środa, 6 maja 2020
Forndom "Fapir" (2020) - recenzja
To jest autentycznie piękna i poruszająca płyta i póki co jeden z moich ulubionych niemetalowych albumów 2020 roku. Forndom tworzy szwedzki muzyk Hans Ludvig Harnow Swärd (Heathen Harnow) - śledzę karierę Heathen Harnowa od czasu EP-ki "Flykt" (2015) i jestem pod wrażeniem talentu tego młodego artysty. Przede wszystkim mam wrażenie iż skandynawski neofolk/dark folk Forndom jest autentycznie szczery i głęboko emocjonalny. To są hipnotyczno-ambientowe dźwięki, które dotykają słuchacza, przez 35 minut czasu trwania "Fapir" (stanowczo za krótko, ale dobre i to) przenoszą go w ancestralny świat starych skandynawskich wierzeń i w głąb szwedzkich lasów. Muzyka Forndom nie ma absolutnie nic wspólnego z metalem, ale to nie ma żadnego znaczenia. Osobiście mój gust muzyczny jest bardzo eklektyczny - potrafię najpierw słuchać black metalu czy funeral doom metalu, by potem zachwycać się dźwiękami dark ambientowymi, neofolkowymi, rockowo gotyckimi czy post-punkowymi. Wychodzę z założenia że prawie każdy sub-gatunek agresywnej, mrocznej czy melancholijnej muzyki ma coś do zaoferowania dla wrażliwego słuchacza, dla którego muzyka nie stanowi jedynie tła do codziennych czynności.
Tyle osobistej dygresji. Wróćmy do Forndom. Zachwycają mnie na "Fapir" zróżnicowane wokale Swärda, jego zrytualizowane zaśpiewy jak np. w "Yggdrasil" - tchną autentycznością, są przejmujące. To ogromnie szczere i urzekające ujęcie skandynawskiej tradycji. Bardzo melancholijne i piękne. Ma się wrażenie iż kompozycje na "Fapir" idealnie nadawały by się na soundtrack do jakiejś produkcji historycznej o wędrówce pogańskich wikingów przez zimowy krajobraz lasów i gór. Posłuchajcie otwieracza zatytułowanego "Jakten" i zapewne będziecie mieli podobne skojarzenia.
"Fapir" to zdecydowanie album, którego można słuchać na repeacie w nieskończoność. Doskonale wyprodukowany i działający na wyobraźnię.
https://forndom.bandcamp.com/album/fa-ir
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz