sobota, 31 marca 2018

Voidhanger, Anima Damnata, Demonomancy i Arkhon Infaustus w Poznaniu, 29 marca 2018 roku (fotorelacja)



















Coraz rzadziej chodzę na koncerty metalowe (praca, brak czasu, etc.), ale czasem warto się skusić, tym bardziej gdy odbywają się w zasadzie na miejscu. Tym razem nie będzie jednak zbyt wyczerpującej relacji, ograniczę się do minimum. Tak czy owak lubię przychodzić na koncerty metalowe także w celach towarzyskich - na tym opisywanym miałem okazję m.in. spotkać się ze znajomą, której nie widziałem już od dłuższego czasu. Muszę przyznać że zespoły supportujące bluźnierców z Arkhon Infaustus zostały dobrane idealnie, choć koncert zaczął się z obsuwą (która z czasem stale rosła).

Na pierwszy ogień Voidhanger promujący m.in. ostatnią znakomitą płytę "Dark Days of the Soul" (2018). Widziałem ich już kilka razy na żywo i zawsze wrażenia takie same: wściekłość, agresja i gniew wprost emanują ze sceny. Blackened death/thrash metal Voidhanger to brutalna esencja nienawiści i przemocy - wprost idealna do szaleńczego headbangingu. To idealna odtrutka na chwile gdy człowiek przychodzi do domu wkurwiony bądź przygnębiony. Set-lista Voidhanger była następująca: "Dark Days of the Soul", "Death Wish", "Dni Szarańczy", "Burnout Hearts Exhibition", "Working Class Misanthropy", "Naprzód donikąd!", "High on Hate" i na sam koniec tytułowy numer z debiutu "Wrathprayer". Krótki, acz bardzo intensywny koncert otwierający trasę.

Potem pojawili się na scenie wrocławscy bluźniercy z Anima Damnata, których najnowszą płytę "Nefarious Seed Grows to Bring Forth Supremacy of the Beast" (2017) zakupiłem na CD (zresztą "Dark Days of the Soul" Voidhanger też). Ekstremalnie brutalny i sataniczny black/death metal spełnił moje oczekiwania - z drugiej strony od Anima Damnata trudno oczekiwać jakiegokolwiek złagodzenia muzyki i obrazoburczego przekazu. To bestialska rzeź w sam raz dla wielbicieli Blasphemy, Revenge czy Axis of Advance - bardzo intensywna i okrutna, acz niekiedy zaskakująca (tak jest, czasem pojawiają się melodie!) i hipnotyczna. Nie pamiętam dokładnej set-listy, ale usłyszałem m.in. "Uprising Lucifer", "Antichristian Nuclear Shitlust", "The Gospel of Debauchery", "Prometheus Coprophagus" czy "Numinous Ascension into a Black Hole".

Włochów z Demonomancy nie znałem wcześniej, ale trudno się dziwić, skoro coraz rzadziej obserwuję to co się dzieje na scenie metalowej, która rozrasta się i rozrasta bez końca. Oczywiście niektóre długo grające zespoły upadają jak np. wspaniała Necrophagia wraz ze śmiercią Franka Killjoya Pucci (niepowetowana strata), nowych kapel i projektów pojawia się od groma. Włosi z Demomomancy grają przyjemny (przynajmniej dla moich uszu!) barbarzyński black death i na trasie z Arkhon Infaustus promowali najnowszy album "Poisoned Atonement" (2018), który naturalnie zakupiłem. To brzydka i zatęchła muzyka, acz muszę przyznać że trochę jednak... hmmm... przystępna. Ciekawe zmiany tempa i nastroju, doskonała praca perkusji. Koncert Demonomancy podobał mi się - warto śledzić dalsze poczynania członków tej kapeli.

Na zakończenie około 22.35 (prawie godzinna obsuwa) wystąpili Francuzi z Arkhon Infaustus. Nigdy nie widziałem tych profanów na żywo, zatem wreszcie miałem okazję (również dzięki znajomej, która podwiozła mnie potem do domu - dzięki, Julia). W 2017 roku jedna z najbardziej brutalnych i intensywnych kapel francuskiego podziemia powróciła z EP-ką "Passing the Nekromanteion" - po 10 latach przerwy. Jak wiadomo twórcy "Perdition Insanablis", "Filth Catalyst" czy "Orthodoxyn" słynęli z nieludzkiej brutalności, kontrolowanego chaosu i bluźnierczego apokaliptycznego przekazu. I dało się to w pełni odczuć na ich koncercie. W muzyce Arkhon Infaustus drzemie potężna destrukcyjna siła, którą trudno okiełznać. Jednak Arkhon Infaustus nie waha się eksperymentować czego dowodem jest choćby ocierający się o doom death instrumental z ostatniej EP-ki "Corrupted Épignosis"... Mocne zwieńczenie wieczoru. Następnego dnia rano w pracy byłem żywym trupem.

Postaram się być na Exhumed i Rotten Sound w dniu 17 kwietnia 2018 w Poz.

środa, 7 marca 2018

Urbex: Opuszczona willa w wielkopolskim



















Moje okolice. Niedaleko. Wybrałem się tam rowerem w pewien zimowy dzień. Nie pierwsza moja eksploracja tego miejsca - jeszcze trzy-cztery lata temu stały w tej willi automaty do gier. Obecnie zniszczone, a obiekt chyli się (co nieuniknione) ku coraz większemu upadkowi. Precyzyjnej lokalizacji nie podaję, niech się ktoś natrudzi i odszuka (nie 'lokacji' - wielokrotnie spotkałem się z tym niewłaściwym określeniem u wielu osób).