wtorek, 13 maja 2014

Charon "Sulphur Seraph (The Archon Principle)" (2012) - recenzja




























Kolejna płyta, która kompletnie mnie zaskoczyła, gdyż jest po prostu doskonała. W skład niemieckiego Charon (aktywnego w podziemiu od 1997 roku) wchodzi dwoje muzyków: odpowiedzialny za instrumentarium R.cc. i wokalista A. Deathmonger, znany z death metalowej hordy Hatespawn. Charon, mitologiczny przewoźnik dusz przez rzekę Acheron, tudzież Styks (a w mitologii Etrusków demon śmierci), a także naturalny satelita planety karłowatej Pluton. Natomiast serafin (seraph) to anioł z najwyższego hierarchicznie chóru anielskiego, tutaj połączony z siarką. I właśnie siarczysty stanowi dobre określenie black/death metalu zawartego na debiutanckim albumie Charon. Ależ tej płyty znakomicie się słucha! Jest niesamowicie precyzyjna i zarazem cholernie intensywna. Niemieckiemu duetowi muzyków udaje się wykreować gęstą aurę zła i perwersji taplając się przy tym w ostrym jak żyleta black thrash metalu, okultystycznym death metalu i bestialskim black metalu. "Sulphur Seraph" jest płynny niczym roztopiona siarka i nade wszystko zróżnicowany, także w zakresie wokalnym, gdyż usłyszymy dzikie wrzaski, brutalny growling i złowróżbne szepty. Black metal stanowi kościec "Sulphur Seraph" pomimo wydatnej obecności thrash metalowych riffów. Intensywność. Szybkość. Chaos. Słowa klucze otwierające labirynt kłębiącej się ciemności. Pozytywna niespodzianka i trochę wstyd, że zasmakowałem diabolicznej orgii Charon dopiero teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz