wtorek, 26 sierpnia 2014

Płyta tygodnia: Ghast "Dread Doom Ruin" (2014)



















Dawno nie pisałem o muzyce. Sierpień był też kompletnie jałowy jeśli chodzi o koncerty (z przyczyn finansowych znowu nie wybrałem się mimo najszczerszych chęci na Brutal Assault). Na brytyjskie trio Ghast zwróciłem uwagę już parę lat temu słuchając ich fenomenalnego utworu otwierającego krążek "May the Curse Bind" (2008) pod tytułem "Crawl, Blighted and Afraid". Już ten kawałek uświadomił mi, że mam do czynienia z cholernie obiecującą kapelą z Walii. Ta muzyka emanowała najczystszym złem i wrogością, była brzydka, posępna i jednocześnie na schizofreniczny sposób melodyjna. Plugawy black doom prosto z najczarniejszych otchłani katakumb. Zwyrodniałe black metalowe wokale niejakiego Richarda Williamsa (Arrrrrracha) przypominały mi wulgarny rzyg Killjoya z kultowej Necrophagii (swoją drogą kapeli, którą bardzo cenię; znać ją powinien każdy szanujący się fan horroru i kina gore, chyba że kompletnie nie siedzi w mocniejszych dźwiękach). Z radością przyjąłem zatem ukazanie się drugiego długograja Ghast pod wymownym tytułem "Dread Doom Ruin" (EP-ka z 2010 roku "Terrible Cemetery" też jest godna odsłuchu i to niejednego!) Surowy black doom zawarty na "Dread Doom Ruin" tak jak i na poprzednich wydawnictwach zespołu charakteryzuje się odpychającą atmosferą i negatywną energią. Świetne riffy, dronujące partie basu, intrygujące zmiany tempa, pełne nienawiści black metalowe wokale, nadto dość specyficzny nekro-nastrój tworzą skondensowaną bryłę black doom metalu. I to nie byle jakiego black doom metalu. Nic tylko założyć słuchawki i pohasać nocą po obmywanym strugami deszczu mauzoleum. No dobra, trochę popuściłem wodzę fantazji. Dla zachęty ""Crawl, Blighted and Afraid" z debiutu.

https://www.youtube.com/watch?v=tLRaCVMzPTI

Ulubiony wałek z "Dread Doom Ruin": na chwilę dzisiejszą "Grave Cult Woe".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz