Krótkie recenzje dwóch albumów muzycznych, które ostatnio mocno polubiłem.
Host to oczywiście najnowszy projekt Nicka Holmesa i Grega Mackintosha, muzyków doom metalowego Paradise Lost. Jak wiadomo Paradise Lost zaczęli eksperymentować z zimnofalową elektroniką już na "One Second" (1997), a w 1999 roku nakładem EMI ukazał się ich kontrowersyjny album "Host" (1999), na którym mocno słychać wpływy Depeche Mode czy The Cure. Kontrowersyjny, gdyż większość twardogłowych metalowców nie mogła przeboleć elektroniczno rockowego kierunku Raju Utraconego. No cóż, "Host" mi się do tej pory podoba, gdyż nadal tkwi w tej muzyce pierwiastek doom death metalowej melancholii. Zatem z niecierpliwością oczekiwałem na debiutancki album Host "IX", który niedawno ukazał się nakładem Nuclear Blast. Przepiękna książeczka do płyty obfitująca w zdjęcia uszkodzonych manekinów pogrążonych w stanie 'melancholii'. Czyli krótko mówiąc depersonalizacja człowieka w coraz mniej ludzkim społeczeństwie.
Generalnie "IX" ocieka subtelną elektroniką rodem z nocnych klubów lat 80tych, choć oczywiście pojawiają się także gitary. Generalnie album, choć chwytliwy przesycony jest smutkiem. W trakcie odsłuchu można wyczuć wpływy Depeche Mode czy Sisters of Mercy np. w moim faworycie "A Troubled Mind". Gdybym miał wymienić ulubione kawałki to poza wspomnianym "A Troubled Mind" byłyby to "Inquisition", "Wretched Soul", "Tomorrow's Sky" czy "Hiding from Tomorrow". Muzycy Paradise Lost uwielbiają smutne piosenki i bardzo dobrze!
Odsłuch: https://www.youtube.com/watch?v=vy1v_dENffg
Zdj. Tom Maddick (cmentarzysko manekinów w Lincolnshire).
Niemiecki zespół (pierwotnie żeński duet) La Scaltra poznałem jakoś 2-3 lata temu w trakcie stopniowego zagłębiania się w scenę darkwave/gothic rock/post-punk. O ile pierwsze albumy La Scaltra przesycone były mroczną i nader taneczną elektroniką, o tyle wydany przez berlińską wytwórnię Solar Lodge "Mater" (2023) to już muzyka bardziej gitarowa, mistyczna, ocierająca się o occult rock, a nawet doom metal. Nic dziwnego, że płytę pochwalił Aaron Stainthorpe, wokalista My Dying Bride. "Mater" charakteryzuje się dość specyficznym, mistycznym, nieco odrealnionym i złowieszczym nastrojem. W trakcie przesłuchania tego albumu nieprzypadkowo miałem skojarzenia z gotyckim doom metalem Włochów z Abysmal Grief: fajnie uchwycona atmosfera grozy przywodząca na myśl stare gotyckie horrory z lat 60-tych czy 70-tych (najlepiej włoskie, hiszpańskie i brytyjskie). Czyli zamczyska, krypty, kandelabry, pogrzebowe procesje, owładnięte żądzą krwi wampirzyce czy złowrogie wiedźmy.
Niesamowity, ociekający atmosferą album z gościnnym śpiewem wokalisty Wisborg w "Azazel" i doskonałym żeńskim wokalem. Nastrojowe, nieco złowieszcze piosenki jak np. "Delilah" czy "Vassago". Totalnie widziałbym ten zespół na małej scenie Castle Party w Bolkowie. Odsłuch poniżej.
Zdj via Solar Lodge.
https://lascaltra.bandcamp.com/album/mater-digital-album-2023-new
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz