piątek, 10 kwietnia 2015
Northern Plague, Lacrima i Negura Bunget w Bazylu, 7.04.2015 (fotorelacja)
Trochę spóźniona fotorelacja, ale po pierwsze nie był to koncert moich marzeń (wybrałem się ponownie na Negurę Bunget z sentymentu, gdyż poznański gig Negury chyba jako pierwszy opisałem tutaj po założeniu Darker Than Black, Blacker Than Hate), po drugie ostatnio mam notoryczny problem z dostępem do sieci, a mój nowszy laptop nie nadaje się niestety do użytku. Pierwszego zespołu Grimegod parającego się 'emotional metalem' (cóż za bzdurna etykieta, no dobra gothic doom metalem) nie widziałem, bo wszedłem do Bazyla w momencie gdy Rumuni skończyli grać (w kapeli grają dwaj muzycy obecnego składu Negura Bunget). Dodam jeszcze, że (nie)zaskoczyły mnie kompletne pustki w Bazylu - najwyraźniej Northern Plague i Negura Bunget nie były magnesami przyciągającymi szerszą publiczność. Tak na oko przyszło może ze 30-40 osób. Frekwencja zatem bardzo słaba. Na stoisku z merchem kupiłem ostatni (dość kontrowersyjny) album Rumunów "Tau" (2015), wszystkie ich wcześniejsze albumy z "Om" na czele były sold-out.
Northern Plague z Białegostoku. W pewnym sensie ów młody zespół black death metalowy stał się dla wielu metalowców synonimem wtórnej pulpy, parcia na szkło oraz źródłem heheszków w sieci. Podobnie ma się sprawa z Nekromer i paroma innymi kapelami. Osobiście nic do Northern Plague nie mam, choć rzeczywiście ich muzyka trochę za bardzo przypomina mi Hate i Behemoth. Z ich debiutanckiego długograju "Manifest" (2014) słyszałem raptem ze dwa kawałki i mnie nie zachwyciły, ale też muzyka Northern Plague nie odrzuciła mnie od siebie. Jak chcą grać to niech grają, choć pod sceną moshowały zaledwie dwie osoby. W końcu są sprawni technicznie, głodni sukcesów i tłustych wykresów kołowych i znają się na skutecznym marketingu. Tylko czekać na międzynarodowy sukces.
Krakowskiej kapeli doom metalowej Lacrima (która zagrała po Northern Plague) nie znałem wcześniej, choć uwielbiam doom metal. Miłe zaskoczenie, bo muzyka całkiem fajna - nawiązująca brzmieniowo do wczesnej twórczości Paradise Lost, Anathemy czy My Dying Bride. Sporo doom metalowego miażdżenia, ale też bardziej energetyczne fragmenty i ciekawy śpiew wokalisty. Lacrima miesiąc wcześniej supportowali norweski progressive melodic death metalowy In Mourning, ale na tym gigu mnie zabrakło. Lacrima zagrała m.in. takie kawałki jak "I Shouldn't" czy "Almanach".
Rumuni z Negura Bunget zawładnęli sceną Bazyla około godziny 21.45. Ich ostatnia płyta "Tau" (2015) jest dość kontrowersyjna, a w sieci przeważają negatywne komentarze. Przesłuchałem ją do tej pory kilkakrotnie i jawi mi się ona jako całkiem znośna, choć daleko jej do wcześniejszych dokonań Negura Bunget. Odkąd Negru pozbył się starych i sprawdzonych muzyków ze składu kapeli (ci założyli świetny Dordeduh) na zespół spadła fala krytyki. Jednak po kilkurotnym zapoznaniu się z "Tau" stwierdzam, że to całkiem niezły album. Zróżnicowany, eklektyczny, z naciskiem na brzmienia neo-folkowe. Na pewno poleciały na żywo co najmniej ze trzy numery z poświęconego głębi rumuńskiej Natury "Tau": "Nametenie", "Tarim Vilhovnicesc" czy "La Hotaru Cu Cinci Culmi". Podobały mi się mocne, przeszywające black metalowe wokale Adriana Neagoe oraz wyraziste instrumentarium folkowe z którego Negura Bunget zresztą słynie. Teraz chciałbym zobaczyć jak się prezentuje Dordeduh na żywo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz