Kobieta wyciąga owłosiony płód z otchłani zlewu. W wannie ciepłej wody
płód zamienia się w owłosionego człowieka... Taki zarys fabuły "Kitchen
Sink" (1989) w zupełności wystarczy. Pamiętam pierwszy seans tego
mrocznego krótkiego metrażu wiele lat temu i wówczas filmik wywarł na
mnie spore wrażenie. Dzisiaj przypomniałem sobie o nim słuchając muzyki
Coil, Skinny Puppy, Clock DVA, Of the Wand and the Moon, Atrax Morgue,
etc. i przerywając słuchanie postanowiłem "Kitchen Sink" odświeżyć. No i
owo dawne pozytywne wrażenie nie zniknęło. Piękne czarno-białe zdjęcia,
oryginalny pomysł wyjściowy i chłodny, mroczny nastrój, który potrafi pochłonąć widza. Elegancko i
tajemniczo ukazana tematyka podmiejskiej samotności i dążenia do
perfekcji z doskonałą muzyką The Headless Chickens z NZ.
Pierwszy
seans 31 lipca 2008 roku, dzisiaj kolejny.
Wielbicielom "Eraserhead" (1977) Davida Lyncha, "Tetsuo" (1989) Shinya
Tsukamoto czy "Singapore Sling" (1990) Nikosa Nikolaidisa "Kitchen Sink"
powinien przypaść do gustu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz