Chciałem się wybrać po raz drugi na koncert The Soft Moon, gdyż jest to zdecydowanie jeden z moich ulubionych zespołów post-punkowych z US (obok np. Drab Majesty czy Soft Kill). Pamiętam jak w 2018 roku skądinąd depresyjną muzykę Luisa Vazqueza poleciła mi Marita, wokalistka Stridulum (świetny polski projekt dark electro/darkwave). Posłuchałem "Criminal" (2018) oraz "Deeper" (2015) i byłem pod wrażeniem jak mroczny i depresyjny potrafi być industrialny post-punk The Soft Moon. Obie płyty (obok debiutu Whispering Sons z Belgii) wywarły na mnie wówczas ogromne wrażenie. Luis zawarł na nich swoje wewnętrzne demony, generalnie jego muzyka krzyczy, niepokoi, wprawia w stan melancholii czy refleksji. Tak jest, roztańczony i mroczny post-punk The Soft Moon jest katartyczny (od katharsis). Kilka dni temu pojawił się kolejny album TSM "Exister" (2022) i muszę przyznać, że jest znakomity: zróżnicowany, intensywny, atmosferyczny, mroczny, rozedrgany, czasem delikatny. Byłem ciekaw jak wypadną piosenki z "Exister" na żywo.
Słówko o Próżność. Byłem w tym klubie po raz pierwszy i muszę przyznać, że jest całkiem stylowy i przestronny. Co prawda przeważają w nim imprezy elektroniczne, a ja osobiście raczej nie przepadam za klubową elektroniką. U mnie elektronika może być taneczna, ale jednocześnie ma być mroczna, melancholijna, niepokojąca, hipnotyczna, a nawet przerażająca. A że twórczość The Soft Moon (przynajmniej w warstwie lirycznej) nieodparcie kojarzy mi się z depresyjnymi początkami industrialno-rockowymi/industrialnymi Nine Inch Nails musiałem być na koncercie Amerykanów. Ale po kolei. Koncert TSF znacznie obsunął się czasowo, gdyż muzycy nie dotarli na czas z powodu korków. O 21 przez 20 minut prezentował się bliżej mi nie znany duet z Barcelony, Fatamorgana. Całkiem przyzwoite taneczne electro, choć daleko do poziomu np. Zanias czy Linea Aspera. Tak czy owak, posłucham muzyki Hiszpanów na bandcampie i może bardziej docenię. Luis wraz z dwójką muzyków mu towarzyszących rozpoczęli koncert o 21.30 i zakończyli grać około 22.20. No i muszę przyznać, że koncert The Soft Moon był intensywny, zadziorny, energiczny, czasem wręcz hałaśliwy. Nie zabrakło też (oprócz chwytliwego "Become the Lies" z "Exister") depresyjnych, acz nadal tanecznych i hipnotycznych "Wasting", "The Pain" i "Like a Father" z odpowiednio "Deeper" (2015) i "Criminal" (2018). Generalnie odnoszę wrażenie, że post-punkThe Soft Moon oferuje szerokie spektrum (rollercoaster) emocji: od ekstatycznej radości aż po głęboki depresyjny dół. To zatem muzyka ciekawych kontrastów i zarazem wypadkowa rozmaitych sub-gatunków: dark industrial, post-punk, electro pop, darkwave, itp. Powinna spodobać się zarówno fanom Godflesh, wczesnego The Cure, jak i Drab Majesty czy Nine Inch Nails. To był świetny koncert z fajną publicznością i intensywnym przekazem. Być może nieco za krótki (50 minut), ale cóż poradzić.
Odsłuch "Exister": https://thesoftmoon.bandcamp.com/album/exister
Set-lista The Soft Moon: "Burn", "Circles", "Insides", "Far", "Face Is Gone", "Become the Lies", "Try", "The Pain", "Wrong", "Black", "Wasting", "Dead Love", "Breathe the Fire", "Machines", "Like a Father", "Die Life", "Want".
Przy okazji gorąco polecam nowy teledysk francuskiego projektu Distance H, w którym zaśpiewała Marita ze Stridulum. Hipnotyczny darkwave z elementami shoegaze. Sam teledysk atmosferyczny, wciągający, świetnie zrealizowany.
https://www.youtube.com/watch?v=k_fQuMEYL7Q
Zdjęć mam mało, bo ze względu na oświetlenie koncertu 90 procent z nich wyszła słabo. Wrzucę jednak kilka. I tak mało kto przeczyta tą relację.
Ja przeczytalem :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Po prostu wciąż uważam, że blogowanie w porównaniu do podcastów, lansowania się na TikToku, YouTube, Facebooku czy Instargamie jest odrobinę staroświeckie. Na pewno jeszcze kilka lat temu było bardziej popularne. Odbiorcy treści wolą słuchać i oglądać, niż czytać.
UsuńBedzie recenzja lub omowienie nowej plyty sinister downfall?
OdpowiedzUsuńByć może. Dziś zapoznam się z tym albumem.
Usuń