środa, 27 października 2021

Progulka po eshafotu/ Spacer po szafocie (1992) - recenzja

Intrygująca i zapomniana rosyjska fantasmagoria utrzymana w estetyce fantasy horroru. Para nowożeńców wybiera się wypocząć na łono natury, gdzieś głęboko w leśną rosyjską prowincję. Kobieta i mężczyzna proszą o wynajęcie im pokoju na miesiąc od babci, która mieszka w odległej, prawie całkowicie opuszczonej wiosce. Staruszka odmawia. Para postanawia zatem przenocować w walącej się, drewnianej chatce blisko tajemniczego jeziora. Następnego ranka zaczynają się niewytłumaczalne, przerażające wydarzenia - wnętrze opuszczonej chatki zamienia się w luksusowy apartament z wykwintnym, egzotycznym jedzeniem i piciem. To nie koniec dziwnych wydarzeń, z którymi wiąże się postać zwariowanego łysego naukowca. Więcej nie zdradzę.  

Cóż za frapujący i minimalistyczny rosyjski film grozy/mistyczny thriller. Niestety nie miałem okazji widzieć oryginalnej 123 minutowej wersji, jedynie przemontowaną i przeznaczoną na DVD wersję 84-minutową. Tak czy owak "Spacer po szafocie" odznacza się gęstą aurą niesamowitości. Małżonek przez długi czas próbuje znaleźć racjonalne wytłumaczenie tego, co się dzieje. Może to hipnoza? Albo oniryczny koszmar? A jeśli to sen, to niech trwa jak najdłużej… Tylko że już nie ma odwrotu.

Trochę śmiałej nagości, odrobina gore (krwawiący topór kata wbity w pień, atak pijawek), mroczne zakończenie, delikatny wpływ "The Evil Dead" (1981) Sama Raimi czy "From Beyond" (1986) Stuarta Gordona. Para głównych aktorów tak sobie przypadła do gustu na planie, że po nakręceniu filmu wzięła ślub.

Ok, zrobiłem mały research i ponad dwugodzinną wersję możecie obejrzeć tutaj:

https://cccp-film.ru/video/sovetskie-filmy/progulka-po-yeshafotu-1992.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz