niedziela, 28 sierpnia 2022

Drugi numer zina Shades of Darkness

Zajrzałem ostatnio do jednego z poznańskich Empików, by pogrzebać w płytach CD.  Po bezsensownej likwidacji działów z płytami CD i winylami w Media Marktach pozostał tylko Empik, którego oferta płytowa jest po prostu biedna i powtarzalna. Pomijając wygórowane ceny na stoiskach płytowych Empiku rzadko trafiam na albumy, które mnie interesują. A interesuje mnie głównie muzyka niszowa (metal, brzmienia gotyckie, mroczna elektronika, etc.) Ok, można ewentualnie uzupełnić w Empiku dyskografię takich zespołów metalowych jak Kreator, Tankard, Saxon, Kat, Celtic Frost, Slayer, Megadeth czy Sepultura, ale na płyty z black metalem czy death metalem trafia się tam dość rzadko (oczywiście są wyjątki typu Vader, Decapitated, Cannibal Corpse, Satyricon). W każdym razie Empik nigdy nie miał startu do obfitości działów płytowych w Media Marktach. Tak czy owak, feralnego dnia kupiłem na CD Sisters of Mercy BBC Sessions (lata 1982-84) i dwa albumy Davida Bowie "Heroes" (1977) i "Reality" (2003). Jednocześnie rzucił mi się w oczy zin Shades of Darkness, który trochę mnie zaintrygował. 

Metalu zacząłem na dobre słuchać w latach 1995-96. Najpierw były teledyski kapel metalowych nagrywane na kasety video, potem przyszło kupowanie kaset magnetofonowych i pierwszych płyt CD, wreszcie uczestnictwo w pierwszych koncertach. Oprócz tego przez dłuższy okres czasu kupowałem Morbid Noizz, Thrash'em All czy Metal Hammer i pochłaniałem wywiady z muzykami. Od wielu lat nie kupowałem czasopism i zinów, gdyż wolałem skupić się na czytaniu książek i kupowaniu płyt CD ulubionych wykonawców. W tym roku jednak coś się zmieniło. Najpierw przeczytałem od deski do deski zina Kinomisja o nurcie giallo (zin filmowy), a teraz zacząłem czytać Shades of Darkness, który kupiłem kilka dni temu. Zaintrygowała mnie jego grubość i zawartość. Przykładowo Watain, Unleashed, Marduk, Immolation... hmm, wszystkie te zespoły wciąż cenię, choć obecnie nie siedzę w ciężkich brzmieniach tak intensywnie jak kiedyś. Przerzuciłem się na szeroko pojęte brzmienia gotyckie (dark electro, EBM, post-punk, darkwave, rock gotycki, industrial, coldwave, death rock) z domieszką neofolka i neoclassical, ale o metalu nie zapomniałem i raczej już nigdy nie zapomnę. Ciężko bowiem trwale odseparować się od muzyki, która ukształtowała mnie światopoglądowo w młodości. Nigdy tego nie zrobię. Wiadomo jednak, że gusta muzyczne stale ewoluują. Nie są twardym monolitem.

Na razie przeczytałem kilka wywiadów w Shades of Darkness (co ciekawe, wypytujący muzyków Woland mieszka pod Poznaniem) i jest dobrze. Dziś na pewno zabiorę się za wywiad z Einarem Selvikiem z Wardruna. Same wywiady są ciekawe, pogłębione, niebanalne, wnikliwie przeprowadzone, przypominają mi nieco sposób wypytywania muzyków w  zinie Bardo Methodology. Cieszy mnie inicjatywa wydawania zinów takich jak Kinomisja czy Shades of Darkness, ponieważ tworzą je zapaleńcy, fascynaci. Tkwi w tym ogromny zapał, chęć zagłębienia się w twórczość danego artysty, dowiedzenia się co nim kieruje. W Shades of Darkness nacisk jest głównie na black metal i death metal, jednakże mam nadzieję, że z czasem zagoszczą tam także kapele doom metalowe czy idąc dalej gotyckie. Ale to są akurat moje preferencje muzyczne, które niekoniecznie muszą kolidować z preferencjami muzycznymi innych.

Fajnie, że nadal ktoś w Polsce tworzy ziny. Sam wielokrotnie kwestionowałem sens pisania na tym blogu, choć jakichś odbiorców niewątpliwie mam. Jednakże blogowanie nie może już konkurować z podcastami, filmikami na Instagramie czy TikToku. Mam wrażenie, że duży odsetek odbiorców woli oglądać i słuchać, niż czytać. Tyle na dzisiaj. Shades of Darkness polecam.A Filipowi "Welandowi" Kowalczukowi życzę powodzenia w dalszym tworzeniu kolejnych numerów. Dobra robota! Do zobaczenia na jakimś koncercie metalowym w Poznaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz