niedziela, 11 maja 2014

Dirge i Obscure Sphinx w Poznaniu - 10 maja 2014 (fotorelacja)























Obscure Sphinx widziany trzeci raz na żywo. Kapela z Warszawy niedługo stanie w szranki z Vader, Behemoth czy Blindead pod kątem częstotliwości mych koncertowych odwiedzin. Ale 10 maja 2014 roku do Bazyla udałem się nie tylko po to, aby znowu zobaczyć Obscure Sphinx. Zaciekawił mnie też francuski Dirge - kilka lat temu słuchałem bardzo dużo atmosferycznego sludge metalu a la Isis, Cult of Luna czy Rosetta, zatem z sentymentu do owych czasów zobaczenie Dirge na żywo postawiłem sobie jako punkt docelowy.

Jako pierwsi zaprezentowali się na scenie Shots from Deneb - poznańska kapela grająca sludge/stoner metal. Nie zadałem sobie trudu przed koncertem, aby choć odrobinę ich przesłuchać, zatem był to mój pierwszy kontakt z ich muzyką. Muszę przyznać, iż zagrali całkiem nieźle. Fajne, ciężkie, zróżnicowane stylistyczne granie na które warto zwrócić uwagę. W dodatku zespół ma kosmiczną nazwę - Deneb to najjaśniejsza gwiazda w konstelacji Łabędzia, około 250 000 razy jaśniejsza od Słońca.

http://shotsfromdeneb.bandcamp.com/

Dirge. Lament. Pieśń żałobna. Nazwa działającej od 1994 roku (wpierw jako industrialno-metalowy projekt) francuskiej kapeli przywodzi na myśl posępny pogrzebowy doom, ale nic bardziej mylnego. Dirge para się bowiem atmosferycznym sludge metalem a la Isis czy Bossk. Przed koncertem w Bazylu zapoznałem się z kilkoma kompozycjami Dirge z albumów "Elysian Magnetic Fields" (2011) i "Hyperion" (2014), spodobały mi się, więc na koncert Francuzów czekałem z niecierpliwością. I śpieszę przyznać, że zabrzmieli potężnie. Ich muzyka po prostu płynęła niczym wydobywająca się z ziemskich trzewi magma wkraczając często w rejony ambientu, hałasu i hipnotycznego piękna. Długie, ciągnące się, rozbudowane i kompleksowe utwory dla niektórych mogły się wydawać monotonne, ale ja dałem się ponieść tym magnetycznym dźwiękom. Wbrew pozorom sludge/doom metal grany przez Dirge nie przytłacza słuchacza wściekłością i gniewem, ale potrafi być cudownie depresyjny. Być może w niedalekiej przyszłości zrecenzuję na blogu najnowszy album Dirge "Hyperion" (2014), tym czasem oto set-lista Dirge: "Hyperion Under Glass", "Venus Claws", "Obsidian", "Elysian Magnetic Fields" i "Filigree".

Obscure Sphinx mnie przyciąga. Zresztą nie tylko mnie, bo wczoraj Bazyl pękał w szwach, a kiedy OS zaczęli grać na sali momentalnie zrobiło się tłoczno. I duszno. Nie będę się dzisiaj rozczulał na set-listą, powiem tylko tyle, że na koncerty Obscure Sphinx warto chodzić, bo potężna dawka energii wprost bije ze sceny. Zespół posiadł zdolność wzorcowego balansowania pomiędzy kojącym zmysły wyciszeniem a potężnymi eksplozjami sludge/post-metalowej agresji. Ogromnym atutem kapeli jest Zofia "Wielebna" Fraś - wyjątkowo charyzmatyczna wokalistka, dysponująca zadziwiającym spektrum wokalnym. Potrafi zaśpiewać niczym Lisa Gerrard, delikatnie ukołysać (do snu), ale też wrzeszczeć jak opętana. Poza tym podobają mi się jej sceniczne ruchy: wijące się, niesamowicie ekspresyjne, zrytualizowane. Jeśli jeszcze jakimś cudem nie zapoznaliście się z ubiegłorocznym albumem OS "Void Mother" to czym prędzej nadróbcie zaległości. Bo nie da się ukryć, że Obscure Sphinx porządnie namieszał w rodzimym multiświecie ciężkiego grania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz