piątek, 30 października 2015

Hegemone i Dirge w Lesie, 29 października 2015 roku (fotorelacja)



















Mając w pamięci doskonały koncert Dirge, który dali 10 maja 2014 roku w klubie u Bazyla postanowiłem ponownie zobaczyć Francuzów jak tylko nadarzyła się ku temu okazja. W dniu wczorajszym po raz pierwszy zawitałem do Lasu, miejsca, które staje się coraz bardziej popularne na mapie muzycznej Poznania. Tym razem supportem Dirge był poznański post-metalowy Hegemone - ich płyta "Luminosity" (2014) zwróciła moją uwagę przede wszystkim za sprawą znakomitej okładki, która zachęciła mnie do przesłuchania materiału przygotowanego przez zespół.

Hegemone gra atmosferyczny sludge/post-metal w stylu Cult of Luna, ale słychać w muzyce Poznaniaków także naleciałości black metalowe (specyficzny zimny nastrój, który oblepia słuchacza). Do formy koncertowej chłopaków z Hegemone nie mam zarzutów. To profesjonalny i zgrany band tworzący zróżnicowane i starannie utkane dźwięki będące konglomeratem post-metalu i black metalu. Tempa poszczególnych kompozycji raczej powolne, intrygujące instrumentalne fragmenty post-rockowe, hipnotyczne riffy, posępne klawisze, sporadyczne black metalowe blasty. Już debiut Hegemone "Luminosity" był obiecujący - teraz pozostaje czekać na następny długograj. Na koncert Hegemone nieco się spóźniłem, ale muzycznie trafili w moje gusta, choć brzmień sludge/post-metalowych nie słucham na co dzień.

Francuzi z Dirge dość szybko zainstalowali się na niewielkiej scenie Lasu i przywalili tak masywnym, wielowarstwowym i gęstym sludge doom metalem że nie mam pytań. Potężne gitary hipnotyzowały mnie i przytłaczały nieziemskim ciężarem, a w krzyczanych wokalach czuć było gniew i desperację. W końcu nazwa zespołu Dirge (po angielsku pieśń żałobna wyrażająca smutek z powodu śmierci bliskiej osoby lub zwierzęcia) do czegoś zobowiązuje. W każdym razie mnogość przymiotników, którymi można określić muzykę Dirge zaskakuje: to dźwięki piękne, potężne, hałaśliwe, transowe, ambientowe, zadziorne, opresyjne i miażdżące. W trakcie koncertu Paryżan miałem wrażenie, że wstępuję w otchłań, w której koegzystują ze sobą hałas i ambient. Set-lista Dirge była następująca: "Morphée Rouge", "Falling", "Venus Claws", "Filigree", "Hyperion Under Glass", "Epicentre" i zagrany na bis "Floe", czyli generalnie nacisk na dwa ostatnie albumy Dirge "Elysian Magnetic Fields" (2011) i "Hyperion" (2014). Cóż to był za intensywny koncert! Uwielbiam Dirge.

Mimo wszystko trochę to przygnębiające że na koncert Neurosis przychodzą setki fanów, a o gigu francuskiego Dirge pamięta zaledwie garstka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz