjaśnienia tajemnic ciemnej materii i ciemnej energii? Chciałbym aby tak było.

Recenzja niniejsza ukazała się także na portalu naTemat.pl. Na zdjęciu fizyk Paul Dirac.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz