wtorek, 5 sierpnia 2014
Alan Weisman "Odliczanie: Ostatnia nadzieja na przyszłość naszej planety?" - recenzja
Statystyki demograficzne są nieubłagane - Ziemia jest przeludniona. Pęka w szwach od ludzi. W 2100 roku na Ziemi będzie żyło 10.9 miliarda ludzi. Już teraz nie jesteśmy w stanie wyhodować, zebrać i upolować wystarczającej ilości jedzenia dla 7 miliardów Ziemian. Kraje takie jak Pakistan czy Indie nie umieją zapanować nad płodnością swoich obywateli. Zanika bioróżnorodność, ociepla się klimat za sprawą antropogenicznej emisji gazów cieplarnianych do atmosfery (głównym winowajcą jest tutaj rolnictwo, a co za tym idzie wycinka lasów pod gleby uprawne, produkcja nawozów azotowych i emisja metanu przez bydło, w mniejszym stopniu przemysł i petrochemia), topnieją arktyczne lodowce, podnosi się poziom wód oceanicznych, wysychają rzeki (np. w Pakistanie), giną rafy koralowe, łowiska ryb stają się coraz bardziej przełowione, zasoby wody pitnej kurczą się, wody oceaniczne ulegają zakwaszeniu... a ziemska populacja stale wzrasta. Tymczasem w Polsce co rusz media ostrzegają o niskim przyroście naturalnym, słychać apele o płodzenie większej ilości dzieci. Tylko każde dziecko wymaga dostarczenia mu jedzenia, picia, dachu nad głową, zasobów materialnych, energii, itd. Rozwiązaniem staje się skuteczna polityka planowania rodzinnego (edukacja seksualna, stosowanie antykoncepcji, zredukowanie liczby potomstwa do 1-2, wstrzemięźliwość seksualna), którą na szczęście wdrażają takie kraje jak chociażby Kostaryka, Iran, Tajlandia czy Chiny. Ale i tak być może jest już za późno na zatrzymanie przyszłej spirali głodu, klęsk żywiołowych i krwawych walk o zasoby. Po lekturze "Odliczania" zacząłem się zastanawiać ile jeszcze wytrzyma nasza Ziemia, jak długo będzie ona tolerować ów gwałtowny przyrost naturalny homo sapiens, kiedy wreszcie Natura uderzy w ludzkość ze zdwojoną siłą brutalnie redukując stan ludzkiej populacji.
Przykłady eksplozji populacyjnej podane w "Odliczaniu" budzą grozę: ubogie matki z Pakistanu czy Nigru posiadające dziewięcioro, dziesięcioro czy nawet więcej potomstwa (niemal maszynki do zapładniania i rodzenia dzieci), odcinek historycznej Palestyny o długości 80 kilometrów na którym mieszka obecnie 12 milionów ludzi, 21 milionów mieszkańców Karaczi (dla porównania w 1947 roku w Karaczi mieszkało niecałe 50 000 ludzi), 25.5 milionowa Manila, najgęściej zaludnione megalopolis na świecie. Co dwie sekundy na Ziemi rodzi się dziecko, co cztery i pół dnia przybywa milion ludzi. Jaka jest pojemność graniczna Ziemi? Jakie ekosystemy, gatunki roślin czy zwierząt są niezbędne dla naszego przetrwania, a które można poświęcić? O tym wszystkim dowiecie się z przerażającej, acz skłaniającej do refleksji książki dziennikarza i reportażysty Alana Weismana "Odliczanie: Ostatnia nadzieja na przyszłość naszej planety?" Odwiedza on ponad 20 krajów zmagających się z przeludnieniem m.in. Chiny, Indie, Filipiny, Nigerię, Niger czy Pakistan, po czym zastanawia się jak przywrócić równowagę pomiędzy przeludnioną planetą a jej krótkowzrocznymi mieszkańcami. Po lekturze "Odliczania" nie waham się powiedzieć, że jestem za zredukowaniem ziemskiej populacji. Chciałbym cieszyć się głębią przyrody, bogactwem ekosystemów i nisz biologicznych, ale degradacja lasów, rzek, jezior i klimatu trwa i zdaje się nie mieć końca. Bo homo sapiens wciąż chce więcej przestrzeni życiowej, więcej dóbr, więcej energii, więcej pożywienia i wody pitnej. Mechanik z anegdoty Paula Ralpha Ehrlicha (słynnego demografa, twórcy równania IPAT i autora "Bomby populacyjnej") systematycznie rozmontowuje nity mocujące skrzydło samolotu. Przyrost liczby ludności, tych którzy zdołali przetrwać i się rozmnażają jest szybszy niż tempo, w jakim jedzenie trafia na ich stoły. Albo dobrowolnie obniżymy światową populację albo przyroda zrobi to za nas, ale brutalnymi metodami. Bardzo ważna i pouczająca książka, która zapewne przepadnie w powodzi tandetnych czytadeł dla mało wybrednych pożeraczy książek. Zachwyca szczególnie przenikliwość, klarowność i reporterski sznyt wywodu Weismana oraz jego wnikliwa znajomość zoologii, botaniki i biotechnologii.
Na zdjęciach stroje z prezerwatyw w Bangkoku (Tajlandia, Cabbages and Condoms) oraz wydrążony w wiecznej zmarzlinie Globalny Bank Nasion na Spitsbergenie - powstały na wypadek globalnej niewyobrażalnej katastrofy.
"Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy:
liczba ta bowiem człowieka" - Nowy Testament, Biblia Tysiąclecia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz