Ominął mnie koncert farerskiej wokalistki Eivor na Castle Party 2019, ale szczerze mówiąc muzykę tej utalentowanej artystki poznałem dopiero jakieś dwa lata temu. Przynajmniej trzy osoby ze środowiska gotyckiego polecały mi jej koncerty, zatem kiedy dowiedziałem się, że Eivor wystąpi w poznańskim Zamku to nie wahałem się ani chwili i kupiłem bilet. Inna sprawa, że koncert został dość szybko wyprzedany. Nic dziwnego, gdyż z Eivor robi się powoli fenomen podobny do Wardruna: koncerty szybko się wyprzedają i przychodzi na nie zróżnicowana publiczność. Widoczne to było na wczorajszym koncercie: widziałem metalowców, gotki, fanów Stevena Wilsona i mnóstwo osób 'normalnie' ubranych (sam byłem obowiązkowo w totalnej czerni, bo od dłuższego czasu nie mam ochoty ubierać się na jasno). Po prostu muzyka Eivor jest bardzo przystępna i przyjazna dla ucha, acz nie pozbawiona pierwiastka dzikości i melancholii. Dla Eivor była to zresztą specjalna trasa, gdyż supportowała ją młodsza siostra Elinborg. Koncert Elinborg był jednak dość krótki (trwał bodaj 25 minut) - muzycznie raczej delikatna fuzja elektroniki i gitarowego brzmienia z melancholijnym skandynawskim wokalem. Taka muzyka może się podobać, jeśli ktoś lubi refleksyjne i introspektywne brzmienia.
Natomiast Eivor zagrała wraz z towarzyszącymi jej muzykami wspaniały, blisko półtora godzinny set z rozmaitych płyt. Już na Castle Party 2019 koncert Eivor został okrzyczany przez środowisko gotyckie jako jeden z najlepszych tamtego pamiętnego festiwalu, ja niestety go nie widziałem, bo w niedzielę wróciłem do domu. Wracając jednak do Eivor jej przepiękny śpiew kojarzy mi się momentami ze wspaniałymi możliwościami wokalnymi Kate Bush. W dodatku w trakcie koncertu Eivor wraz z zespołem w niezwykle płynny sposób lawirowali między rozmaitymi sub-gatunkami muzycznymi: alternatywnym rockiem, rockiem progresywnym, subtelnym i melancholijnym synthpopem/electro popem i wreszcie skandynawskim folkiem a la Wardruna, Heilung czy Garmarna. To świadczy o ogromnej wszechstronności twórczej tej utalentowanej wokalistki z Wysp Owczych, która nie waha się eksperymentować i doskonale odnajduje się w rozmaitych sub-gatunkach muzycznych. Koncert był świetny, czarujący, Eivor często uśmiechała się i komplementowała widownię i zapewniła, że uwielbia koncertować. Na pewno nie raz będzie jeszcze okazja ją zobaczyć na żywo w Polsce. Tak czy owak, wyszedłem z jej koncertu zadowolony, kupiłem "Segl" (2020) na CD, który mi Eivor podpisała.
Set-lista Eivor: "Boxes", "Nothing to Fear", "Salt", "Only Love", "Let It Come", "Livstraedrir", "Helig", "Skyscrapers", "This City", "Rain" (wspólny występ z siostrą), "True Love", "Gullspunnin", "Truth", "I Tokuni" oraz na bis "Trollabundin" i "Falling Free".
Zazwyczaj wrzucam tutaj linki do ostatnich albumów artystów mając nadzieję, że dzięki temu znajdą oni nowych fanów zwłaszcza wśród młodszego ode mnie pokolenia. Nie inaczej będzie tym razem.
Odsłuch: https://eivor.bandcamp.com/album/segl
Aha, w trakcie koncertu Eivor zemdlała kobieta. I została szybko wyprowadzona z sali. Mam nadzieję, że wszystko u niej w porządku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz