sobota, 17 stycznia 2015

Robert M. Hazen "Historia Ziemi: od gwiezdnego pyłu do żyjącej planety" - recenzja

Nasza planeta Ziemia jest zachwycająca. Profesor nauk o Ziemi Robert M. Hazen w książce "Historia Ziemi: od gwiezdnego pyłu do żyjącej planety" w przystępny sposób omawia ko-ewolucję geosfery i biosfery, która kształtowała Ziemię przez miliardy lat od momentu jej powstania (4.567 miliardów lat temu), choć Hazen cofa się jeszcze dalej - do momentu Wielkiego Wybuchu 13.7 miliardów lat temu. Więc najpierw mamy Wielki Wybuch z którego naśmiewają się zindoktrynowani kreacjoniści, wreszcie Ziemia formuje się z gwiezdnego pyłu (akrecja planetozymali), potem mamy wiek niemowlęcy Ziemi charakteryzujący się powstaniem Księżyca i wielkim bombardowaniem, pierwszą skorupę bazaltową, powstanie oceanów, pierwszą skorupę granitową, pojawienie się pierwotnych jednokomórkowców, Wielkie Utlenianie i fotosyntezę, mineralną rewolucję, Ziemię jako śnieżną kulę, czyli przeplatające się wzajemnie epizody globalnego ochłodzenia i ocieplenia, wreszcie wykształcenie się ziemskiej biosfery i powstanie złożonego życia. Hazena jako mineraloga interesuje zwłaszcza formowanie się minerałów w trakcie eonów istnienia Ziemi.

Jako osoba zainteresowana geologią (a szczególnie wulkanologią) z przyjemnością przeczytałem "Historię Ziemi: od gwiezdnego pyłu do żyjącej planety" i chętnie zarekomendował bym niniejszą książkę osobom, które chcą poznać obfitującą w przysłowiowe 'wzloty i upadki' historię Ziemi. Hazen z wprawą sięga po rozmaite informacje z geologii, geofizyki, mineralogii, astrobiologii, astronomii i kosmologii podając je czytelnikowi w klarowny i przejrzysty sposób. Przykładowo opisując powstanie Księżyca omawia trzy teorie: koformacji, przechwycenia i rozszczepienia, które to współistniały ze sobą jeszcze przed księżycowymi misjami Apollo. Świadectwo skał księżycowych dało asumpt do obalenia każdej z nich i zaakceptowania teorii impaktu (wielka Thea uderza w jeszcze większą Ziemię). Swoją drogą gdybym jakimś cudem wszedł w posiadanie skał księżycowych i je potem odsprzedał byłbym teraz zamożnym człowiekiem. I stać by mnie było, by odbyć podróż dookoła świata. Hazen omawia też bazalt i granit - bazalt powszechny nie tylko na ziemskim oceanicznym dnie, ale też na Księżycu, Merkurym, Wenus i Marsie. Ale to granit formuje kontynenty. Granit, który powstaje w wyniku krystalizowania się wolno stygnącej magmy wulkanicznej. Bez uformowania się skorupy granitowej Ziemia byłaby wodnym światem z zaledwie kilkoma archipelagami wulkanicznymi np. Hawajami. W ostatnim rozdziale Hazen zastanawia się jaka przyszłość czeka Ziemię. Ano niewesoła. Słońce za 5 miliardów lat stanie się czerwonym olbrzymem, który albo pochłonie Ziemię albo sprawi, że nasza planeta stanie się martwą bryłą żużlu. Ale o to nie muszę się martwić, gdyż wówczas nie pozostanie po mnie absolutnie żaden ślad.

A ludzkość? Nawet jeśli nadejdzie nasza nagła i całkowita zagłada (np. wskutek erupcji superwulkanu, powodzi bazaltu czy uderzenia asteroidy) życie w takiej czy innej postaci odrodzi się na Ziemi. Tak jak miało to miejsce chociażby po kolosalnym wymieraniu na granicy permu i triasu wskutek megaerupcji na Syberii około 251-250 milionów lat temu. Na zdjęciach stromatolity z Shark Bay (Zachodnia Australia) oraz skała księżycowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz