niedziela, 9 marca 2014

Juno Reactor - 8 marca 2014 roku (fotorelacja)





























Kilka moich naprędce spisanych impresji z wrocławskiego koncertu Juno Reactor, który odbył się 8 marca 2014 roku w klubie Eter. Tak naprawdę do czasu gruntownego przesłuchania ostatniego albumu JR "The Golden Sun of the Great East" (2013) nie zaprzątałem sobie głowy muzyką Juno Reactor. Co prawda miałem kiedyś na kasecie magnetofonowej soundtrack do filmu "Mortal Kombat" (1995), w którym Juno Reactor znalazł się obok takich wykonawców jak Napalm Death, Fear Factory, KMFDM czy Bile. Niemniej właśnie ów ostatni album JR skłonił mnie do bliższego zaznajomienia się z muzyką kolektywu Bena Watkinsa. Kawałki takie jak "Tempest" czy "Zombie" chodziły za mną codziennie, puszczałem je też nader często w pracy. Wiedziałem też, że Juno Reactor stworzyło muzykę do serii "Matrix". No i zacząłem z uwagą przesłuchiwać płyty zespołu począwszy od "Transmissions" (1993). Kiedy dowiedziałem się, że JR zagrają trzy koncerty w Polsce musiałem się na któryś zdecydować. 7 marca w Poznaniu odpadał z powodu koncertu black metalowego w Krakowie w ramach Southern Discomfort, zatem pozostał Wrocław. Obecny międzynarodowy skład Juno Reactor tworzą: Ben Watkins, Budgie (bębny), Sugizo (gitara), Mali Mazal (tancerka z Izraela), Hamsika Iyer (wokalistka z Indii), Amir Haddad (gitara), Kostas (perkusja).

Nigdy wcześniej nie widziałem JR na żywo. I generalnie nie wiedziałem czego się spodziewać. Koncert zaczął się punktualnie o 17.30. I od razu porwał zgromadzoną publikę do szaleńczych wygibasów i dzikiego tańca. Świetny performance całego zespołu, znakomita oprawa świetlna. Przy "Zombie" z ostatniego albumu zapadła ciemność i na scenę wkroczyła poruszająca się trupim chodem 'Narzeczona Frankensteina' zaopatrzona w latarkę. Poza tym fajnie brzmiały motywy gitarowe od których nie stroni Juno Reactor, jak i orientalny śpiew Hamsiki Iver. Występ pełen energii i pozytywnych wibracji, elegancki goa trance najczystszej próby. Do tego uśmiechnięty Ben Watkins w obowiązkowym kapeluszu z werwą poruszający się po scenie, a także roztańczona Mali Mazal. Nie będę się silił na spamiętanie set-listy, bo to w gruncie rzeczy nie jest ważne. Porywający show zespołu, który co prawda znacznie odbiega od muzyki, którą tutaj opisuję (metal i pochodne, tudzież dark ambienty wszelakie), z drugiej strony po co mam się ograniczać? Znam fanów black metalu, którzy uwielbiają Juno Reactor. :-)

Podziękowania dla Jakuba i DominikiSwr za doborowe towarzystwo. :-) A tak w ogóle muzyka Juno Reactor łączy zróżnicowane subkultury/środowiska: metali, gotów czy nawet miłośników brzmień klubowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz