sobota, 12 lipca 2014

Cropsey (2009) - recenzja















Miałem dzisiaj przemożną ochotę odświeżyć sobie krwawy slasher "The Burning" (1981) Tony'ego Maylama, w którym zdeformowany pacjent szpitala psychiatrycznego morduje nożycami uczestników letniego obozu, ale jednak stwierdziłem, że ten film może poczekać do jutra. Zamiast "Poparzonego" obejrzałem natomiast po raz pierwszy film dokumentalny "Cropsey" Joshuy Zemana i Barbary Brancaccio, którego osią jest seria do tej pory całkowicie niewyjaśnionych zaginięć (i morderstw) niepełnosprawnych umysłowo dzieci mających miejsce w nowojorskim okręgu Staten Island. W 1972 roku młody dziennikarz śledczy Geraldo Riviera dostał się z kamerą do pomieszczeń Szkoły Stanowej Willowbrook i pokazał w jakich skandalicznych warunkach są tam trzymane niepełnosprawne umysłowo dzieci. Setki zdeformowanych, nagich bądź częściowo ubranych dzieci, niektóre z nich siedzące we własnych ekskrementach, rozwrzeszczane, głuche i ślepe. A wszystko przesycone odorem gówna, choroby i śmierci. Instytucję Willowbrook zamknięto jednak dopiero we wrześniu 1987 roku i od tego momentu kompleks budynków gnije opuszczony. Jednym z jego pracowników był Andre Rand, główny podejrzany o zaginięcia i morderstwa dzieci. Tytułowy Cropsey, postać jakby żywcem wyjęta z upiornej miejskiej legendy o szaleńcu z hakiem zamiast dłoni (albo z siekierą) polującym na uczestników letniego obozu bądź porywającym dzieci. Rand po zamknięciu Willowbrook zamieszkał w lesie koło placówki (zwanym Greenbelt, Zielonym Pasem) z grupą pacjentów. Co ciekawe, pod budynkiem szpitala psychiatrycznego odkryto sieć podziemnych tuneli, którymi można było się przemieszczać.

9 lipca 1987 roku nie wraca z krótkiego spaceru chorująca na zespół Downa Jennifer Schweiger. Po 35 dniach poszukiwań jej zwłoki zostają odnalezione pogrzebane w sekretnym płytkim grobie blisko Willowbrook, w pobliżu jednego z miejsc koczowania Andre Randa. Przypuszcza się, że Rand stał za zniknięciem czwórki innych ofiar (trójki dziewczynek i niepełnosprawnego umysłowo 22-letniego chłopaka, wszyscy zaginęli przed Jennifer Schweiger), ale ciał tychże nigdy nie znaleziono. Być może leżą gdzieś w lasku przy Willowbrook. Brakowało twardych dowodów, by posadzić Andre Randa za morderstwa - w zasadzie wszystko opierało się na poszlakach i częstokroć mało wiarygodnych zeznaniach świadków. Lokalna społeczność przerażona zniknięciami dzieci chciała mieć swojego boogeymana, a Rand idealnie się kwalifikował. Hipotez było wiele. Rand zabijał sam albo działał z tajemniczym wspólnikiem, chciał oczyścić świat z niepełnosprawnych umysłowo dzieci albo porywał dzieciaki dla satanistów, a te były potem mordowane w trakcie satanicznych rytuałów. Śliniący się w momencie zatrzymania Rand nigdy się do niczego nie przyznał, ba, twierdził, że wszystko ukartowano. Jednak patrząc na niego trudno nie było się oprzeć wrażeniu, że Andre Rand coś ukrywa. I umie manipulować. Był już wcześniej (w 1969 roku) oskarżony o próbę molestowania seksualnego, oskarżano go także o gwałt na młodej kobiecie i 15-latce. Ostatecznie skazano go na 25 lat pozbawienia wolności za porwanie (ale nie morderstwo) Jennifer Schweiger, a potem na kolejne 25 lat za porwanie 5-letniej Holly Ann Hughes w 1981 roku (jej ciała nigdy nie odnaleziono).

"Cropsey" budzi niepokój i pozwala na grę domysłów. Przerażają ujęcia z dokumentu Geraldo Riviery, ale także wędrówki filmowców po podziemiach i opuszczonych pomieszczeniach Willowbrook. Każda lokalna wspólnota, każde przedmieście zdaje się mieć jakieś budzące grozę tajemnice, lecz w sprawie Andre Randa jest mnóstwo niejasności, a prawdy o zniknięciach dzieci ze Staten Island zapewne nie dowiemy się nigdy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz