niedziela, 9 października 2016

Urbex: Morasko, Radojewo i okolice



















Jako że lubię połączyć przyjemne z pożytecznym czyli rower i zwiedzanie opuszczonych miejsc - tym razem obrałem sobie za cel (ponownie) Złotkowo, Morasko, Radojewo i ich okolice. Chciałem eksplorować opuszczone miejsca w okolicy. Zatem po kolei:

1) ponownie odwiedziłem Złotkowo i byłe podziemne stanowisko dowodzenia - coś mnie przyciąga do tej miejscówki, a za pierwszym razem po obejrzeniu materiału sietry ze Złotkowa miałem lekki niedosyt. Zatem odwiedziłem ów obiekt militarny ponownie. Później przejechałem rowerem przez poligon w Biedrusku aż dotarłem do miejscowości Morasko.

2) W Morasku eksplorowałem wnętrza tamtejszego opuszczonego pałacu. Siatka niska z drutem kolczastym. Wejście do środka przez piwnicę, na piętrach panuje ciemność absolutna, w związku z tym warto mieć przy sobie latarkę. Ochrony brak - wygląda na to że pałac jest poddawany stopniowej konserwacji, choć podłogi i schody w kilku miejscach przegniły. Może to i dobrze - przynajmniej obiektu nie wyburzą tak jak chociażby Pstrąże czy nowosądecką Odrę. Opuszczony kościół w Morasku (przejeżdżałem obok niego) zostawię sobie na później.

3) Z Moraska udałem się rowerem do Radojewa, gdzie eksplorowałem opuszczone gospodarstwo (chyba) oraz coś co wyglądało na opuszczoną pompownię wody. W środku tego obiektu (gospodarstwa?) na jednej ze ścian zauważyłem japoński kącik. Miła niespodzianka.

4) Na sam koniec w okolicach ulicy Szczawnickiej w Poznaniu zatrzymałem się przy częściowo zburzonych ruinach jakiegoś obiektu. Na razie nie zweryfikowałem co mogło się tam mieścić. Jednak wlazłem do środka i połaziłem trochę po piętrach delektując się odgłosem szkła i gruzu pod stopami.

Lubię eksplorację miejską, klimat post-apokaliptyczny oraz wyczuwalny klimat wszechobecnego rozkładu opuszczonych miejsc. Tak naprawdę trudno wytłumaczyć dlaczego. Na tej samej zasadzie wysokie góry przyciągają himalaistów, którzy dokonując wejścia na dany szczyt nierzadko ryzykują życiem. Moją największą miłością są wulkany i ich odwiedzanie, ale obiekty urbexowe stawiam na drugim miejscu. Wolę zwiedzać zniszczony i zarośnięty obiekt przemysłowy niż łazić po jakimś konsumpcyjnym molochu, których w Poznaniu pod dostatkiem.

Data wyprawy: 4.10.2016 roku plus wybrane fotki.

Krótkie filmiki na Youtube:

https://www.youtube.com/watch?v=JZ6ubN3rd4k
https://www.youtube.com/watch?v=5bcfvChng-0
https://www.youtube.com/watch?v=2zTSAkPp13Y

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz